Sarseth pisze:Ja powiem tak, Skid namówiłeś mnie (...)
Moim celem było nie tyle namawiać lub zniechęcać, tylko żeby do takich sytuacji podchodzić na trzeźwo: wiedzieć co się robi i dlaczego, oraz czy chce się wspierać takie zabiegi. Ja ciągle czekam na przykład na porządny i elokwentny opis produktu faktycznego, tj. książki. Jeśli sama z siebie jest warta zakupu, tak jak pisałem, sam o niej pomyślę. Lubię ładne i przemyślane rzeczy tak samo bardzo jak każdy inny pasjonat ładnych i przemyślanych rzeczy, więc nie mam ani prawa ani ochoty odmawiać komuś zakupu czegoś, do czego mu się oczy świecą. Ważne żeby tylko takie decyzje przeorać samemu we własnej głowie. Mi zwyczajnie niezbyt uśmiecha się zakup 5 wątpliwej jakości książek dla 10 kart za koszt około 300 PLN, bo ciężko powiedzieć jakie inne opcje to otwiera na przyszłe "bonusy". Zwyczajnie lubię kupować i płacić za to, co chcę autentycznie kupić.
Cthulhu pisze:Ja większy problem mam z promkami z turnieji czy innych eventów, bo szansa na ich zdobycie jest bardzo niska. A co do cen kart - w planszówkowym światku można sobie ponarzekać. Ale jak spojrzy się na gry CCG takie jak Magic, to tam kilkadziesiąt złotych potrafi kosztować jedna dobra karta
Ponieważ wiele osób ustawia zdrową granicę dozwolonych bonusów na argumencie "to tylko wygląd, nie wpływa na grę", więc ja również ją przyjmuję, choć się osobiście nie zgadzam. Byłoby miło mieć możliwość zakupu wszystkiego co było kiedykolwiek dostępne BEZ udziału rynku wtórnego.
W moim rozumieniu model LCG miał być przeciwwagą dla modelu CCG, który tworzy sztuczną rzadkość. Nie chcesz uganiać się za kartami, szukać pojedynczych egzemplarzy lub ciągnąć za wajchę boosterów - bam, oto mamy dla ciebie non-bulshit model LCG. Wszystkie dostępne wzory wychodzą cyklicznie w stałych ilościach w ramach jednej linii produktów (zestawy kart) aż do momentu zamknięcia serii. jak subskrypcja do HBO, Netflixa lub WoWa, wiesz że wkupujesz się w pewien model sprzedaży, ale i usługi: jak decydujesz się na LCG oczekujesz ciągłości wsparcia.
W przypadku AH LCG mam ostatnio mały zgryz, bo przerwy pomiędzy standardowym contentem (scenariusze i karty graczy) zdają się rozciągnięte do granic przyzwoitości. Bardzo, ale to bardzo lubię tą grę, wielokrotnie tu pisałem, że jest dla mnie jak skrojona na miarę. Ale nie interesuje mnie rebranching mojego upodobania, w sensie: za co polubiłem tą grę to jej mechanika i kombinacja karty graczy+scenariusze, nie książki, nie komiksy, etc. - tylko sama gra. Nie chcę widzieć więcej książek z kilkoma unikatowymi kartami na boku (choć już teraz wiemy że będzie ich 5), ani innych produktów próbujących wykorzystać moje upodobanie do gry. Jeśli FFG chce moich pieniędzy, nie ma problemu - niech wydają to, co przykuło moją uwagę i wzbudziło moje upodobanie: scenariusze i karty graczy. Czym nie wzbudzą mojego upodobania, to rozciągnięcie przerw w wydawaniu tego co mnie kręci i jednoczesnym zapychaniu tych przerw produktem żerującym na moim upodobaniu do produktu właściwego.
Tak więc, słowem podsumowania i odpowiedzi właściwej: porównanie do CCG jest nie tylko niewłaściwe, ale i nie na miejscu, ponieważ to nie ten model - a więc "60 złociszy za dwie karty to okazja" również się nie przekłada. W tym modelu w jaki się wkupiłem, 60 złotych to jest (mniej więcej) cena za jeden scenariusz + karty graczy.
Ale żeby nie tworzyć wrażenia, że nie ma takich rzeczy, którymi by mnie FFG przyciągnęło do produktów dodatkowych, w ramach ćwiczenia wyobraźni zastanowiłem się chwilę nad tym, jak wyglądałby właściwy produkt dodatkowy. W mojej głowie to mogłaby być książka, czemu nie. Ale do tej książki musiałby być dodany realny kawałek tego, co mnie kręci. A więc kombo książka+scenariusz (standalone, bez kart gracza), które są ze sobą powiązane w jakiś sposób -to już bym kupił. Wyobraźmy sobie, że książka jest preludium do scenariusza, na przykład dziennikiem naukowca, zbiorem notatek, informacji prasowych - coś w stylu pierwszoosobowej narracji, którą każdy może sobie przeczytać. A po tym, w ramach autentycznego badania, gracze ruszają tropem owego narratora - epilog będący jednocześnie zamkniętą w sobie historią. Można nawet oprzeć pewne mechaniki w grze na tym, czego gracze dowiedzieli się z książki - opcji jest sporo, za coś z taką dawką wczutki spokojnie zapłaciłbym podwójną lub potrójną stawkę jak za sam scenariusz. Byłby to produkt powiązany, ale niezobowiązujący i jednocześnie autonomicznie sensowny.
Albo wiecie, niech wydają więcej pojedynczych scenariuszy i nowy "tryb kampanii" (nazwijmy go tu roboczo "Łowcy Starych Bogów"), polegający na tym, że wszystkie scenariusze standalone (nie będące częścią żadnego cyklu) można grać w dowolnej kolejności jako ciągłą historię grupy badaczy w nieustającym pościgu za tajemnicami Przedwiecznych. Byłby to ciekawy dodatek niewymagający wiele wkładu, za to pozwalający na autentyczną, nielinearną kampanię (w odróżnieniu od tej z cykli) - jedyny minus jest taki, że nie miałaby wielkiej konkluzji (ale i na to można coś zaradzić, jeśli się stworzy odpowiedni dziennik kampanii). Do tego tylko brakuje materiału póki co, ale jest to bardzo wykonalne.
Podsumowując całość tego segmentu: niech po prostu wydają grę do kupienia jako gra. I żeby po tych niesławnych dziesięciu, zaprzestali dodawania unikatowych wzorów kart graczy do produktów innych niż główna linia.
EDIT: jeszcze mnie tknęło, jak by to było zabawnie, gdyby następnym razem wydali książki klasowe, np. "Guardian Stories", a do każdej książki po 5 wzorów dla danej klasy po jednym egzemplarzu... A i tak znaleźliby się tacy, którzy by dziękowali za takie fantastyczne produkty dla fanów, a dwie książki...? Cóż za gratka, dwie ładniej wyglądają na półce niż jedna! Albo "możesz komuś dać na prezent, bardzo przydatne!"
Na szczęście mało który marketingowiec zdecydowałby się na taki strzał w stopę, do takiego zabiegu trzeba mieć naprawdę dużą bazę klientów.