demnogonis pisze: nie mialem juz sil zagrac w nic innego, ale obejzalem sobie jak wyglada Nexus ;] bardzo mi sie podoba jak wyglada, az bym chcial zagrac
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
edrache pisze: Nexus wyglądał śmiesznie, ale ciekawie - walki owadów?
Żelki górą! Abstrahując od wyglądu figurek, który - chce się tego czy nie - musi zapaść głęboko w pamięć
![Wink ;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)
gra jest naprawdę niezła. Do tej pory tylko mgliście to przeczuwałem, bo większość osób, którym proponowałem rozgrywkę zbywała mój zapał pobłażliwym uśmieszkiem ("Mam w to grać, czy to jeść?").
Wczoraj nareszcie miałem okazję przetestować Nexus Ops w wersji na czterech graczy i było... porywająco! Szybkość, dynamizm, prostota, wyważenie elementu losowego i taktycznego, sojusze i zdrady - a wszystko to w 1,5 godziny. No sam miód po prostu. I moja opinia nie byłaby tak entuzjastyczna, gdyby pozostałym trzem graczom gra nie przypadła do gustu. A przypadła. Nawet Galuchasowi, który na wstępie strasznie został stłamszony i zbytnio sobie nie poszalał
![Wink ;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Wygrał w ładnym stylu Woody, a co najciekawsze - mimo tego, że o wyniku walk roztrzygają rzuty kośćmi (a te oczywiście bywały i niezwykle szczęśliwe, i niezwykle pechowe) nikt chyba nie odniósł wrażenia, że miały one decydujący wpływ na przebieg rozgrywki.
Wszystkich chętnych informuję, że na pewno przyniosę Nexus Ops na następne spotkanie, a biorąc pod uwagę przeciętną długość rozgrywki, w "żelki" będą mogli zagrać wszyscy zainteresowani (w szlachtnym odruchu serca postanowiam dopuścić do planszy również tych przebrzydłych szyderców, którzy z taką satysfakcją naigrywali się dotąd z moich "cukiereczków"
![Wink ;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Niech na własnej skórze poczują wielkość swojej przewiny
![Smile :-)](./images/smilies/icon_smile.gif)
)
Edrache - jeśli chodzi o osnowę tej gry (która na pierwszy rzut oka rzeczywiście przypominać może walki owadów) to pokrótce sprawa przedstawia się następująco: kilka konkurujących ze sobą ziemskich korporacji otrzymało wiadomość o odkryciu znacznych pokładów rubium (surowiec energetyczny) na pewnej omijanej dotąd planecie. Po wysłaniu na miejsce swoich sił okazało się, że tubylcze formy życia doskonale nadają się do wykorzystania w walce z innymi korporacjami o złoża, których największe nagromadzenie odnotowuje się wokół tajemniczego monolitu (stanowi on środek planszy i zapewnia kontrolującej go korporacji dodatkowe korzyści).
Się rozgadałem o tych żelkach. A przecież to nie wszystko, o czym warto wspomnieć odnośnie wczorajszego wieczoru. Otóż zagrałem również w Eufrat i Tygrys, pozycję, która odrzucała mnie dotąd swoją szatą graficzną i nieco abstrakcyjną mechaniką (pisałem już kiedyś o moim uzależnieniu od "gadżecików" i atmosfery). Zagrałem i... wygrałem, z ręką na sercu przyznając, że niektóre zasady do końca pozostały dla mnie niejasne. Po przemyśleniu całej sprawy doszedłem do wniosku, że moje ruchy musiały być na tyle chaotyczne i miejscami balansujące na granicy bezsensu, że uniemożliwiły moim szanownym przeciwnikom skonstruowanie jakiejś sensownej przeciwstrategii. Niemniej doświadczenie było całkiem przyjemne i nie wykluczam jego powtórzenia (a mówię to z pełną świadomością faktu, że w chwili, w której zrozumiem wszystkie zasady, raz na zawsze przekreślę swoje szanse na zwycięstwo
![Smile :-)](./images/smilies/icon_smile.gif)
) Wniosek - gra musi być dobra.
Na koniec zwyczajowo dziękuję wszystkim szumowinowom za kilka zarobionych kulek i świetną zabawę przy Cash&Guns. Wieczny odpoczynek dla Lasi, której podziurowiona pierś (sic!) na zawsze pozostanie w naszej pamięci
P.S.
A czarna owca, prozz, nazywała się Teresa - i możesz być pewien że nie jesteś jedynym facetem, któremu się spodobała
![Wink ;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)
(sama gra nosi tytuł "Haste Bock" / vel "Shear Panic")