Strona 11 z 11

Re: Bonfire (Stefan Feld)

: 16 cze 2022, 10:33
autor: trance-atlantic
Czyli wychodzi na to, że od początku mówiliśmy o tym samym, tylko Ty z nastawieniem pozytywnym a ja - negatywnym. High five! :mrgreen:

Tak, Carpe Diem nie sposób nie docenić, choć mi to zajęło trochę czasu. Na początku wydawała mi się taka "szablonowa" w kwestii tego ile i za co zdobywamy punktów, ale akurat w tej grze ma to sens, bo zasoby są bardzo ograniczone i trzeba mocno się o nie postarać. A jeśli wyjdą dwie albo nawet trzy karty z rybą lub liściem, no to nie ma opcji, żeby zrealizować te cele bez pomocy substytutów. No i co najważniejsze, wszystkie nasze struktury na planszy wydatnie nam pomagają punktować w kolejnych rundach, nawet x2 lub x3 (nie mówiąc o celowym blokowaniu pól, żeby rywalom trochę namieszać w ich planach).

A co do Bonfire, to być może dam jej jeszcze szansę, kupiłem od razu jak wyszła angielska wersja, więc pograłem w nią na długo przed polską premierą i już od dłuższego czasu nie mam jej w kolekcji. Obawiam się jednak, że na więcej osób zawsze się znajdzie coś innego do grania a solo... cóż, automa się nie cacka i bierze zadania zupełnie randomowo. 8) Ale przynajmniej jest challenge - zrobić jak najmniej bezsensownych ruchów. :mrgreen:

Re: Bonfire (Stefan Feld)

: 13 mar 2024, 07:44
autor: Ralif
TL:DR
Jest jak najbardziej okay, ale od drugiej rozgrywki. Opinia po dwóch partiach.

Cześć, chciałbym podzielić się moimi przemyśleniami na temat gry po dwóch rozgrywkach.

Podczas pierwszej partii, w której uczestniczyło 5 osób, dokładnie przeczytałem zasady (kilka razy) oraz obejrzałem 48-minutowy filmik instruktażowy. Pozostali gracze skupili się głównie na drugiej rzeczy, którą zaproponowałem. Wrażenie, że gra jest trudna, pojawiło się zarówno u mnie, jak i u pozostałych graczy, mimo że regularnie uczestniczymy w rozgrywkach takich jak John Company 2 czy Twilight Imperium, które są jeszcze bardziej skomplikowane. Początek gry był powolny, a mnogość akcji oraz ikonografia sprawiły, że poczuliśmy się przytłoczeni. Osobiście kompletnie nie wiedziałem, co robić w pierwszej rundzie - jakie działania podjąć, na co wystarczy mi zasobów, na co akcji itp. Dopiero po kilku pierwszych turach zaczęliśmy rozumieć, jak podejmować decyzje i co dokładnie oznacza ikonografia.

Moje wrażenia po pierwszej próbie były dość zrównoważone, można by nawet rzec, że negatywne. Pozostali członkowie grupy ocenili ją na plus lub średnio. Mimo to zdecydowaliśmy się zagrać w grę ponownie w następnym tygodniu. Tym razem jednak spotkało nas zupełnie inne doświadczenie. Na samym początku skoncentrowaliśmy się na zadaniach. Okazało się, że wybraliśmy zupełnie inne cele niż w poprzedniej rozgrywce. Początkowo wydawało się to niekorzystne, ale w trakcie gry okazało się, że to zaletą, ponieważ mogliśmy obserwować, jakie cele wybierają inni gracze i dostosować naszą strategię.

Po dwóch rozgrywkach nasze spostrzeżenia są następujące:
I. Interakcja - nie ma jej bezpośredniej w stylu wchodzę i zabieram ci ten teren. Gdzie ją znajduję:
1. W kręceniu ogniska. Każdy z nas cały czas obserwuje ognisko, czy przeciwny gracz przekręci? Dobra, teraz mam za daleko do mojego pola, ryzykuję i poczekam, może za 2 tury ktoś da bliżej. A może ja sam przekręcę by mieli gorzej?
2. Zbieranie zadań - podpuszczaliśmy wczoraj jednego kumpla, by wziął zadanie, że posiadaj 3 swoje żetony ofiary na 1 wyspie. Cały czas każdy obserwował co jest na wyspie. Mi ukradziono zadanie z przed nosa. :C
3. Ściganie się po wspólne zadania - widzimy, że inny gracz ma już 6 portali, a wy tak samo? W takim razie w mojej rundzie przed nim to ja wyślę neutralnego nowicjusza!
4. Ściganie się po kapłanki - odczuliśmy to w grze 5 osobowej, w 4 tego nie będzie.
5. Ściganie się do odpalenia końca gry - sytuacja z wczoraj. Miałem zaplanowane wykonanie trudniejszych zadań, ale jak zobaczyliśmy, że jeden z kumpli sprawił, że przy ognisku jest 9 nowicjuszy (co inicjuje koniec gry) to od razu się rzuciliśmy na łatwiejsze cele. Przez to jeszcze bardziej zażarte było podbieranie zadań.
6. Karty gnomów - wchodzi coś fajnego na rynek? Nikt nie ma żetonów i surowców by to zgarnąć? Ścigamy się kto pierwszy uzbiera i kupi.

Tak jak napisałem, nie ma jej bezpośredniej. Jednak jeżeli chce się wygrać i zrobić duży wynik, to jest jej od groma. Jeżeli gra się na zasadzie, że ma się gdzieś wynik i weźmie się inne, to ok, nie trzeba się przejmować, ale szanse na zwycięstwo są wtedy żadne. :D

II. Czas gry - zaskoczyła nas krótkość czasu potrzebnego do ukończenia gry, bo zazwyczaj otrzymujemy takie doświadczenia planszówkowe w znacznie dłuższym czasie. Teraz, kiedy będziemy się spotykać, będziemy mieli możliwość zagrać w dwie rundy Bonfire lub jedną rundę Bonfire w połączeniu z inną grą. Jestem pozytywnie zaskoczony, że tak niewielki czas gry może zapewnić tak dużo frajdy.

III. Kolory - ja i jeden z moich kolegów jesteśmy daltonistami, co utrudnia czasami identyfikację elementów gry. Pomimo tego, że można zagrać w tę grę będąc daltonistą, czasem potrzebujemy pomocy innych graczy, by rozróżnić kolory. Brak znaczków, jak w grze Ticket to Ride, które ułatwiają rozróżnienie elementów, jest moim zdaniem minusem.

IV. Poziom trudności - po pierwszej rozgrywce zrozumienie zasad nie było trudne, ale przed pierwszą grą było to wyzwanie. Gdybym miał wybrać grę planszową dla kogoś, kto zagra tylko raz, na pewno nie byłoby to Bonfire. Uważam, że pierwsza rozgrywka w tym tytule jest do kosza.

Dodatki:
Gra dla 5 graczy - w pełni zadowalająca.
Drzewa - ciekawy dodatek, chociaż rzadko z niego korzystaliśmy.
Zwierzaki - dodają ciekawej asymetrii, co uznajemy za plus.
Wydarzenia - jeszcze nie mieliśmy okazji z nimi zagrać.

Podsumowując, moje wrażenia po drugiej partii są bardzo pozytywne. Nie mogę się doczekać kolejnej rozgrywki, kiedy będę musiał zaplanować, jak zdobyć jak najwięcej punktów oraz jak dostosować moją strategię do ruchów innych graczy. Jeden z moich współgraczy szczególnie polubił układanie tetrisa podczas gry co dla mnie jest meh, ale to już gusta. :)