ceville pisze:Ja trochę z innej beczki. Mam pytanie o Gandalfa. Ale nie jest to pytanie o zasady tylko o zastosowanie i opinie.
Mianowicie gdy patrzę z ciekawości na jakieś talie w sieci, to myślę, że w 95% przypadków znajduje się tam Gandalf z podstawki w 3 kopiach. Ja osobiście znacznie wyżej cenię Gandalfa z hobbita i zazwyczaj gram 3 kopie jego (ewentualnie dorzucam 1 z podstawki w celu sprawdzenia co też ludzie w nim widzą, prócz lepszej grafiki).
Wiadomo, ten z podstawki daje nam wachlarz możliwości, z których każda wydaje się mocna i mogąca nam uratować tyłek. Wiadomo też, że stworzono pod niego kartę Atak z zaskoczenia(core set), z tego co widziałem to też może jakoś działać nieźle z orłami z dodatków (tylko przeglądałem karty z ciekawości, ale nie dodawałem jeszcze sobie do puli grywalnych).
Ale gdy nie podejdzie jakieś takie "combo" to jest on jednorazowy w zasadzie. Zrobi nam dwie rzeczy, jedną z umiejętności a następnie polepszy wyprawę, zaatakuje coś lub nas wybroni. To tyle.
Dlaczego wolę tego starca z hobbita? Dlatego, że po wejściu też od razu zrobi nam dwie rzeczy. Pójdzie na wyprawę i zaatakuje/wybroni (nie wyczerpuje się podczas przydzielania do wyprawy, przypominam). Musimy za to zapłacić 5 zasobów więc tyle co za Gandalfa z podstawki, tak, musimy dopłacać co rundę 2 zagrożenia ale jakoś dla mnie nie jest to wielkim problemem. Są świetni bohaterowie z niskim poziomem zagrożenia startowym (Glorfindel niebieski op), są karty do obniżania zagrożenia (Rada elronda z moich ulubionych, działa z Glorfindelem i Arweną), jest Aragorn zielony, który zmienia zagrożenie na początkowe. Gdy zagrożenie już nam za bardzo podskoczyło to żegnamy się z Gandalfem, swoje na pewno zrobił już w tym czasie. A my i tak zaraz dociągniemy drugiego, albo już go mamy na ręce Często zostawiam nawet Gandalfa na pierwszej ręce (chyba, że nie mam tam akurat światła Valinoru dla Glorfindela), zagranie go w drugiej rundzie daje mega kopa do wyprawy i spokój w tyłach.
Ostatnio gram go właśnie w talii z Glorfindelem (Światło Valinoru + ewentualnie Asfaloth, zależy jaki kolor dobiorę do niebieskiego, a to zależy od scenariusza) i zawsze sprawdza się wyśmienicie. W połączeniu z Taktyką rozjechaliśmy za pierwszym razem wszystkie scenariusze ze Spadkobierców Numeronu (bez problemów), w połączeniu z Wiedzą i Aragornem za pierwszym razem pokonałem Obawy namiestnika (choć tu już było gęsto właśnie z zagrożeniem, ale nie grałem pozdrowienia galadrimów).
Ten Gandalf jest bardzo uniwersalny, potrzebujesz kogoś do ataku/obrony? Bierz śmiało, dostaniesz wsparcie w wyprawie gratis.
Trochę się rozpisałem, ale ogólnie chodzi mi o to by pozyskać wasze zdanie. Kto woli, którego Gandalfa i dlaczego? No i jak ktoś potrafi mi po prostu wyjaśnić fenomen(?) tego z podstawki to bardzo będę wdzięczny, bo poza talią ze strefą Przywództwa ciężko go znaleźć.
Rozumiem, że grasz solo? Nie posiadam Gandalfa z Hobbita, ale wydaje mi się, że nie jest ani lepszy, ani gorszy, od tego z Core Setu. W tej grze każda sfera jest w czymś mocna. Wiedza - dociąg kart, manipulacja talią przeciwności, leczenie. Duch - zbijanie zagrożenia i wyprawa. Taktyka - walka i tankowanie obrażeń. Przywództwo - najbardziej uniwersalna sfera. W grze wieloosobowej sfery te wzajemnie się wspierają np. 2 graczy kontrolujących po 2 sfery każdy. Fenomen tej gry (poza uniwersum) polega na tym, że można w nią w miarę fajnie grać solo i to pomimo dosyć średniej mechaniki. Na forach znajduje się mnóstwo talii właśnie do gier jednoosobowych, a tutaj Gandalf z Core Setu jest bardziej uniwersalny. Po pierwsze grając przywództwem dzięki Atakowi z Zaskoczenia można go zagrać aż 6 razy (a dzięki np. kartom Ducha pozwalającym na powrót z discardu jeszcze więcej) co daje ogromne profity. To już są jednak niuanse mechaniki. Ogólnie w grach solo TEN Gandalf jest bardzo silny, ponieważ:
-w talii jednosferowej będzie mógł zniwelować jakąś słabość danej sfery np. zbić zagrożenie u taktyki, a potem wziąć udział w wyprawie. W walce taktyka sobie poradzi.
-w talii dwusferowej będzie podobnie jak w jednosferowej. Gandalf dobrze się sprawdzi w zapełnieniu pewnej luki.
-w talii trójsferowej przyda się do wykorzystania surowców, które zalegają na bohaterach. W takiej talii używa się kart o koszcie 0,1,2. Droższe nie mają sensu poza kartami neutralnymi i tutaj świetnie sprawdza się Gandalf. Kiedy masz trzy sfery, może się okazać w wyniku nieszczęśliwego dociągu, że mimo iż posiadasz na jakimś bohaterze 3 surowce, to nie masz żadnej karty do zagrania i tutaj sprawdza się Gandalf.
Oczywiście można powiedzieć, że (poza talią jednosferową) Gandalf z Hobbita sprawdzi się nie gorzej od tego z Core Setu. Tylko tutaj już dochodzi kwestia poszczególnych sfer i zależności między kartami. Najsilniejszym kombo jakie udało mi się złożyć (przy w sumie niewielkiej puli kart - Core Set, Khazad, Czatownik, Kamiennie Podstawy Ziemi) to połączenie Wiedzy i Ducha (Beravora, zielony Aragorn i niebieski Grorfindel). Taka drużyna zbija świetnie zagrożenie, potężnie leczy, ale potrafi też przywalić i co najważniejsze - nie ma problemu z dociągiem kart. Poza tym Glorfindel ze swoim koniem świetnie radzi sobie z obszarami. Tydzień temu dokupiłem Czarnych Jeźdźców, 2,3,5 dodatek z Cienie Mrocznej Puszczy i pozostałe 4 dodatki z Dwarrowdelf i będę szukał nowego Rule Them All.
Wolę Gandalfa z Core Setu, ponieważ często mam problem z dociągiem kart. Ogólnie mimo wszystko wydaje mi się, że Istari z podstawki jest bardziej uniwersalny, co daje mu pewną przewagę nad tym z Hobbita. Ten drugi jest bardziej sytuacyjny. Po pierwsze trzeba mieć coś, co zbije nam zagrożenie, po drugie musimy złożyć talię, która będzie w miarę dobrze radziła sobie w tym wszystkim, z czym mógłby pomóc Mithrandir z podstawki.
W scenariuszach ze Spadkobierców Numenoru i Cyklu Przeciwko Cieniowi siła woli ma mniejsze znaczenie i tam Gandalf, którego wolisz, faktycznie może okazać się silniejszy.
W tej grze jest tak wiele możliwych kombinacji i zależności, że można by godzinami pisać nad wyższością jednego Gandalfa nad drugim. Mimo wszystko ten z Core Setu, tak jak powiedziałem, jest mniej sytuacyjny i posiadając go na ręce nie myślisz "i co ja mam niby z tobą zrobić", a raczej "o jejku, ale ty mi się zaraz przydasz". Poza tym, chyba każdy myślał kiedyś nad talią uniwersalną, która poradzi sobie ze wszystkimi scenariuszami. I tutaj znowu Gandalf z podstawki wydaje się być lepszy. Ogólnie im dana karta jest mniej zależna od innych kart/konkretnej sytuacji, tym jest lepsza. I tutaj ponownie pierwszy Gandalf króluje. Częstotliwość z jaką pojawia się w deckach graczy o czymś świadczy.
Zresztą można też iść w drugą stronę. Rozsądne połączenie kart tylko do jednego zadania, daje świetne efekty. Na przykład Defender of Rammas (nie znam polskiej nazwy) i Eskorta z Edoras razem kosztują 4 zasoby. Moim zdaniem ta dwójka jest silniejsza od pojedynczego Gandalfa z Hobbita. Z drugiej jednak strony, Gandalf przeżyje atak Górskiego Trolla, a potem będzie mógł pomóc w w ataku na niego. Cóż... na tym polega piękno tej gry. Całe mnóstwo niuansów. Warto też zaznaczyć, że popularność pierwszego Gandalfa wynika z prostego faktu - wiele osób gra tylko na podstawce, ewentualnie kilku dodatkach z Cienie Mrocznej Puszczy.