
Ostatni level naszego hobby
- siepu
- Posty: 1316
- Rejestracja: 14 gru 2007, 22:10
- Lokalizacja: Olecko / Warszawa
- Has thanked: 427 times
- Been thanked: 421 times
Re: Ostatni level naszego hobby
U mnie po tych 15 latach wyszło, że od tego w co gram dużo ważniejsze jest z kim i w jakich warunkach
Planszówka to tylko środek do celu, którym jest przyjemne wspólne spędzenie czasu.

Re: Ostatni level naszego hobby
Sprzedam Chaos w Starym Świecie, niegrany, odgruzowywany...hipcio_stg pisze: ↑10 mar 2025, 21:43 Później po kopnięciu w kalendarz wszystko żona wywali do kontenera za który zapłaci 600zł :p
Będzie potrzebny nowy temat na forum "Porzucone kontenery z okazjami".
-
- Posty: 638
- Rejestracja: 30 lis 2019, 12:07
- Has thanked: 93 times
- Been thanked: 323 times
Re: Ostatni level naszego hobby
Ale już taki definitywnie ostatni..?
"... siema.. mam do sprzedania.. tak, ojciec umarł rok temu.. tak, lezy to i zagraca.. no sporo.. nie liczyłem, ale z 300 pudel.. nie mam pojęcia, ale jeden znajomy starego twierdzi, że może nawet ze 40 koła.. no.. ktoś chętny..? "

"... siema.. mam do sprzedania.. tak, ojciec umarł rok temu.. tak, lezy to i zagraca.. no sporo.. nie liczyłem, ale z 300 pudel.. nie mam pojęcia, ale jeden znajomy starego twierdzi, że może nawet ze 40 koła.. no.. ktoś chętny..? "

- Ardel12
- Posty: 4009
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1369 times
- Been thanked: 2888 times
Re: Ostatni level naszego hobby
O, to jahipcio_stg pisze: ↑10 mar 2025, 21:43 Ostatni level to kupuję jak leci, ale nie gram.Nerdy dorosły i zaczęły zarabiać, więc taki scenariusz pewnie dopadnie niejedną osobę. Później po kopnięciu w kalendarz wszystko żona wywali do kontenera za który zapłaci 600zł :p


Żona na szczęście ogarnia pi razy oko, więc powinna chociaż 50% wartości uzyskać. Zawsze jakiś hajs, choć liczę, że po prostu dziatwa przejmie po staruszku i będzie grała dalej(a może sam w pewnym momencie zmienię hobby?)
O to to, dlatego gram więcej SOLO

- siepu
- Posty: 1316
- Rejestracja: 14 gru 2007, 22:10
- Lokalizacja: Olecko / Warszawa
- Has thanked: 427 times
- Been thanked: 421 times
- Ardel12
- Posty: 4009
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1369 times
- Been thanked: 2888 times
Re: Ostatni level naszego hobby
Też kiedyś nie grałem, ale obecnie wolę pograć w coś bez ekranu, jak cały dzień przed nim siedzę w pracy, więc lepsze to niż przełączenie się na konsolkę.
No i jednak kampanie idą wtedy raz dwa. Nie ma problemu z umówieniem się, że kogoś nie będzie. Ja rozgrywam kampanię w miech, a koledzy przez pół roku. Czasem też jak grywam z losowymi osobami, to żałuję xD jak ktoś przymula i zjada mi życie albo strzela fochami. Na szczęście rzadko się to zdarza, ale potrafi to irytwać. W dobrej ekipie spoko, ale czasem proces ustalenia w co zagramy potrafi wnerwić. Dla mnie nie ma ratunku xD
Re: Ostatni level naszego hobby
Nie lubię mówić o hobby jak o czymś, co ma poziomy wtajemniczenia. To nie Ku Klux Klan, nie ma potrzeby tworzenia sztucznej hierarchii, a szczycenie się znajomością hermetycznej terminologii to jak duma z puszczania głośnych bąków - nie aż tak prestiżowe jak się nam wydaje.
Hobby wypełnia w życiu miejsce, które lubi zmieniać kształt i wędrować po pokojach. "Ostatni poziom" to może być ew. moment, w którym porzucamy gry i już do nich nie wracamy, bo wykonały "questa" w naszym żywocie. Moim zdaniem obcowanie z hobby ma raczej "stany" (Stany, Stany, fajowa jazda) - nie zawsze następują po kolei i nic nas nie broni przed wracaniem do nich.
Mamy więc stan zauroczenia, zbieractwa, rozczarowania, wyprzedawania, znudzenia i różne inne. Czasem bardziej potrzebujemy towarzystwa, a czasem pudełek na półce. Niekiedy mamy za co, w co, z kim i kiedy pograć, a zazwyczaj czegoś brakuje. No i zdarza się, że mimo sprzyjających warunków po prostu nam się nie chce. O tym się tak często nie mówi, ale sami przed sobą przyznajmy: czasami wolimy pójść na spacer, obejrzeć serial albo zakopać zwłoki sąsiada niż rozkładać kolejną planszówkę.
Hobby wypełnia w życiu miejsce, które lubi zmieniać kształt i wędrować po pokojach. "Ostatni poziom" to może być ew. moment, w którym porzucamy gry i już do nich nie wracamy, bo wykonały "questa" w naszym żywocie. Moim zdaniem obcowanie z hobby ma raczej "stany" (Stany, Stany, fajowa jazda) - nie zawsze następują po kolei i nic nas nie broni przed wracaniem do nich.
Mamy więc stan zauroczenia, zbieractwa, rozczarowania, wyprzedawania, znudzenia i różne inne. Czasem bardziej potrzebujemy towarzystwa, a czasem pudełek na półce. Niekiedy mamy za co, w co, z kim i kiedy pograć, a zazwyczaj czegoś brakuje. No i zdarza się, że mimo sprzyjających warunków po prostu nam się nie chce. O tym się tak często nie mówi, ale sami przed sobą przyznajmy: czasami wolimy pójść na spacer, obejrzeć serial albo zakopać zwłoki sąsiada niż rozkładać kolejną planszówkę.
- BOLLO
- Posty: 6337
- Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
- Lokalizacja: YT
- Has thanked: 1312 times
- Been thanked: 1997 times
- Kontakt:
Re: Ostatni level naszego hobby
Po pierwsze to bardzo fajny temat i super czyta się wasze wypowiedzi. Widać że każdy z nas jest inny i dla każdego są ważne i różne lvl w tym hobby.
Ja nie mam pojęcia na jakim lvl jestem bo nikt chyba tego nie sklasyfikował ale kilka myślę poziomów mam już odhaczonych i wciąż idę do przodu na głównego bosa. Tyle tylko że wiem czym ów boss jest i gdzie go mam szukać. Wdepnąłem na serio w to hobby i myślę że ostatni lvl to takie drogi jakie świadomie wybierzemy lub przydarzą się bez naszej ingerencji.
Mam za sobą kompulsywne kupowanie wszystkiego i chłonięcie każdej pozycji jak leci. Jest za mną przekroczenie magicznej liczby 100/200/300/400/....500 pozycji w kolekcji, wydanie własnej gry, krzewienia planszówek w moim otoczeniu, poznanie ludzi ze "świata", kanał na YT itd. Strasznie dużo się wydarzyło przez te 6 lat (rety to już tyle minęło?) i czuję się autentycznie jakbym był na początku swojego drzewka rozwoju. Jeszcze tyle rzeczy chcę zrobić i ich dotknąć. Jeszcze masa rzeczy do poznania i zrealizowania. Jakiś etap zatem mam za sobą i jeszcze większy i myślę ciekawszy jest przede mną. Chciałbym wejść na poważnie w ameri, w kampanie ,w gry przygodowe i.....SOLO. Tak solo bo widzę w tym bardzo dużo dobrego o czym wspominał @Ardel12. Czy widzę świadome kolejne etapy w tym hobby które na mnie czekają? Oczywiście! Świadome to np. ścinanie kolekcji ale i jednoczesna rozbudowa, ogrywanie dungeon crawlerów, prace nad kolejnymi autorskimi tytułami. Myślę że z wiekiem to się i tak będzie fajnie zmieniało.
Porównałbym to trochę do hobby motoryzacyjnego. Kiedyś jak miałem naście lat marzyłem o ścigaczu, później był etap krosa, aktualnie choruję na "turystyka" a zapewne moim pierwszym motorem w życiu będzie jakiś czoper....pewne lvl przychodzą więc naturalnie z wiekiem, dlatego tak chętnie czytam Was którzy już przez to przeszli. Dzięki temu widzę co w teorii czeka i mnie.
Ja nie mam pojęcia na jakim lvl jestem bo nikt chyba tego nie sklasyfikował ale kilka myślę poziomów mam już odhaczonych i wciąż idę do przodu na głównego bosa. Tyle tylko że wiem czym ów boss jest i gdzie go mam szukać. Wdepnąłem na serio w to hobby i myślę że ostatni lvl to takie drogi jakie świadomie wybierzemy lub przydarzą się bez naszej ingerencji.
Mam za sobą kompulsywne kupowanie wszystkiego i chłonięcie każdej pozycji jak leci. Jest za mną przekroczenie magicznej liczby 100/200/300/400/....500 pozycji w kolekcji, wydanie własnej gry, krzewienia planszówek w moim otoczeniu, poznanie ludzi ze "świata", kanał na YT itd. Strasznie dużo się wydarzyło przez te 6 lat (rety to już tyle minęło?) i czuję się autentycznie jakbym był na początku swojego drzewka rozwoju. Jeszcze tyle rzeczy chcę zrobić i ich dotknąć. Jeszcze masa rzeczy do poznania i zrealizowania. Jakiś etap zatem mam za sobą i jeszcze większy i myślę ciekawszy jest przede mną. Chciałbym wejść na poważnie w ameri, w kampanie ,w gry przygodowe i.....SOLO. Tak solo bo widzę w tym bardzo dużo dobrego o czym wspominał @Ardel12. Czy widzę świadome kolejne etapy w tym hobby które na mnie czekają? Oczywiście! Świadome to np. ścinanie kolekcji ale i jednoczesna rozbudowa, ogrywanie dungeon crawlerów, prace nad kolejnymi autorskimi tytułami. Myślę że z wiekiem to się i tak będzie fajnie zmieniało.
Porównałbym to trochę do hobby motoryzacyjnego. Kiedyś jak miałem naście lat marzyłem o ścigaczu, później był etap krosa, aktualnie choruję na "turystyka" a zapewne moim pierwszym motorem w życiu będzie jakiś czoper....pewne lvl przychodzą więc naturalnie z wiekiem, dlatego tak chętnie czytam Was którzy już przez to przeszli. Dzięki temu widzę co w teorii czeka i mnie.

- Ardel12
- Posty: 4009
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1369 times
- Been thanked: 2888 times
Re: Ostatni level naszego hobby
@BOLLO ty to speedrun zrobiłeś
6 lat i masz 5x tyle gier co ja po ponad 20 latach. Zrobiłeś i wydałeś grę oraz założyłeś kanał. Ja akurat ani jednego ani drugiego w planach nie mam, ale w hobby już chyba nic nie zostało do odhaczenia. No możesz wydawnictwo założyć jeszcze, stworzyć konwent, prowadzić jakieś zbiorowisko w celu pogrania...chyba tyle. Wszystko ma swój limit.

- BOLLO
- Posty: 6337
- Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
- Lokalizacja: YT
- Has thanked: 1312 times
- Been thanked: 1997 times
- Kontakt:
Re: Ostatni level naszego hobby
To było najbardziej emocjonujący czas spędzony na jakimkolwiek hobby. I ten speedrun o którym piszesz przypadło raczej na pierwsze 3lata. Potem krzywa mocno w dół. Teraz jednak zbieram tego pokłosie, bo połowa z tego jest w folii do ogrania. Bez sensu to było teraz z perspektywy jak myślę.
To mam cały czas z tyłu głowy ale to już jednak plany tak odległe i mało realne że traktuję to bardziej na zasadzie "chciałbym" niż "zrobię". Tym bardziej po przeczytaniu książki "Najlepsi z Najlepszych" czy "Głowa pełna pomysłów" absolutnie mnie do zakładania wydawnictwa nie ciągnie.
Re: Ostatni level naszego hobby
Mi się w zeszłym roku pozmieniało mocno z planszówkami i nie tylko. Dojrzałem, że chcę w coś pograć czasem na zasadzie stare znoszone kapcie. Nowe bambosze leżą a my dalej ćwikamy w rozklapanych laciach bo są znajome. Tak mam z grami. Zamiast uczyć się zasad wolę wyciągnąć coś znajomego i sobie lecieć. Ileś gier zniknęło z półki wstydu i nie ma ciśnienia, kurcze nie ograłem, kasa wydana. Odnalazłem wewnętrzny spokój jak patrzę na kolekcję. Z konsoli też praktycznie zrezygnowałem. Praktycznie już w nic nie gram. Nowej nie kupię dla paru gier a i trochę kosztuję. Chyba największy zonk był jak się wziąłem za zegarki naręczne. Dobiłem do 20. W zasadzie to mam praktycznie jakie chciałem, które będą pasowały do wszystkiego. Tak se myślę że 14 koła na to poszło. Niestety cała wena mi minęła z tym związana i zostałem z tymi zegarkami jak Himilsbach z angielskim. Ładne są to fakt, ale po kiego grzyba mi one. Starczyłby jeden do gajera i jeden na co dzień. Tutaj level osiągnął zenit.
- Grzdyll
- Posty: 897
- Rejestracja: 14 lip 2013, 22:06
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 91 times
- Been thanked: 391 times
- Kontakt:
Re: Ostatni level naszego hobby
Trochę z boku tematu przypomnę, że @MichalStajszczak sformułował niegdyś ciekawą koncepcję "piramidy", związanej z rynkiem planszówek - opisaną tutaj. Ponieważ trochę się na tym rynku zna to pewnie z grubsza jest w tym sporo prawdy, przy czym warto chyba też zauważyć, że nie wszyscy aspirują do wspinania się na kolejne poziomy tej "ogólnej" piramidy zatem każdy ma zapewne swoją własną prywatną "piramidkę"... Przy okazji przypomniałem sobie, że na forum jest jeszcze taki, całkiem inspirujący temat, gdyby ktoś chciał się podzielić tym, jak wyglądała ta droga do aktualnego "levelu" na drodze planszówkowej.
A bardziej w temacie po zastanowieniu trudno mi się wypowiadać, bo mam wciąż nadzieję, że jeszcze niejedna gra mnie w życiu pozytywnie zaskoczy i mój obecny "level" okaże się jeszcze daleki od tego który można by nazwać "ostatnim"
A bardziej w temacie po zastanowieniu trudno mi się wypowiadać, bo mam wciąż nadzieję, że jeszcze niejedna gra mnie w życiu pozytywnie zaskoczy i mój obecny "level" okaże się jeszcze daleki od tego który można by nazwać "ostatnim"

- Gizmoo
- Posty: 4404
- Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
- Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
- Has thanked: 3131 times
- Been thanked: 3059 times
Re: Ostatni level naszego hobby
Nawet mój ostatni level nie będzie ostatni.
No cóż mam napisać... Kocham gry planszowe! To moja absolutna pasja. Wariactwo wręcz. Nie wyobrażam sobie obecnie życia bez planszówek. I od kilku lat chcę jeszcze bardziej się do nich zbliżyć!
Bo zamierzam... Pracować w branży.
Tak, filmy filmami, pisanie scenariuszy jest spoko, ale chyba obecnie większą miłością darzę czas spędzony przy planszy. W tym roku będę biegał ze swoim planszowym debiutem po wydawnictwach i mam nadzieję, że kogoś nim zainteresuję i gra zostanie kiedyś wydana. Zamierzam też wkręcić się w gamedev, bo wiem już sporo, a nadal chcę się rozwijać. I nie będzie to mój "ostateczny level".
Nie wspominając o tym, że czasami negatywna interakcja "take that" może skłócić najbardziej harmonijny związek.
No cóż mam napisać... Kocham gry planszowe! To moja absolutna pasja. Wariactwo wręcz. Nie wyobrażam sobie obecnie życia bez planszówek. I od kilku lat chcę jeszcze bardziej się do nich zbliżyć!

Bo zamierzam... Pracować w branży.
Tak, filmy filmami, pisanie scenariuszy jest spoko, ale chyba obecnie większą miłością darzę czas spędzony przy planszy. W tym roku będę biegał ze swoim planszowym debiutem po wydawnictwach i mam nadzieję, że kogoś nim zainteresuję i gra zostanie kiedyś wydana. Zamierzam też wkręcić się w gamedev, bo wiem już sporo, a nadal chcę się rozwijać. I nie będzie to mój "ostateczny level".

W gronie przyjaciół można zagrać w bardzo złą grę i mieć radochę. Natomiast zła gra może rozbić nawet najlepszą atmosferę. Przekonałem się o tym dotkliwie kilkukrotnie.
Nie wspominając o tym, że czasami negatywna interakcja "take that" może skłócić najbardziej harmonijny związek.

- walkingdead
- Posty: 2306
- Rejestracja: 06 lut 2013, 19:57
- Has thanked: 257 times
- Been thanked: 650 times
Re: Ostatni level naszego hobby
Nie znam Cię poza forum, ale jakoś trzymam kciuki za Ciebie i wydanie własnej gry.Gizmoo pisze: ↑12 mar 2025, 12:23
Bo zamierzam... Pracować w branży.
W tym roku będę biegał ze swoim planszowym debiutem po wydawnictwach i mam nadzieję, że kogoś nim zainteresuję i gra zostanie kiedyś wydana.
Nie wspominając o tym, że czasami negatywna interakcja "take that" może skłócić najbardziej harmonijny związek.![]()
Super,gdy forumowicze realizują się w taki sposób.
♀
- Curiosity
- Administrator
- Posty: 9145
- Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 3041 times
- Been thanked: 2657 times
- Kontakt:
Re: Ostatni level naszego hobby
Jak kiedyś będziesz wypuszczał książkę z poradami dla początkujących projektantów, to nie zapomnij pozdrowić ziomków z forum

Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
- salaba
- Posty: 760
- Rejestracja: 08 maja 2020, 14:40
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 329 times
- Been thanked: 539 times
Re: Ostatni level naszego hobby
Ja swój ostateczny level widzę jako redukcja kolekcji do najlepszych tytułów, które stale ogrywam. Na ten moment nadal kupuję nowe gry i nadal mam półkowniki, więc jeszcze nie dotarłam do tego poziomu. Niemniej są chwile, że taka lista top zaczyna się krystalizować w głowie i wiem, że znalazły by się tam już teraz:
Arkham Horror LCG
Too Many Bones
Lands of Galzyr
Dracula 3 ed.
Runebound 3 ed.
Ogólnie moje levele mogę zdefiniować tak:
Level 1. Fascynacja - gram w dużo gier i kupuję wszystko w czym się w danym momencie zakochałam
Level 2. Refleksja - moment kiedy widzę na wielu grach zbierający się kurz i dociera do mnie, że za mało gram i za dużo kupuję
Level 3. Dojrzałość - mocno selekcjonuję to co zamierzam kupić, nie rzucam się na nowości i wolę ogrywać swoje tytuły, systematycznie i bez żalu wyprzedaję półkowniki; jeśli wpadnie do kolekcji sporo tytułów to też podobna ilość wypada
Level 4. Triumf rzeczywistości - na półce mam wyłącznie tytuły, które kocham, znam zasady każdej z gier na swojej półce, potrafię z marszu wyjaśnić je nowej osobie i z nią zagrać; nie wertuję sieci w poszukiwaniu nowych gier; jeśli lubię jakiś tytuł ale wiem, że nie pokocham to go nie kupuję
Podsumowując w swojej siedmioletniej przygodzie z planszówkami jestem na levelu 3 w mojej skali.
Arkham Horror LCG
Too Many Bones
Lands of Galzyr
Dracula 3 ed.
Runebound 3 ed.
Ogólnie moje levele mogę zdefiniować tak:
Level 1. Fascynacja - gram w dużo gier i kupuję wszystko w czym się w danym momencie zakochałam
Level 2. Refleksja - moment kiedy widzę na wielu grach zbierający się kurz i dociera do mnie, że za mało gram i za dużo kupuję
Level 3. Dojrzałość - mocno selekcjonuję to co zamierzam kupić, nie rzucam się na nowości i wolę ogrywać swoje tytuły, systematycznie i bez żalu wyprzedaję półkowniki; jeśli wpadnie do kolekcji sporo tytułów to też podobna ilość wypada
Level 4. Triumf rzeczywistości - na półce mam wyłącznie tytuły, które kocham, znam zasady każdej z gier na swojej półce, potrafię z marszu wyjaśnić je nowej osobie i z nią zagrać; nie wertuję sieci w poszukiwaniu nowych gier; jeśli lubię jakiś tytuł ale wiem, że nie pokocham to go nie kupuję
Podsumowując w swojej siedmioletniej przygodzie z planszówkami jestem na levelu 3 w mojej skali.
---
Moja kolekcja: https://boardgamegeek.com/geeklist/291177
Moja kolekcja: https://boardgamegeek.com/geeklist/291177
- PytonZCatanu
- Posty: 5136
- Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
- Has thanked: 2028 times
- Been thanked: 2631 times
Re: Ostatni level naszego hobby
Pokaż kotku co masz w środkuGizmoo pisze: ↑12 mar 2025, 12:23 Bo zamierzam... Pracować w branży.
Tak, filmy filmami, pisanie scenariuszy jest spoko, ale chyba obecnie większą miłością darzę czas spędzony przy planszy. W tym roku będę biegał ze swoim planszowym debiutem po wydawnictwach i mam nadzieję, że kogoś nim zainteresuję i gra zostanie kiedyś wydana. Zamierzam też wkręcić się w gamedev, bo wiem już sporo, a nadal chcę się rozwijać. I nie będzie to mój "ostateczny level".![]()


Garść statystyk z BGG | Moje TOP 100 - stan na 27.03.2025
Re: Ostatni level naszego hobby
Nie tak dawno pisałem w tym wątku, chyba ponad miesiąc temu, że ograniczam kolekcję do minimum, a dzisiaj jestem na etapie, że chętnie wypchnął bym praktycznie wszystko. W zeszłym tygodniu sprzedałem PS4, która stała i się kurzyła. Powiem szczerze, że autentycznie nie mam weny na jakiekolwiek granie. Coś tam pewnie zostanie z kolekcji, ale to już raczej tak na okazjonalne granie, żeby pyknąć sobie w coś od wielkiego dzwonu. Kurczę, nie myślałem, że tak będzie, ale nie będę się oszukiwał - jakaś platforma filmowa, książka to jest to, co mnie interesuje po robocie, niż rozkładanie, siedzenie parę godzin nad pozycją i składanie tego wszystkiego. Mocno się pozmieniało... 

-
- Posty: 1160
- Rejestracja: 23 cze 2023, 22:11
- Lokalizacja: Łódź
- Has thanked: 525 times
- Been thanked: 613 times
Re: Ostatni level naszego hobby
@KOSHI i ja to bardzo dobrze rozumiem. Już dawno wyłączyłem powiadomienia planszowkowe na FB, olx, vinted. Nie czytam, nie śledzę. Ograniczam kolekcję do ~20 tytułów i tyle. Zostawiam sobie parę gier pod solo i pare duo. Zmęczyło mnie to hobby i też podtrzymuje, że zagram pewnie coś w weekend, ale po robocie to na trening potem sofa i film lub książka.
- Ardel12
- Posty: 4009
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1369 times
- Been thanked: 2888 times
Re: Ostatni level naszego hobby
@KOSHI, ale to mam nadzieję SoB, którego skupujesz wyłączasz z tej wyprzedaży kolekcji
?
Jak dopiero co miech temu kupowałeś dodatki do niego.
Ja tam wciąż chęć do grania mam, a wręcz grywa się więcej, bo młodego wciągam w nasze hobby. W sumie to też jakiś tam następny poziom, przekazywanie/wciąganie innych w hobby. Sztafeta pokoleń czy coś. Daje to opcję sprawdzenia tytułów, których normalnie bym nie ruszył jak i na powrót do wcześniej znanych gier, które się przejadły/wyrosło się z nich.

Jak dopiero co miech temu kupowałeś dodatki do niego.
Ja tam wciąż chęć do grania mam, a wręcz grywa się więcej, bo młodego wciągam w nasze hobby. W sumie to też jakiś tam następny poziom, przekazywanie/wciąganie innych w hobby. Sztafeta pokoleń czy coś. Daje to opcję sprawdzenia tytułów, których normalnie bym nie ruszył jak i na powrót do wcześniej znanych gier, które się przejadły/wyrosło się z nich.
Re: Ostatni level naszego hobby
Zmęczenie - to jest chyba właściwe słowo... W hobby wszedłem w 2011. Ze dwa lata coś tam się bawiłem. Potem z 6 lat przerwy i w 2019 znów powrót. Ostatni rok coś lepszy pod kątem grania, ale i też wyprzedaż kolekcji. Strasznie mnie to zmęczyło. Pakowanie, wysyłki, negocjacje z potencjalnymi kupcami. Więcej tego, niż samego grania. Chyba włączył mi się tryb ok boomer. To już nawet nie tylko po planszówkach widać. Konsola z pół roku mało co tknięta, z książek też już nic nie do kupowałem z rok, bo leży sterta nie przeczytanych. Bardziej odpowiada mi forma relaksu, którą mogę przerwać od ręki tudzież wolę już chyba gdzieś pojechać z familią. Jakoś przestało mnie bawić ślęczenie paru godzinne albo cało dzienne nad stołem i przesuwanie żetonów. Mogę, ale raczej na zasadzie dodatku do codziennego życia/ alternatywnej formy spędzenia czasu. Na kupowałem sporo, większość poleciała na sprzedaż. Wnioski są proste. Granie w planszówki to nigdy nie był mój priorytet i tego się będę trzymał.
SoB jest ogarniany. Pokleiłem sobie figurki z dodatków. Wolno to idzie, ale daję sobie bardzo długi czas na tą grę. Plus taki, że wstrzymałem się z kupowaniem czegokolwiek do SoBa bo zestawik jest konkretny i nie ma potrzeby pompowania go.
SoB jest ogarniany. Pokleiłem sobie figurki z dodatków. Wolno to idzie, ale daję sobie bardzo długi czas na tą grę. Plus taki, że wstrzymałem się z kupowaniem czegokolwiek do SoBa bo zestawik jest konkretny i nie ma potrzeby pompowania go.
Re: Ostatni level naszego hobby
Znaczy umówmy się. Wszystko się może znudzić, znużyć itp.
Hobby to nic innego jak sposób spędzania czasu.
Tak jak kiedyś słuchałem jednej kapeli najczęściej, a potem innej, a potem wróciłem do tamtej itp itd.
Przyroda nie lubi pustki.
Koshi pewnie wolny czas jaki Ci się pojawi wypełnisz pewnie inną aktywnością.
Ja już ma ps3 długie lata nie grałem.
Ale może kiedyś do tego wrócę, jak będę miał trochę więcej wolnego czasu.
Czy z grania w planszowki się znudzę?
Pewnie jeśli znalazłbym jakieś inne, ciekawsze zajęcie.
Ale mam synów z którymi wiem, że pogram. Więc nawet gdybym sam nie grał, to może z nimi kiedyś.
Póki granie wywołuje u mnie pozytywne emocje, póki znajduje jakieś drobne ilości czasu na to, nie planuję zrywać z tym.
Tym bardziej, że przez kilka lat praktycznie w nic nie grałem
(Pojawienie się dzieciaków, pandemia).
Ale wiedziałem, że w końcu znajdzie się czas i teraz malo bo mało, ale trochę grywasz i jest ok.
Hobby to nic innego jak sposób spędzania czasu.
Tak jak kiedyś słuchałem jednej kapeli najczęściej, a potem innej, a potem wróciłem do tamtej itp itd.
Przyroda nie lubi pustki.
Koshi pewnie wolny czas jaki Ci się pojawi wypełnisz pewnie inną aktywnością.
Ja już ma ps3 długie lata nie grałem.
Ale może kiedyś do tego wrócę, jak będę miał trochę więcej wolnego czasu.
Czy z grania w planszowki się znudzę?
Pewnie jeśli znalazłbym jakieś inne, ciekawsze zajęcie.
Ale mam synów z którymi wiem, że pogram. Więc nawet gdybym sam nie grał, to może z nimi kiedyś.
Póki granie wywołuje u mnie pozytywne emocje, póki znajduje jakieś drobne ilości czasu na to, nie planuję zrywać z tym.
Tym bardziej, że przez kilka lat praktycznie w nic nie grałem
(Pojawienie się dzieciaków, pandemia).
Ale wiedziałem, że w końcu znajdzie się czas i teraz malo bo mało, ale trochę grywasz i jest ok.
- hamish
- Posty: 594
- Rejestracja: 31 paź 2014, 19:49
- Lokalizacja: Żory
- Has thanked: 335 times
- Been thanked: 136 times
Re: Ostatni level naszego hobby
Metafizyczny temat wypłynął, fajnie... można podzielić się tym, co w głowie siedzi, jak na grupowej terapii
Muszę przyznać, że jakiś czas temu zaczęły się w mojej głowie kotłować podobne myśli. I jak czytałem wcześniejsze wpisy, to przypomniały mi o moich rozterkach (chyba tak mogę to określić).
Swego czasu, tak jakby z dnia na dzień, pojawiły się u mnie myśli, że jakoś tak zmęczony trochę tym wszystkim jestem. Powrót z pracy, ogarnięcie siebie, pobycie z bliskimi, a później... no właśnie, książka, film, spanie. I zaczęło się to coraz bardziej rozwijać. Na całe szczęście (tak, tak to traktuję) cyklicznie spotykam się z grupą znajomych, z którymi regularnie grywam, i to mnie głównie przy hobby trzyma. Czasami zagram w coś solo, ale już zdecydowanie mniej niż jeszcze rok temu. Miałem takie fale, że potrafiłem wpaść w ciąg grania solo wieczorami, dzień po dniu i tak przez dwa, trzy miesiące. A później przychodziło ostudzenie i już trudniej było usiąść, bo zmęczenie, bo praca, bo jakaś inna, ważniejsza sprawa.
Nawet mi przez myśli przeszło, że to może jakaś taka mentalna granica pękła, bo to się zaczęło wszystko po tym, jak pojawiła się u mnie czwórka z przodu.
I te wszystkie czynniki, o których wcześniej wspomniałem popchnęły mnie do rozpoczęcia sprzedaży części gier. I zacząłem więcej sprzedawać niż kupować. Pozbywam się tytułów, co do których mam pewność, że nie zagram w nie w najbliższym czasie, nawet sprzedałem gry, które bardzo lubię, a nie widziałem perspektywy zagrania (raz na rok to moim zdaniem kompletnie bez sensu, kiedy gra duża i trzeba sobie później nawet fabułę przypominać). Staram się ograniczać do tytułów, które mogę ogrywać niezależnie, albo w naszej grupie, albo samodzielnie i liczę na to, że i z latoroślą kiedyś do części usiądę. Może to jest właśnie ten następny level w moim przypadku, pokazanie temu małemu człowiekowi, jak piękne i pożyteczne jest te nasze hobby i zaproszenie do jego wspólnej realizacji. Z sukcesem oczywiście. Jak będzie, się zobaczy.
W międzyczasie jeszcze projektuję do szuflady, w której czeka bimbalion niezrealizowanych pomysłów, bo po ostrej zajawce przychodzi mój słomiany zapał, ponieważ brak bodźców jakoś tłumi we mnie twórcze działania.
Mimo wszystko nadal chcę w hobby być, może i nawet zrealizować swoje marzenia z nim związane, nie zamykać na stałe drzwi do pokoju z grami. Widzę, jak to działa, jakie profity daje, jak głowa śmiga... nie chcę z tego rezygnować. Może znów trzeba będzie poświęcić nieco HP na koszt XP (spanie vs granie) i budzić się niewyspanym
EDIT:
Jeszcze nadmienię, że ten niejaki "kryzys" pomógł mi ogarnąć się, pozbyć się sentymentów planszówkowych - miałem całą masę tytułów, które były moimi ukochanymi, tymi jedynymi... no i szczerze, to nie płakałem, jak sprzedałem. No i choćby wczoraj, przeczytałem post o grze, która jest kontynuacją jednej z moich ulubionych serii. I już była w koszyku. Biłem się z myślami jakieś kilkanaście minut, ale ostatecznie zrezygnowałem z zakupu. Rok temu byłoby to nie do pomyślenia w moim przypadku

Muszę przyznać, że jakiś czas temu zaczęły się w mojej głowie kotłować podobne myśli. I jak czytałem wcześniejsze wpisy, to przypomniały mi o moich rozterkach (chyba tak mogę to określić).
Swego czasu, tak jakby z dnia na dzień, pojawiły się u mnie myśli, że jakoś tak zmęczony trochę tym wszystkim jestem. Powrót z pracy, ogarnięcie siebie, pobycie z bliskimi, a później... no właśnie, książka, film, spanie. I zaczęło się to coraz bardziej rozwijać. Na całe szczęście (tak, tak to traktuję) cyklicznie spotykam się z grupą znajomych, z którymi regularnie grywam, i to mnie głównie przy hobby trzyma. Czasami zagram w coś solo, ale już zdecydowanie mniej niż jeszcze rok temu. Miałem takie fale, że potrafiłem wpaść w ciąg grania solo wieczorami, dzień po dniu i tak przez dwa, trzy miesiące. A później przychodziło ostudzenie i już trudniej było usiąść, bo zmęczenie, bo praca, bo jakaś inna, ważniejsza sprawa.
Nawet mi przez myśli przeszło, że to może jakaś taka mentalna granica pękła, bo to się zaczęło wszystko po tym, jak pojawiła się u mnie czwórka z przodu.
I te wszystkie czynniki, o których wcześniej wspomniałem popchnęły mnie do rozpoczęcia sprzedaży części gier. I zacząłem więcej sprzedawać niż kupować. Pozbywam się tytułów, co do których mam pewność, że nie zagram w nie w najbliższym czasie, nawet sprzedałem gry, które bardzo lubię, a nie widziałem perspektywy zagrania (raz na rok to moim zdaniem kompletnie bez sensu, kiedy gra duża i trzeba sobie później nawet fabułę przypominać). Staram się ograniczać do tytułów, które mogę ogrywać niezależnie, albo w naszej grupie, albo samodzielnie i liczę na to, że i z latoroślą kiedyś do części usiądę. Może to jest właśnie ten następny level w moim przypadku, pokazanie temu małemu człowiekowi, jak piękne i pożyteczne jest te nasze hobby i zaproszenie do jego wspólnej realizacji. Z sukcesem oczywiście. Jak będzie, się zobaczy.
W międzyczasie jeszcze projektuję do szuflady, w której czeka bimbalion niezrealizowanych pomysłów, bo po ostrej zajawce przychodzi mój słomiany zapał, ponieważ brak bodźców jakoś tłumi we mnie twórcze działania.
Mimo wszystko nadal chcę w hobby być, może i nawet zrealizować swoje marzenia z nim związane, nie zamykać na stałe drzwi do pokoju z grami. Widzę, jak to działa, jakie profity daje, jak głowa śmiga... nie chcę z tego rezygnować. Może znów trzeba będzie poświęcić nieco HP na koszt XP (spanie vs granie) i budzić się niewyspanym

EDIT:
Jeszcze nadmienię, że ten niejaki "kryzys" pomógł mi ogarnąć się, pozbyć się sentymentów planszówkowych - miałem całą masę tytułów, które były moimi ukochanymi, tymi jedynymi... no i szczerze, to nie płakałem, jak sprzedałem. No i choćby wczoraj, przeczytałem post o grze, która jest kontynuacją jednej z moich ulubionych serii. I już była w koszyku. Biłem się z myślami jakieś kilkanaście minut, ale ostatecznie zrezygnowałem z zakupu. Rok temu byłoby to nie do pomyślenia w moim przypadku

Re: Ostatni level naszego hobby
Ja opiszę swoje levele koszulkowania kart:
1. Jakie to bez sensu. Dodatkowy koszt, ciężko się to trzyma, śliskie itp. Itd
2. Oglądanie instrukcji na yt. Dźwięk rozkładania zakoszulkowanych kart jest jak ASMR. Podoba mi się....
3. Jak to super się tasuje, jak wygodnie! I karty się nie niszczą!
4. Kupuje grę i jeżeli występuje tam tasowanie od razu zamawiam koszulki. Obowiązkowo
1. Jakie to bez sensu. Dodatkowy koszt, ciężko się to trzyma, śliskie itp. Itd
2. Oglądanie instrukcji na yt. Dźwięk rozkładania zakoszulkowanych kart jest jak ASMR. Podoba mi się....
3. Jak to super się tasuje, jak wygodnie! I karty się nie niszczą!
4. Kupuje grę i jeżeli występuje tam tasowanie od razu zamawiam koszulki. Obowiązkowo
Re: Ostatni level naszego hobby
U mnie przebiegło to w dokładnie odwrotnej kolejności i od kilku lat karty w koszulkach postrzegam podobnie, jak tapicerowane meble obleczone folią u amerykańskich emerytów.