Władca Pierścieni: Gra Karciana LCG (Nate French)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
bowmanek
Posty: 85
Rejestracja: 29 paź 2014, 01:05
Been thanked: 10 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: bowmanek »

ceville pisze:Ja trochę z innej beczki. Mam pytanie o Gandalfa. Ale nie jest to pytanie o zasady tylko o zastosowanie i opinie.
Mianowicie gdy patrzę z ciekawości na jakieś talie w sieci, to myślę, że w 95% przypadków znajduje się tam Gandalf z podstawki w 3 kopiach. Ja osobiście znacznie wyżej cenię Gandalfa z hobbita i zazwyczaj gram 3 kopie jego (ewentualnie dorzucam 1 z podstawki w celu sprawdzenia co też ludzie w nim widzą, prócz lepszej grafiki).
Wiadomo, ten z podstawki daje nam wachlarz możliwości, z których każda wydaje się mocna i mogąca nam uratować tyłek. Wiadomo też, że stworzono pod niego kartę Atak z zaskoczenia(core set), z tego co widziałem to też może jakoś działać nieźle z orłami z dodatków (tylko przeglądałem karty z ciekawości, ale nie dodawałem jeszcze sobie do puli grywalnych).
Ale gdy nie podejdzie jakieś takie "combo" to jest on jednorazowy w zasadzie. Zrobi nam dwie rzeczy, jedną z umiejętności a następnie polepszy wyprawę, zaatakuje coś lub nas wybroni. To tyle.

Dlaczego wolę tego starca z hobbita? Dlatego, że po wejściu też od razu zrobi nam dwie rzeczy. Pójdzie na wyprawę i zaatakuje/wybroni (nie wyczerpuje się podczas przydzielania do wyprawy, przypominam). Musimy za to zapłacić 5 zasobów więc tyle co za Gandalfa z podstawki, tak, musimy dopłacać co rundę 2 zagrożenia ale jakoś dla mnie nie jest to wielkim problemem. Są świetni bohaterowie z niskim poziomem zagrożenia startowym (Glorfindel niebieski op), są karty do obniżania zagrożenia (Rada elronda z moich ulubionych, działa z Glorfindelem i Arweną), jest Aragorn zielony, który zmienia zagrożenie na początkowe. Gdy zagrożenie już nam za bardzo podskoczyło to żegnamy się z Gandalfem, swoje na pewno zrobił już w tym czasie. A my i tak zaraz dociągniemy drugiego, albo już go mamy na ręce ;) Często zostawiam nawet Gandalfa na pierwszej ręce (chyba, że nie mam tam akurat światła Valinoru dla Glorfindela), zagranie go w drugiej rundzie daje mega kopa do wyprawy i spokój w tyłach.

Ostatnio gram go właśnie w talii z Glorfindelem (Światło Valinoru + ewentualnie Asfaloth, zależy jaki kolor dobiorę do niebieskiego, a to zależy od scenariusza) i zawsze sprawdza się wyśmienicie. W połączeniu z Taktyką rozjechaliśmy za pierwszym razem wszystkie scenariusze ze Spadkobierców Numeronu (bez problemów), w połączeniu z Wiedzą i Aragornem za pierwszym razem pokonałem Obawy namiestnika (choć tu już było gęsto właśnie z zagrożeniem, ale nie grałem pozdrowienia galadrimów).

Ten Gandalf jest bardzo uniwersalny, potrzebujesz kogoś do ataku/obrony? Bierz śmiało, dostaniesz wsparcie w wyprawie gratis.

Trochę się rozpisałem, ale ogólnie chodzi mi o to by pozyskać wasze zdanie. Kto woli, którego Gandalfa i dlaczego? No i jak ktoś potrafi mi po prostu wyjaśnić fenomen(?) tego z podstawki to bardzo będę wdzięczny, bo poza talią ze strefą Przywództwa ciężko go znaleźć.

Rozumiem, że grasz solo? Nie posiadam Gandalfa z Hobbita, ale wydaje mi się, że nie jest ani lepszy, ani gorszy, od tego z Core Setu. W tej grze każda sfera jest w czymś mocna. Wiedza - dociąg kart, manipulacja talią przeciwności, leczenie. Duch - zbijanie zagrożenia i wyprawa. Taktyka - walka i tankowanie obrażeń. Przywództwo - najbardziej uniwersalna sfera. W grze wieloosobowej sfery te wzajemnie się wspierają np. 2 graczy kontrolujących po 2 sfery każdy. Fenomen tej gry (poza uniwersum) polega na tym, że można w nią w miarę fajnie grać solo i to pomimo dosyć średniej mechaniki. Na forach znajduje się mnóstwo talii właśnie do gier jednoosobowych, a tutaj Gandalf z Core Setu jest bardziej uniwersalny. Po pierwsze grając przywództwem dzięki Atakowi z Zaskoczenia można go zagrać aż 6 razy (a dzięki np. kartom Ducha pozwalającym na powrót z discardu jeszcze więcej) co daje ogromne profity. To już są jednak niuanse mechaniki. Ogólnie w grach solo TEN Gandalf jest bardzo silny, ponieważ:
-w talii jednosferowej będzie mógł zniwelować jakąś słabość danej sfery np. zbić zagrożenie u taktyki, a potem wziąć udział w wyprawie. W walce taktyka sobie poradzi.
-w talii dwusferowej będzie podobnie jak w jednosferowej. Gandalf dobrze się sprawdzi w zapełnieniu pewnej luki.
-w talii trójsferowej przyda się do wykorzystania surowców, które zalegają na bohaterach. W takiej talii używa się kart o koszcie 0,1,2. Droższe nie mają sensu poza kartami neutralnymi i tutaj świetnie sprawdza się Gandalf. Kiedy masz trzy sfery, może się okazać w wyniku nieszczęśliwego dociągu, że mimo iż posiadasz na jakimś bohaterze 3 surowce, to nie masz żadnej karty do zagrania i tutaj sprawdza się Gandalf.

Oczywiście można powiedzieć, że (poza talią jednosferową) Gandalf z Hobbita sprawdzi się nie gorzej od tego z Core Setu. Tylko tutaj już dochodzi kwestia poszczególnych sfer i zależności między kartami. Najsilniejszym kombo jakie udało mi się złożyć (przy w sumie niewielkiej puli kart - Core Set, Khazad, Czatownik, Kamiennie Podstawy Ziemi) to połączenie Wiedzy i Ducha (Beravora, zielony Aragorn i niebieski Grorfindel). Taka drużyna zbija świetnie zagrożenie, potężnie leczy, ale potrafi też przywalić i co najważniejsze - nie ma problemu z dociągiem kart. Poza tym Glorfindel ze swoim koniem świetnie radzi sobie z obszarami. Tydzień temu dokupiłem Czarnych Jeźdźców, 2,3,5 dodatek z Cienie Mrocznej Puszczy i pozostałe 4 dodatki z Dwarrowdelf i będę szukał nowego Rule Them All.

Wolę Gandalfa z Core Setu, ponieważ często mam problem z dociągiem kart. Ogólnie mimo wszystko wydaje mi się, że Istari z podstawki jest bardziej uniwersalny, co daje mu pewną przewagę nad tym z Hobbita. Ten drugi jest bardziej sytuacyjny. Po pierwsze trzeba mieć coś, co zbije nam zagrożenie, po drugie musimy złożyć talię, która będzie w miarę dobrze radziła sobie w tym wszystkim, z czym mógłby pomóc Mithrandir z podstawki.

W scenariuszach ze Spadkobierców Numenoru i Cyklu Przeciwko Cieniowi siła woli ma mniejsze znaczenie i tam Gandalf, którego wolisz, faktycznie może okazać się silniejszy.

W tej grze jest tak wiele możliwych kombinacji i zależności, że można by godzinami pisać nad wyższością jednego Gandalfa nad drugim. Mimo wszystko ten z Core Setu, tak jak powiedziałem, jest mniej sytuacyjny i posiadając go na ręce nie myślisz "i co ja mam niby z tobą zrobić", a raczej "o jejku, ale ty mi się zaraz przydasz". Poza tym, chyba każdy myślał kiedyś nad talią uniwersalną, która poradzi sobie ze wszystkimi scenariuszami. I tutaj znowu Gandalf z podstawki wydaje się być lepszy. Ogólnie im dana karta jest mniej zależna od innych kart/konkretnej sytuacji, tym jest lepsza. I tutaj ponownie pierwszy Gandalf króluje. Częstotliwość z jaką pojawia się w deckach graczy o czymś świadczy.

Zresztą można też iść w drugą stronę. Rozsądne połączenie kart tylko do jednego zadania, daje świetne efekty. Na przykład Defender of Rammas (nie znam polskiej nazwy) i Eskorta z Edoras razem kosztują 4 zasoby. Moim zdaniem ta dwójka jest silniejsza od pojedynczego Gandalfa z Hobbita. Z drugiej jednak strony, Gandalf przeżyje atak Górskiego Trolla, a potem będzie mógł pomóc w w ataku na niego. Cóż... na tym polega piękno tej gry. Całe mnóstwo niuansów. Warto też zaznaczyć, że popularność pierwszego Gandalfa wynika z prostego faktu - wiele osób gra tylko na podstawce, ewentualnie kilku dodatkach z Cienie Mrocznej Puszczy.
Spoiler:
ceville
Posty: 187
Rejestracja: 22 sty 2013, 19:00
Lokalizacja: Zielona Góra
Has thanked: 4 times
Been thanked: 2 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: ceville »

bowmanek pisze:
ceville pisze:Ja trochę z innej beczki. Mam pytanie o Gandalfa. Ale nie jest to pytanie o zasady tylko o zastosowanie i opinie.
Mianowicie gdy patrzę z ciekawości na jakieś talie w sieci, to myślę, że w 95% przypadków znajduje się tam Gandalf z podstawki w 3 kopiach. Ja osobiście znacznie wyżej cenię Gandalfa z hobbita i zazwyczaj gram 3 kopie jego (ewentualnie dorzucam 1 z podstawki w celu sprawdzenia co też ludzie w nim widzą, prócz lepszej grafiki).
Wiadomo, ten z podstawki daje nam wachlarz możliwości, z których każda wydaje się mocna i mogąca nam uratować tyłek. Wiadomo też, że stworzono pod niego kartę Atak z zaskoczenia(core set), z tego co widziałem to też może jakoś działać nieźle z orłami z dodatków (tylko przeglądałem karty z ciekawości, ale nie dodawałem jeszcze sobie do puli grywalnych).
Ale gdy nie podejdzie jakieś takie "combo" to jest on jednorazowy w zasadzie. Zrobi nam dwie rzeczy, jedną z umiejętności a następnie polepszy wyprawę, zaatakuje coś lub nas wybroni. To tyle.

Dlaczego wolę tego starca z hobbita? Dlatego, że po wejściu też od razu zrobi nam dwie rzeczy. Pójdzie na wyprawę i zaatakuje/wybroni (nie wyczerpuje się podczas przydzielania do wyprawy, przypominam). Musimy za to zapłacić 5 zasobów więc tyle co za Gandalfa z podstawki, tak, musimy dopłacać co rundę 2 zagrożenia ale jakoś dla mnie nie jest to wielkim problemem. Są świetni bohaterowie z niskim poziomem zagrożenia startowym (Glorfindel niebieski op), są karty do obniżania zagrożenia (Rada elronda z moich ulubionych, działa z Glorfindelem i Arweną), jest Aragorn zielony, który zmienia zagrożenie na początkowe. Gdy zagrożenie już nam za bardzo podskoczyło to żegnamy się z Gandalfem, swoje na pewno zrobił już w tym czasie. A my i tak zaraz dociągniemy drugiego, albo już go mamy na ręce ;) Często zostawiam nawet Gandalfa na pierwszej ręce (chyba, że nie mam tam akurat światła Valinoru dla Glorfindela), zagranie go w drugiej rundzie daje mega kopa do wyprawy i spokój w tyłach.

Ostatnio gram go właśnie w talii z Glorfindelem (Światło Valinoru + ewentualnie Asfaloth, zależy jaki kolor dobiorę do niebieskiego, a to zależy od scenariusza) i zawsze sprawdza się wyśmienicie. W połączeniu z Taktyką rozjechaliśmy za pierwszym razem wszystkie scenariusze ze Spadkobierców Numeronu (bez problemów), w połączeniu z Wiedzą i Aragornem za pierwszym razem pokonałem Obawy namiestnika (choć tu już było gęsto właśnie z zagrożeniem, ale nie grałem pozdrowienia galadrimów).

Ten Gandalf jest bardzo uniwersalny, potrzebujesz kogoś do ataku/obrony? Bierz śmiało, dostaniesz wsparcie w wyprawie gratis.

Trochę się rozpisałem, ale ogólnie chodzi mi o to by pozyskać wasze zdanie. Kto woli, którego Gandalfa i dlaczego? No i jak ktoś potrafi mi po prostu wyjaśnić fenomen(?) tego z podstawki to bardzo będę wdzięczny, bo poza talią ze strefą Przywództwa ciężko go znaleźć.

Rozumiem, że grasz solo? Nie posiadam Gandalfa z Hobbita, ale wydaje mi się, że nie jest ani lepszy, ani gorszy, od tego z Core Setu. W tej grze każda sfera jest w czymś mocna. Wiedza - dociąg kart, manipulacja talią przeciwności, leczenie. Duch - zbijanie zagrożenia i wyprawa. Taktyka - walka i tankowanie obrażeń. Przywództwo - najbardziej uniwersalna sfera. W grze wieloosobowej sfery te wzajemnie się wspierają np. 2 graczy kontrolujących po 2 sfery każdy. Fenomen tej gry (poza uniwersum) polega na tym, że można w nią w miarę fajnie grać solo i to pomimo dosyć średniej mechaniki. Na forach znajduje się mnóstwo talii właśnie do gier jednoosobowych, a tutaj Gandalf z Core Setu jest bardziej uniwersalny. Po pierwsze grając przywództwem dzięki Atakowi z Zaskoczenia można go zagrać aż 6 razy (a dzięki np. kartom Ducha pozwalającym na powrót z discardu jeszcze więcej) co daje ogromne profity. To już są jednak niuanse mechaniki. Ogólnie w grach solo TEN Gandalf jest bardzo silny, ponieważ:
-w talii jednosferowej będzie mógł zniwelować jakąś słabość danej sfery np. zbić zagrożenie u taktyki, a potem wziąć udział w wyprawie. W walce taktyka sobie poradzi.
-w talii dwusferowej będzie podobnie jak w jednosferowej. Gandalf dobrze się sprawdzi w zapełnieniu pewnej luki.
-w talii trójsferowej przyda się do wykorzystania surowców, które zalegają na bohaterach. W takiej talii używa się kart o koszcie 0,1,2. Droższe nie mają sensu poza kartami neutralnymi i tutaj świetnie sprawdza się Gandalf. Kiedy masz trzy sfery, może się okazać w wyniku nieszczęśliwego dociągu, że mimo iż posiadasz na jakimś bohaterze 3 surowce, to nie masz żadnej karty do zagrania i tutaj sprawdza się Gandalf.

Oczywiście można powiedzieć, że (poza talią jednosferową) Gandalf z Hobbita sprawdzi się nie gorzej od tego z Core Setu. Tylko tutaj już dochodzi kwestia poszczególnych sfer i zależności między kartami. Najsilniejszym kombo jakie udało mi się złożyć (przy w sumie niewielkiej puli kart - Core Set, Khazad, Czatownik, Kamiennie Podstawy Ziemi) to połączenie Wiedzy i Ducha (Beravora, zielony Aragorn i niebieski Grorfindel). Taka drużyna zbija świetnie zagrożenie, potężnie leczy, ale potrafi też przywalić i co najważniejsze - nie ma problemu z dociągiem kart. Poza tym Glorfindel ze swoim koniem świetnie radzi sobie z obszarami. Tydzień temu dokupiłem Czarnych Jeźdźców, 2,3,5 dodatek z Cienie Mrocznej Puszczy i pozostałe 4 dodatki z Dwarrowdelf i będę szukał nowego Rule Them All.

Wolę Gandalfa z Core Setu, ponieważ często mam problem z dociągiem kart. Ogólnie mimo wszystko wydaje mi się, że Istari z podstawki jest bardziej uniwersalny, co daje mu pewną przewagę nad tym z Hobbita. Ten drugi jest bardziej sytuacyjny. Po pierwsze trzeba mieć coś, co zbije nam zagrożenie, po drugie musimy złożyć talię, która będzie w miarę dobrze radziła sobie w tym wszystkim, z czym mógłby pomóc Mithrandir z podstawki.

W scenariuszach ze Spadkobierców Numenoru i Cyklu Przeciwko Cieniowi siła woli ma mniejsze znaczenie i tam Gandalf, którego wolisz, faktycznie może okazać się silniejszy.

W tej grze jest tak wiele możliwych kombinacji i zależności, że można by godzinami pisać nad wyższością jednego Gandalfa nad drugim. Mimo wszystko ten z Core Setu, tak jak powiedziałem, jest mniej sytuacyjny i posiadając go na ręce nie myślisz "i co ja mam niby z tobą zrobić", a raczej "o jejku, ale ty mi się zaraz przydasz". Poza tym, chyba każdy myślał kiedyś nad talią uniwersalną, która poradzi sobie ze wszystkimi scenariuszami. I tutaj znowu Gandalf z podstawki wydaje się być lepszy. Ogólnie im dana karta jest mniej zależna od innych kart/konkretnej sytuacji, tym jest lepsza. I tutaj ponownie pierwszy Gandalf króluje. Częstotliwość z jaką pojawia się w deckach graczy o czymś świadczy.

Zresztą można też iść w drugą stronę. Rozsądne połączenie kart tylko do jednego zadania, daje świetne efekty. Na przykład Defender of Rammas (nie znam polskiej nazwy) i Eskorta z Edoras razem kosztują 4 zasoby. Moim zdaniem ta dwójka jest silniejsza od pojedynczego Gandalfa z Hobbita. Z drugiej jednak strony, Gandalf przeżyje atak Górskiego Trolla, a potem będzie mógł pomóc w w ataku na niego. Cóż... na tym polega piękno tej gry. Całe mnóstwo niuansów. Warto też zaznaczyć, że popularność pierwszego Gandalfa wynika z prostego faktu - wiele osób gra tylko na podstawce, ewentualnie kilku dodatkach z Cienie Mrocznej Puszczy.
No właśnie ja mam odwrotne zdanie, dla mnie Gandalf z hobbita jest bardziej uniwersalny i gram go w każdej talii i wszędzie świetnie się sprawdza.
Żeby grać Gandalfa 6 razy w ciągu gry trzeba przewinąć mocno talię albo mieć szczęście, a przede wszystkim, trzeba właśnie dostosować talię pod to combo. Więc znów widzę to inaczej, że to Gandalf z podstawki jest bardziej sytuacyjny, jeśli chcemy wyciągniać z niego większą wartość. Zobacz, musisz mieć ten atak z zaskoczenia czy coś w tym stylu, bo jak nie to za 5 zasobów dobierasz trzy karty(dla przykładu) i masz pomoc na rundę w jednej dziedzinie, potem żegnaj bracie. Gandalf spada i musisz czekać na następnego, co gorsza przychodzi ci atak z zaskoczenia rundę po tym jak Gandalf spadł i nie masz z czym go zagrać bo powiedzmy, że grasz go tylko pod niego. Więc martwa karta, czekasz aż dojdzie kolejny Gandalf. Więc Istari też często warto przetrzymać na ręce aż dojdzie nam coś do comba.
A "mój" Gandalf? Grasz go i masz dwie korzyści co runde, zamiast dwóch ale tylko raz. Często nawet nie ma sensu grać nic co obniża zagrożenie bo Istari tak przyspiesza grę (wyprawy, kontrola stołu), że scenariusz zaraz się kończy.

Gandalf z hobbita w dwu i jednosferowej talii myślę, że sprawdzi się równie dobrze, gdyż też wypełnia luki, obronne, ofensywne i luki w wyprawie. Jest stałym buffem.
W talii trójstrefowej też wydaje mi się lepszy ciut, ponieważ skoro masz trzy sfery to raczej talia jest dość zróżnicowana, więc dociągu czy obniżania zagrożenia nie powinno braknąć/nie powinno być to potrzebne.

No ja dziś grałem podobnym zestawem bohaterów, jednak potrzebowałem więcej siły woli więc zamiast Beravory grałem Eowinę (scenariusz Obawy Namiestnika). Z dociagiem nie miałem problemu, wciąż na ręce miałem około 6 kart (w ostatniej rundzie odrzuciłem 4 by for fun podnieść sobie siłę woli na Eowinie, która miała jeszcze na sobie Opiekuna Lorien). Dla dociągu grałem 2xGleowina i na próbę pierwszy raz "combo" Astronom z Imladris + Doświadczony poszukiwacz przygód. Swoją drogą polecam spróbować, jedna astronomka na stole i najlepiej 3 Doświadczonych poszukiwaczy przygód na bohaterach i mamy 3 karty co runde za free. Oczywiście u mnie tak to wyglądać mogło bo miałem bardzo silną wyprawę.

Nie wiem w czym ta dwójka z ostatniego akapitu miałaby być lepsza od gandalfa z hobbita :) To dwie karty, które trzeba mieć, w dodatku z różnych stref, więc teoretycznie ciężej zagrać niż neutralną, choć kosztują 1 mniej razem. Po drugie nie mają razem praktycznie ataku. Po trzecie ten z Edoras spada po udziale w wyprawie, nawet nie czeka do końca rundy. Po czwarte obrońca rammasu ma tylko jedno życie co w wielu scenariuszach jest nie do przyjęcia (ale sam go dość lubię i czasami grywam w talii z obrońcami jak Beregond, przydawał się spadkobiercach numeronu bardzo). Po piąte Eskorta z Edoras też ma jedno życie i może zginąć od wydarzenia/efektu i nawet się nie przysłużyć wyprawie ;)
bowmanek
Posty: 85
Rejestracja: 29 paź 2014, 01:05
Been thanked: 10 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: bowmanek »

Z tym atakiem z zaskoczenia do był jedynie przykład komba. Jak mówiłem, nie miałem jeszcze przyjemności grać z użyciem "tego" Gandalfa, to się wypowiadam ;D

Nie lubię długich tekstów, szczególnie kiedy mam z kimś inne zdanie, także kwestie preferencji różnych kart, możliwości, komb itd. pozostawiam do indywidualnego rozpatrzenia. Ta gra jest okrutnie losowa i czasem nawet z najlepszą talią można głupio przegrać.

Co do Gandalfa. Wszystko sprowadza się do tego, czy wolimy jakąś korzyść plus pomoc w jakiejś fazie za koszt 5, czy też za ten sam koszt wolimy otrzymać pomoc w dwóch fazach, a potem mieć możliwość przedłużenia tego efektu na kolejną rundę kosztem 2 punktów zagrożenia. Kwestia budowy decku i osobistych preferencji. Ja na papierze wolę tego pierwszego Gandalfa.

Pomyślałem co jeszcze wpływa na moje preferencje i wychodzi na to że:
1. Zazwyczaj kończę scenariusz z zagrożeniem niższym od 40. Niby mam jeszcze spory zapas, ale jakoś tak zawsze staram się mieć możliwie najniższe zagrożenie i wolę przydzielić postaci do wyprawy, aby nie podnosić zagrożenia, niż zostawić kogoś, aby zaatakował przeciwnika z którym jestem w zwarciu. Szczerze mówiąc nie przypominam sobie, abym przegrał poprzez zagrożenie 50. Cóż, taki już mam styl gry. Zatem Gandalf podnoszący moje zagrożenie do mnie nie przemawia.
2. Gandalf jest czarodziejem i jakoś tak przyjemnie mi się robi, kiedy wraz z jego pojawieniem się otrzymuję pewne korzyści. Coś jak czary - wsparcie, które świadczy mi stary czarodziej. Może to jest dziwne, ale bardzo to lubię. :D
Spoiler:
Awatar użytkownika
donmakaron
Posty: 3523
Rejestracja: 16 kwie 2009, 09:33
Has thanked: 198 times
Been thanked: 646 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: donmakaron »

Gandalf z Hobbita jest bardzo mocnym sprzymierzeńcem - dużo pomaga w wyprawie, obroni się przed srogim atakiem albo sam odpowie atakiem w kluczowego przeciwnika. Wydaje się być bardziej przewidywalny i łatwiejszy do użycia. Trzeba jednak pod niego składać talię (poziom zagrożenia), a trzymając go na stole uniemożliwiamy zagranie go przez naszych partnerów. Gandalf z core setu jest oczywiście jednorazowy i w rozgrywce bardziej losowy, ale potrafi uratować tyłek tam, gdzie nic innego (lub niewiele innych kart) nie pomaga (Brzęczyrogi czy dobicie innego przeciwnika zanim zaatakuje, wysokie zagrożenie, konieczność dobrania niezbędnej karty...), do tego lepiej combi się z kartami graczy (Atak z zaskoczenia). Także wszechstronność tych Gandalfów działa na trochę innej płaszczyźnie. Core setowy działa jako jednorazowy sprzymierzeniec + zdolność typowa dla kart wydarzeń; ten z Hobbita działa wyłącznie jak sprzymierzeniec (bardzo dobry lecz i bardzo drogi sprzymierzeniec). Obie cechy są warte swojej ceny.

Są w grze scenariusze, w których zguba lata na prawo i lewo i granie Hobbitowym Gandalfem może być zgubne nawet przy użyciu tanich bohaterów i kart obniżających poziom zagrożenia (Morderstwo pod Rozbrykanym Kucykiem z ostatniego Fellowship wręcz wymaga pod tym względem grania starym Gandalfem). Każdy z Gandalfów ma swoje pole do gry. Nie sądzę, żeby któryś był specjalnie lepszy od innego, choć Hobbitowy wydaje się mieć naprawdę mocny potencjał.

Do tego jeszcze dodać można, że jeżeli interesuje nas podliczanie punktów po partii, Hobbitowy Gandalf mocno traci w porównaniu do core setowego.

A z innej beki - grał ktoś w scenariusze z Sagi Hobbit tematycznie ekipą Thorina i może Beornem? Mamy tylko pierwsze dwa cykle, Khazad Dum oraz pierwszą część Hobbita i nie udało nam się złożyć do tej pory zbyt dobrych decków z bohaterami z kompanii Thorina. Z maksymalnie jednym czerwonym bohaterem bardzo rudna robi się walka z trollami z pierwszego scenariusza i chmarą goblinów z drugiego. Może ktoś z forum grał, albo czytał na necie o takich tematycznych taliach?
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4164
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 577 times
Been thanked: 1030 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: RUNner »

Dyskusja o Gandalfach bardzo obszerna, ale niestety skazana na porażkę. Nikt nie jest w stanie jednoznacznie wskazać lepszej wersji, bo wszystko zależy od budowy talii i scenariusza z którym będziemy się zmagać. Tutaj mamy tyle zmiennych, że lepiej nie rozwijać tego tematu. Od siebie tylko dodam, że częściej korzystam z coresetowego Gandalfa, głównie do zbijania zagrożenia, bo zwykle gram mono taktyką.

Beorn to świetny bohater, nie tylko w scenariuszach sagi, ale np. także w Spadkobiercach Numenoru. Zresztą zabrałem go również do Morii, czy Mrocznej Puszczy. Sprawdza się gdy chcemy mocniej przywalić, albo blokować wielu słabych wrogów. Swego czasu specjalnie dla Beorna nabyłem Hobbita!
Skoro poruszony został temat talii do Sagi Hobbit, chcę przetestować talię zaproponowaną w instrukcji. Ciekaw jestem czy zadziała, czy może autorzy wstawili ją dla zabawy.
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
ceville
Posty: 187
Rejestracja: 22 sty 2013, 19:00
Lokalizacja: Zielona Góra
Has thanked: 4 times
Been thanked: 2 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: ceville »

donmakaron pisze: A z innej beki - grał ktoś w scenariusze z Sagi Hobbit tematycznie ekipą Thorina i może Beornem? Mamy tylko pierwsze dwa cykle, Khazad Dum oraz pierwszą część Hobbita i nie udało nam się złożyć do tej pory zbyt dobrych decków z bohaterami z kompanii Thorina. Z maksymalnie jednym czerwonym bohaterem bardzo rudna robi się walka z trollami z pierwszego scenariusza i chmarą goblinów z drugiego. Może ktoś z forum grał, albo czytał na necie o takich tematycznych taliach?
Ja grałem taliami z obu dodatków gdyż chciałem przejść wszystko za pomocą "legalnych" historycznie talii. Pamiętam, że dawało radę tyle, że potem fantazja wzięła górę i trochę pozmieniałem. Ale jakieś tam scenariusze przeszedłem, więc talie nie są bezużyteczne. Zawsze można też podmienić jakieś krasnoludy na inne, choćby te mniej znane z Hobbita.
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 930 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: rattkin »

U has był chyba Beorn, Thorin i Dain, a drugi deck Bifur, Nori, Ori. Generalnie scenariusze z tej części sagi są dość rozchwiane i deckbuilding na całość i tak nie zadziała bo te okrutne zagadki Golluma wymuszają bardzo specyficzny układ talii. W bitwie 5 armii pomaga bardzo Gimli, no ale to spoza lore z tych czasów.

Ja z kolei mam jusz serdecznie dość Siege of Cair Andros. Czy ktoś ma na to receptę?
LordMongo
Posty: 134
Rejestracja: 10 lis 2009, 16:18
Has thanked: 5 times
Been thanked: 7 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: LordMongo »

Skończyłem całą sagę Hobbita solo - talia przywództwo/duch (Thorin, Balin, Nori), karty w decku utrzymane w tematyce "krasnoludzkiej" (z małymi odstępstwami z czego największym był "Steward of gondor"). Pula kart do cyklu Dwarrowdelf włącznie.

Odpowiadając zatem na pytanie: czy da się to przejść? Odpowiadam: da się. :wink:
Awatar użytkownika
farmer
Posty: 1768
Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
Lokalizacja: Oleśnica
Has thanked: 381 times
Been thanked: 94 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: farmer »

ceville pisze:Dla dociągu grałem 2xGleowina
Gleowina możesz zagrać tylko raz ;>

Ja preferuję, zazwyczaj, pierwszego Gandalfa - w moich typowych taliach dbam o posiadanie wielu zasobów, tak więc desperacko potrzebuję kart. Drugi Gandalf nie pomaga w ich pozyskaniu...
W czasie wojny, milczą prawa.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.


W to gram...
Awatar użytkownika
Ayaram
Posty: 1577
Rejestracja: 12 lip 2014, 21:24
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 207 times
Been thanked: 605 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: Ayaram »

Jak dla mnie to Gandalf (H) to po prostu świetny sprzymierzeniec, podczas gdy Gandalf (CS) to bohater, który wpada ci i ratuje grę przed przegraną. Przede wszystkim zdolność obniżająca zagrożenie - często mi się zdarza balansować na granicy 50-tki w swoich taliach, także tego, no wybór jest zazwyczaj dość prosty :wink: Dalej, 4 pkt direct dmg, które prawie zawsze dobija/zabija przeciwnika co nam daje kosmiczne value. Mamy na stole postać 4/4/4 gotowego do użycia. Zginął przeciwnik, na którego byśmy musieli zmarnować najpierw kogoś do obrony, a potem zawsze może dostać kartę cienia dającą 2gi atak, a potem poświęcami minimum jednego bohatera/stronnika żeby go zatłuc (chociaż niekiedy, żeby zrekompensować te 4 direct dmg to i z 3 naszych musimy poświęcić. A jeśli padł w strefie przeciwności to i mamy mniej zagrożenia na stole. Mało? No i ostatnia sprawa, dobór 3 kart, czyli opcja "jak Gandalf nie jest w danej chwili super potrzebny, to i tak się okazuje super przydatny".
Gandalf (H) jest świetny w niektórych deckach, pewnie, ale w życiu bym nie określił go jako uniwersalnego, co dopiero jako bardziej uniwersalnego od swojego odpowiednika z podstawki.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4164
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 577 times
Been thanked: 1030 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: RUNner »

rattkin pisze: Ja z kolei mam jusz serdecznie dość Siege of Cair Andros. Czy ktoś ma na to receptę?
Trudność tego scenariusza wzrasta wraz z liczbą graczy. Wtedy utrzymanie przy życiu kluczowych obszarów jest wielkim wyzwaniem. Gdy gram solo, przygoda ta nie jest aż tak dużym wyzwaniem. Złożyłem sobie talię opartą na Gondorze + Orłach i mam więcej zwycięstw niż porażek (w związku z tym niechętnie wracam do tej misji).
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Awatar użytkownika
donmakaron
Posty: 3523
Rejestracja: 16 kwie 2009, 09:33
Has thanked: 198 times
Been thanked: 646 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: donmakaron »

W Cair Andros grałem tylko w trzy osoby. Dwa czerwone decki i jeden fioletowo-niebieski. Czerwoni zajmują się walką, a kolorowy anulowaniem wyjątkowo paskudnych podstępów i cieni oraz (co najważniejsze) zabezpieczaniem kluczowych obszarów za pomocą bandy Rohańczyków i innych sztuczek. Nie ma lekko, ale gra całkiem nieźle. W najlepszej opcji udało mi się zbadać przedmurze ze strefy przeciwności w pierwszej turze jeszcze przed wyprawą, co bardzo pomaga w dalszej rozgrywce. Jak grać solo nie mam pojęcia ;)
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4164
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 577 times
Been thanked: 1030 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: RUNner »

Solo jest łatwiej z tego względu, że jest mniej kart odkrywanych -> mniej paskudnych podstępów. Łatwiej obronić (zbadać) dany obszar co jest przecież kluczowe.
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 930 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: rattkin »

Ja gram we dwie osoby. Ocalić którąkolwiek z lokacji jest nam bardzo trudno. Z tego co czytałem, trzeba albo celować w tę z największym damagem (11), która wyciąga kartę 4A/B (gdzie znów jest questowanie obroną), albo potraktować lokacje jako bufor i rozłożyć się lepiej na stole. A jednak mimo to, idzie nam słabo. Chainy z kart shadow są czasami absurdalne. Nasz rekord to 12 (sic!) kart rozdanych do jednego ataku. 3-5 to standard. Paradoksalnie Gandalf (CS) nie za bardzo się tu przydaje, bo większość przeciwników ma albo 5 życia albo po 1-2 (tylko za obroną) i użycie Gandalfa wydaje się nieoptymalne. Najczęściej wchodzi nam jako dodatkowy zbijacz threatu (startujemy z 30 i 32, trochę dużo). Giniemy zwykle od threatu (serie kart z doomed) albo szybko ginie jeden z bohaterów (Legolas/Elrond/Beravor i Aragorn/Boromir (L)/Eleanor). Mamy maksimum zestawu cancelującego (Eleanor, Quick Ears, Test of Will, Hasty Stroke), do tego trochę pułapek (Ranger Spikes, Forest Snare), trochę podbijaczy obrony (Gondorian Shield, itd). Jeden deck jedzie głównie na Treebeardzie (do readowania Entów) i samych Entach, rozwija się nieco wolniej (jako chump blocker jest tylko Quickbeam i jakieś tanie zielone jedynki), ale nie ma problemów potem z obroną i atakiem, przydaje się szczególnie do questów typu Siege i Battle. Jest trochę healowania (Lembas, Warden of Healing, sam Elrond, Wellinghall Preserver).

I tak zawsze nas zajadą. Nie mam już pomysłów. Może Burning Brand? Może na następną grę zaaplikuję koncept z Ashes i wystartujemy z dobranymi przez nas startowymi rękami z decku, zobaczymy jak pójdzie.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4164
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 577 times
Been thanked: 1030 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: RUNner »

Grając solo mono taktyką, wybierałem takich bohaterów jak Hama, Beregond i Boromir (lub Beorn). Hama i Gąszcz Włóczni załatwiało sprawę upierdliwych efektów cienia, nie mówiąc już o powstrzymanych atakach. W grze na 2 osoby było już znacznie trudniej. Starałem się brać w zwarcie kogo się dało i zagrywać Gąszcz Włóczni. 10 wrogów w zwarciu to był standard. Rzadko kiedy udawało się wygrać scenariusz przy stracie 2 lub 3 obszarów. Szczerze mówiąc chyba nie było takiego przypadku :) Jeden obszar można jeszcze stracić... ale przy większych ubytkach ciężko cokolwiek zwojować. Podoba mi się w tej przygodzie poczucie tego oblężenia i walki. Jest klimat bitwy i nawet wielokrotne porażki nie są tak bolesne!
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 930 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: rattkin »

Thicket of Spears przy dwóch graczach juz przestaje być tak skuteczny. Zamiast tego mam bardziej elastyczny Feint, żeby wyłączać wrógów, których wyłączyć trzeba. Niestety nie grałem nigdy solo, więc nie wiem jak bardzo to się różni. Wydaje mi się, że przebicie początkowego 6 threata to jednak większa upierdliwość dla gracza solo?

Dla mnie porażki w tym queście juz robią się irytujące.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4164
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 577 times
Been thanked: 1030 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: RUNner »

6 zagrożenia w strefie przeciwności to faktycznie sporo, ale gdy na ręce startowej dobierze się Orła co ma 4 obrony to sytuacja jest bardzo korzystna. Jak grałem mono taktyką, to praktycznie od początku miałem możliwość zagrywania tanich sprzymierzeńców. Czy to Orły lub ten blokers z Gondoru - Strażnik Rabadanu czy jakoś tak. Pierwsza runda jest kluczowa w tym scenariuszu, bo jeśli z talii spotkań wyłoni się Potęga Mordoru to dalej nie ma sensu grać :)
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 930 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: rattkin »

Czyli wygląda na to, że rzeczywiście uzależniamy wszystko od pierwszej rundy i startowej ręki. Spróbuję tego pomysłu z wybranymi przez siebie kartami do ręki startowej, zobaczymy jak to pójdzie. Przechodzenia na tryb easy (wywałka kart, 6 zasobów na start) się wstydzę :)
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4164
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 577 times
Been thanked: 1030 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: RUNner »

Ręka startowa w każdej grze karcianej jest kluczowa, obojętnie czy gra się przeciwko drugiemu graczowi czy talii spotkań. Tego problemu się nie ominie, ale przecież można zmniejszyć jego znaczenie przez budowę talii. Pomysł ze startową ręką marzeń jest dobry, sam go zastosowałem w przypadku solowej Ucieczki z Dol Guldur!
Pamiętam, że grając z siostrą w Oblężenie Cair Andros, sporo się namęczyliśmy ze znalezieniem odpowiednich ustawień naszych kart. Kosztowało nas to ze 30 porażek pewnie... W końcu sięgnąłem po Beregonda i doszło do przełomu.
Wariant easy sobie odpuść bo nie da żadnej satysfakcji :)
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Awatar użytkownika
gocho
Posty: 173
Rejestracja: 10 wrz 2009, 14:19
Lokalizacja: Szczecin
Been thanked: 3 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: gocho »

Do rozważań na temat użyteczności tego czy owego Gandalfa, można jeszcze dorzucić, że
nowszy fioletowy bohater Faramir efektywniej działa z CS Gandalfem.
cecha Faramira
Response: After you engage an enemy, ready an ally you control. (Limit once per phase.)

Ja z kolei walczę z Dundlandzką zasadzką (poziom trudności 7). Niezły scenariusz - co 2 rundy odrzuca się karty z ręki. Dociąg kart graczy wzmacnia wrogów i lokacje, a jak przejdziemy do II etapu, możemy zostawić tylko 1 sprzymierzeńca i odrzucamy wszystkie przedmioty i wierzchowce (na szczęście itemy, a nie dodatki, więc można sygnały, skille czy pieśni zostawić). Ponieważ nie opłaca się tutaj inwestować w hordę słabych sprzymierzeńców, to Gandalf hobbitowy może się przydać.
W dodatku jest fajny cień: do końca rundy nie możesz zadać ran wrogom. Co zazwyczaj kończyło się hordą zabójczych wrogów w kolejnym etapie.
Spoiler:
Scenariusz trudny, bo kasuje hordy sprzymierzeńców i bronie, zmniejsza ilość kart, dużo podstępów rani bohaterów (stan raniący co rundę) i postacie lub nakazuje dodać wrogów.
Awatar użytkownika
donmakaron
Posty: 3523
Rejestracja: 16 kwie 2009, 09:33
Has thanked: 198 times
Been thanked: 646 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: donmakaron »

A jeszcze z Cair Andros mam śliczną anegdotkę. Graliśmy w trzy osoby, udało się obronić ze dwie z trzech miejscówek, przemy do przodu i w ostatnią wyprawę gramy na atak. Sytuacja niby dobra, ale wiadomo jak to jest - mrugniesz i nagle się wszystko wywraca, to decydujemy się na mocny szturm - Za Gondor! i wszyscy na wyprawę, co by zrobić ostatni etap za jednym zamachem. Tak więc wybiegliśmy za te mury jak jeden mąż, ataku tyle że o nic się nie boimy. Dwie pierwsze karty to jakieś tarany czy inne tratwy - srogo, ale do zjedzenia. Trzecią kartą Orc Assault, wszyscy nasi tracą 2 ataku, w porywie chwili Eleanora z całą resztą poszła na wyprawę, więc nie ma jak anulować... nie pamiętam już czy przegraliśmy na zagrożenie czy zniszczyła nas horda wrogów przed którą nikt nie miał się jak bronić... Tak jak żeśmy niczym jeden mąż wybiegli przed mury walczyć za Gondor, tak wszyscy tam za ten Gondor umarli.

Piękna historia, chociaż smutna, jak wszystkie legendy Śródziemia...
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4164
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 577 times
Been thanked: 1030 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: RUNner »

Historia przezabawnie opisana! My mieliśmy podobną tyle że we wcześniejszej przygodzie - Wgłąb Ithilien. Też ostatni etap, też wszyscy w radosnym pląsie skoczyli do wyprawy, bo nic nie mogło nam stanąć na przeszkodzie, a jednak większość zatrzymała się na Blokadzie Wargów... Zabrakło 1 punktu postępu żeby przejść scenariusz!
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Awatar użytkownika
rattkin
Posty: 6518
Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 382 times
Been thanked: 930 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: rattkin »

donmakaron pisze:A jeszcze z Cair Andros mam śliczną anegdotkę. Graliśmy w trzy osoby, udało się obronić ze dwie z trzech miejscówek, przemy do przodu i w ostatnią wyprawę gramy na atak. Sytuacja niby dobra, ale wiadomo jak to jest - mrugniesz i nagle się wszystko wywraca, to decydujemy się na mocny szturm - Za Gondor! i wszyscy na wyprawę, co by zrobić ostatni etap za jednym zamachem. Tak więc wybiegliśmy za te mury jak jeden mąż, ataku tyle że o nic się nie boimy. Dwie pierwsze karty to jakieś tarany czy inne tratwy - srogo, ale do zjedzenia. Trzecią kartą Orc Assault, wszyscy nasi tracą 2 ataku, w porywie chwili Eleanora z całą resztą poszła na wyprawę, więc nie ma jak anulować... nie pamiętam już czy przegraliśmy na zagrożenie czy zniszczyła nas horda wrogów przed którą nikt nie miał się jak bronić... Tak jak żeśmy niczym jeden mąż wybiegli przed mury walczyć za Gondor, tak wszyscy tam za ten Gondor umarli.

Piękna historia, chociaż smutna, jak wszystkie legendy Śródziemia...
Dlatego, główna zasada starych raiderów z World of Warcraft brzmi: "Nigdy nie wolno mówić, że 'udało się' gdy boss ma jeszcze 1% życia i dycha" :) To ciekawe, ale w LOTR też trzeba (szczególnie pod koniec) grać śmiertelnie rozważnie, licząc prawdopodobieństwa, albo raczej różne negatywne scenariusze i który najbardziej zaboli. Czasem ubezpieczenie, które wygląda na marnotrawstwo, ratuje tyłek.
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4164
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 577 times
Been thanked: 1030 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: RUNner »

Ciężko kalkulować gdy sukces jest na wyciągnięcie ręki! Pokusa czasem bywa nie do odparcia i kto nie ma zimnej krwi, ten często właśnie może epicko zginąć. Ale przynajmniej jest co wspominać! :)
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
ceville
Posty: 187
Rejestracja: 22 sty 2013, 19:00
Lokalizacja: Zielona Góra
Has thanked: 4 times
Been thanked: 2 times

Re: Władca Pierścieni LCG - Gra Karciana

Post autor: ceville »

farmer pisze:
ceville pisze:Dla dociągu grałem 2xGleowina
Gleowina możesz zagrać tylko raz ;>

Ja preferuję, zazwyczaj, pierwszego Gandalfa - w moich typowych taliach dbam o posiadanie wielu zasobów, tak więc desperacko potrzebuję kart. Drugi Gandalf nie pomaga w ich pozyskaniu...
Nie mówiłem, że miałem dwóch na stole, tylko miałem ich w talii jako jedną z opcji dociągu. ;)

Z tego co wiem (po kartach, które posiadam) wiele zasobów = sfera Przywództwa, a ile można grać tą sferą, z namiestnikiem Gondoru i innymi takimi. Mi się już to znudziło, więc aż tylu kart nie potrzebuję. Za to wsparcie w wyprawie czy ogarnięciu stołu zawsze miło widziane. Ale ciachnijmy już ten temat ;)

Potwierdzam natomiast, że ostatni scenariusz ze Spadkobierców w grze solo nie jest strasznie trudny.
ODPOWIEDZ