Re: Essen 2017
: 02 lis 2017, 09:53
Nawet nie wiesz jak byłem nim rozczarowany. Nazywanie tego karcianym 4X, to jest GRUBE nadużycie. Najbardziej jest mi szkoda, że niema tam ani grama nowatorskiego pomysłu. Wszystko jest do bólu generyczne. I nie wiem jak innym, ale mi ta gra nie dawała grama satysfakcji. Uwielbiam tableu building, engine building, więc to nie jest tak, że to nie mój gatunek, bo wręcz przeciwnie. Może właśnie zagrałem w zbyt wiele gier z tego gatunku, żeby AA mnie jakoś czymś zaskoczyło. Jeżeli już sięgać po coś od Portalu, to 51 Stan Master Set wyprzedza Alien Artifacts o trzy długości. A jeżeli szukasz karcianego "4X" w kosmosie, to zdecydowanie bliżej tej koncepcji jest Race for the Galaxy. AA to moim zdaniem niczym nie wyróżniający się przeciętniak, co boli tym bardziej, że gra była zapowiadana jako objawienie. Ciekaw też jestem jak wiele przeszła transformacji od oryginalnej koncepcji, bo obecnie nie jest to 4X a nawet 2X bym tego nie nazwał.warlock pisze:Baaardzo smucą mnie opinie dotyczące Alien Artifacts, liczyłem na ten tytuł...

Moi znajomi grali w ślicznie zrobioną wersję PNP. Mają za sobą kilka rozgrywek. Nikomu się nie podobało._Paulus_ pisze:Founders of Gloomhaven

Tak. Chyba trzeba dodać, bo mam wrażenie, że w porównaniu do zeszłego roku to zjawisko przybiera na skali. W zeszłym roku miałem wrażenie, że nawet ci, którzy mówili gorzej po angielsku - znali przynajmniej dobrze zasady. Teraz spotkałem się kilkukrotnie, że tłumaczące zasady osoby były nieprzygotowane. Najgorzej było przy Pałacach Szalonego Króla Ludwika - dziewczyna co chwila biegała do swoich kolegów, bo nie potrafiła odpowiedzieć na nasze pytania.rattkin pisze:Chyba pora dodać kolejny punkt do poradnika - nie ufać tłumaczącym.

To dobre rozwiązanie, pod warunkiem, że jest kilku tłumaczących. A niestety - na wielu stoiskach - jest tylko jeden.rattkin pisze:Czasem, gdy widzę, że tłumaczący się męczy, proszę go otwarcie, by poprosił kogoś, by go zmienił.
Dodam do tej opinii swoje spostrzeżenia.rattkin pisze:Nie mogę się zgodzić. Nawet za pierwszym razem, jechanie na wariata poskutkuje po prostu kiepsko zoptymalizowanym czasem na targach, oraz przypadkowymi tytułami zagranymi lub kupionymi. Ok, ostatecznie tak też można i jeśli ktoś lubi, czemu nie. Dla mnie targi trwają za krótko by sobie pozwolić na taki luksus beztroski.
Dzięki poradnikowi rattkina w zeszłym roku byłem najlepiej przygotowany z naszej paczki do targów i tylko dzięki temu nasza grupa zagrała w sporą ilość tytułów i łatwo odnajdowaliśmy się na halach.
W tym roku byłem jeszcze lepiej przygotowany i również moja paczka była dobrze (lepiej) przygotowana. WSZYSTKO mieliśmy zaplanowane. Do tego stopnia, że zagraliśmy w ABSOLUTNIE wszystko w co chcieliśmy zagrać. Ominęły nas jedynie tytuły, które nie z naszego powodu były niedostępne (np. brak egzemplarza pokazowego). Dzięki temu udało się na tyle dobrze rozplanować czas, że w ostatni dzień, w niedzielę po 16:00 wszystko mieliśmy już obcykane i snuliśmy się nieco znużeni po sali bez celu (i trafiliśmy nieszczęśliwie na pusty stolik z Egde of Darkness. Brrr. To była ostatnia rozegrana gra na targach. Ech... Taki potworek na pożegnanie Essen.

Jedyne z czym żeśmy nawalili to... Mapy. Pamiętaliśmy dobrze zeszłoroczny układ, ale niestety w tym roku się on zmienił i nie dało się iść na pamięć. Dlatego na przyszły rok:
1. Drukuję aktualną mapę targów.
2. Uczę się jej na pamięć.
3. Mam ją sfotografowaną w telefonie na wypadek zgubienia wydruku (wbrew pozorom mega częsta sprawa. Znaleźliśmy chyba ze trzy zagubione/zostawione wydruki).
4. Wielkimi literami mam wypisane stoiska do odwiedzenia. (w tym roku tego odrobinę zabrakło, przez co musiałem zawsze wyciągać wydruki z Table Top Togather w poszukiwaniu interesujących mnie stoisk.)
O nie! Przypomniałeś mi traumę z zeszłego roku!rattkin pisze:A zdarzało mi się siadać do koszmarków - wcale ich na Essen niemało (niepozdrawiam Scuby z ubiegłego roku).


O tuż To! Ja właśnie po to jadę do Essen, by wyłowić perełki, w które być może nie będę miał okazji zagrać nigdzie indziej.rattkin pisze:Największą wartością targów jest odkrywanie gier niszowych, których być może nigdy nie dostanie się, nie to, że w PL, ale w ogóle już potem nigdzie na świecie
No ja nie rozumiem, jak przy tak drogim tytule można zrobić tak mizerne, rachityczne zasłonki. Serio to wywracało się co kilka minut.Marx pisze:Rising Sun (...) Na minus - przewracające się zasłonki

P.S. Pomijając nieprzygotowanie językowe (i "zasadowe"

BRAK OTWARTYCH EGZEMPLARZY POKAZOWYCH.
W zasadzie jedyne tytuły, których nie udało mi się zobaczyć, to te, które nie były rozłożone do prezentacji. Nie rozumiem tego. Wydawnictwo przyjeżdża na największe targi na świecie, po czym nie prezentuje swojego produktu! Merchants of Araby, chcieliśmy zobaczyć wszyscy. A wydawca nawet nie chciał nam pokazać jaka jest zawartość pudełka.


Pomijam przedziwne zagranie TMG, gdzie drugiego dnia sprzedali swój egzemplarz pokazowy Pioneer Days. No kurcze! Flagowy produkt wydawnictwa, ich największa gra wydana do tej pory, a oni sprzedają JEDYNY egzemplarz demo na CAŁE targi. No i wyobraźmy sobie, że przyjeżdża jakiś duży wydawca z dziwnego kraju, a oni mu mówią, żeby zobaczył sobie filmy na You Tube.


Przygotowanie uczestników targów jest bardzo ważne. Ale co począć z nieprzygotowanymi wydawcami?