Cóż by tu napisać. Było nas trzech, w głosowaniu wygrało T&T, drugim kandydatem było France'40 z podzieleniem Niemców na dwóch graczy.
Obsada T&T:
- Sowieci: Janek
- Zachód: Muad
- Oś: Highlander
Setup:
Ze startowych kart wychodziło że mam szansę ugrać politycznie Austrię + Polskę lub Turcję (zależnie od oporu adwersarzy). W ogóle nie kupiłem kadr morskich, i tylko 3 lotnicze. Generalnie poszedłem w masę piechoty, którą planowałem zalać kontynent, najpierw gwałcąc neutralność maluczkich, potem Francja, na koniec ZSRR.
Otwarcie Osi w 1936:
6 kart technologii + 5 stepów piechoty. W technologiach nic ciekawego, więc wszystko poszło w przemysł. Przejęta Austria i Polska, znów wystawiam piechotę. No i od razu w 1936 idę na ostro z Duńczykami i Norwegami, korzystając z nowej koncepcji wspierania ataków lądowych silniejszym desantem morskim w celu "absorpcji hitów od obrońcy". W tym samym roku pada też tą samą metodą Jugosławia i Grecja. Kolegów chyba lekko sparaliżowało tempo ekspansji (na pewno pomogło mi posiadanie od wiosny 1936 silnej polskiej piechoty - 4CV w Wawie, która poszła podbijać Skandynawię). Politycznie koledzy ugrali niewiele - ZSRR zainstalowało się w Rumunii, plus każdy miał trochę umów gospodarczych. Co istotne moi adwersarze szybko wyposażyli się i podzielili technologią radaru lotniczego "obronne 2 x A3", miałem szczęście że nie założyłem większych inwestycji w Luftwaffe.
Środek rozgrywki:
Chyba w 1937 kontynuowałem ekspansję biorąc jeszcze Bułgarię, Szwecję, Finlandię i chyba jeszcze Czechosłowację. To mi dało komfortową bazę surowcową na nadchodzącą wojnę. Przestawiłem się na masowe pompowanie jednostek piechoty (których wystawiłem chyba 15, prawie max). Cały czas nie udawało mi się dociągnąć sensownych kart technologii (first strike albo motoryzacja piechoty) więc wszystko szło w przemysł, i to nieco odwlekało moją decyzję o ataku na Francję. Dodatkowo ze względu na gwałtowną ekspansję Osi było dla mnie jasne, że Sowieci i Zachód są już w nieformalnym sojuszu i wesprą się natychmiast, tym bardziej że nie istniała już buforowa Polska. Próby politycznego opanowania Beneluxu (przedpole Francji) się nie powiodły. Wtedy Zachód podjął (nieco dziwną dla mnie) decyzję aby napaść na Benelux, robiąc mi prezent w postaci likwidacji tamtejszej fortecy i wyciągając cenną piechotę z Paryża i flotę z Londynu.
Kulminacja napięć w Europie Zachodniej:
A więc wojna! (~1939). Uderzyłem natychmiast na Benelux z chyba największą siłą jaką się dało (16 CV piechoty), dodatkowo odcinając drogę odwrotu legendarnej Home Fleet, która poszła na dno w Antwerpii. W kolejnym sezonie podobny walec piechoty władował się do Paryża, ale tam już - z braku zaskoczenia - ogień otworzyły duże ilości piechoty francuskiej zadając spore straty. W efekcie Paryż utrzymał się "ledwo-ledwo" przez zimę 1939/1940. Rok 1940 przyniósł zaskakujący desant Zachodu na Benelux który dzięki zabezpieczeniu go fortecą 1CV i piechotą 4CV został zmasakrowany na plażach (taka odwrócona Dunkierka
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Następnie po zawziętych walkach padł Paryż a więc i cała Francja. Dodatkowo oportunistycznie zająłem Włochami niebroniony Suez (ale gratka + 2 surowców i blokada Indii).
Alianci byli naprawdę mocno poturbowani, musieli się fortyfikować na Wyspach i odbudowywać od kadr, ale ja już kompletnie straciłem zainteresowanie tym odcinkiem frontu ponieważ (a) sam floty nie miałem i inwazji w ogóle nie zakładałem, (b) wujek Josif wypowiedział (chyba 1940 a może i od razu w 1939) Niemcom wojnę i naparł zbrojnie na faszystowską Polskę.
Kulminacja napięć w Europie Wschodniej:
Sowieci naprawdę się postarali i zmontowali niezły walec parowy z piechoty i lotnictwa. Lemberg padł, Wilno się ledwo trzymało, a ja w tym czasie całość Wehrmachtu natychmiast przerzuciłem z Francji na wschód do Warszawy. Z tyłu głowy oczywisty pomysł - atak na Leningrad bo długiej wojny na dwa fronty nie wytrzymam. Walki o Polskę był naprawdę krwawe dla obu stron i w 1941 roku wytworzyła się korzystna dla mnie sytuacja strategiczna - odzyskałem Polskę i zająłem Inflanty
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
wiosną a na lato/jesień zaplanowałem nasze mordecze combo ruchów wojsk które trzymałem od dawna na tę okazję: "późne lato (X)+wczesna jesień (A)". Sowieci nie byli bierni i latem stoczyłem z nimi morderczy bój o Inflanty, zakończony oczyszczeniem ich z wojsk sowieckich. Widząc masę piechoty w Inflantach koledzy się zorientowali w moim planie, ale było już za późno. Odpaliłem kartę jesienną "A6" i rzuciłem co się da na Leningrad (z Finlandii, z Inflantów i morzem). Obrona nawet coś tam miała (3 jednostki, 6 CV) ale rzuty nie były jakieś pechowe i w efekcie Niemcy wygrali jesienią 1941 przez nokaut militarny Paryż/Leningrad. Aby zmniejszyć ryzyko porażki, wysłałem jeszcze silną armią (1 x 4CV INF) z Rumunii do Gruzji, aby wiosną podjęła próbę ataku Baku, bo czego nie doszło ale w Baku stał tylko 1 CV pancerny więc na wiosnę 42 mogło być ciekawie.
Wynik w sumie prawie historyczny
Podsumowanie:
Dzięki za dobrą partię T&T. Chyba wszystkim się grało dobrze, mieliśmy niezłe tempo, każdy miał okazję grać agresywnie. Gra znów pokazała że jest mocno taktyczna i trzeba na bieżąco kombinować z kart które się dostanie jak zrealizować generalny pomysł na rozgrywkę.
Z istotnych obserwacji:
- Pomysł na granie Niemcami wg mnie się nieźle sprawdził
- Za często Niemcy wygrywają tą kombinacją P+L. Sowieci muszą mieć świadomość (czyli Zachód musi też pomagać im to uświadamiać) że jak padnie Paryż to muszą mieć solidnie broniony Leningrad cały czas. Baku mniej ale również. Chociaż lekka osłona przedpola z Finlandii, Zatoki Botnickiej i Inflantów niezbędna. Tak żeby nie dało się zaskoczyć ich atakiem stosując combo późne lato/wczesna jesień.
- Znów błędna interpretacja przepisów: doczytałem wczoraj w domu że wykonanie rajdu ANS (lotnictwo/okręty) nie blokuje ewentualnego odwrotu przez tą prowincję jeśli obok trwa bitwa. Czyli przykładowo jak w 1940 robiłem nalot na Paryż to nie blokował on możliwości ucieczki piechoty i nawet floty z Antwerpii. Zamiast nalotu musiałbym tam zrobić desant morski z Ruhr. Generalnie efekt byłby taki sam.