Zaległości:
Wczoraj (15.12.2021r.), w trzyosobowym gronie odbyłem podróż w czasie do XIX - wiecznego, suchego Afganistanu. Początkowo wspierałem tubylców, by pod koniec gry zmienić sojusz na rosyjski (zgodny z pozostałymi dwoma graczami), a ostatecznie opowiedzieć się za Brytyjczykami i zdobyć pierwsze i ostateczne 6 punktów.
Pax Pamir jest zaskakująco odmienną grą, od wszystkich dotąd poznanych, z wyjątkiem Pax Renaissance. Odmienną w pozytywnym sensie tego słowa, acz trudną do okiełznania. Takiej ilości zwrotów akcji nie widziałem w żadnej grze. Sytuacja z rundy na rundę może się zmienić diametralnie. Układ sił, kontrola regionów i zdrady są na porządku turowym. Szpiedzy grasują dookoła stołu, bitwy i manewry z udziałem armii nie pozwalają prowincjom zaznać spokoju, a plemiona przejmują terytorialną kontrolę. Szybki obrót ograniczonej gotówki, zakup i wystawianie kart są podstawą naszych dalszych działań opartych na budowanym indywidualnie tableau.
Po grze przeczytałem ponownie instrukcję, bo gruntowne zrozumienie zasad sprawdzania dominacji, zasady obalenia, kontroli regionu, zależności związanych z aspektami kart i reguł związanych ze szpiegami to podstawowe abc dla każdego siadającego do Paxa. Gra jest wrednie pełna negatywnej interakcji i sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie, niemniej naprawdę warto spróbować szczęścia w Afganistanie.
Cóż, przyznam się szczerze, że nie mogłem znaleźć właściwego klucza do opisania
Hansy Teutoniki. Zatem dzisiaj poleją się spokojne fale słów.
W piątek 17 decembera roku pańskiego 2021 przenieśliśmy się do średniowiecznych Niemiec, by na własnych nogach i rękach poczuć ciężar pracy związanej z zakładaniem kantorów w hanzeatyckich miastach. Wysyłając swoich kupców na planszę, stopniowo przejmowaliśmy kontrolę nad traktami handlowymi, by opanowawszy je w pełni, móc w efekcie ustanawiać szlaki handlowe pomiędzy połączonymi nimi miastami. Działania te, wykonane w szczególnych miejscach pozwalały rozwinąć nasze umiejętności kupieckie w efektywnym dążeniu do dominacji.
Rozproszona walka o wpływy na traktach handlowych przypominała walkę partyzancką - ja idę tu, ty idziesz tam. Prowadzone nieumiejętnie działania powodowały szybkie wyzbywanie się kupców i jednocześnie umacnianie się przeciwników na sąsiednich szlakach. W oczekiwaniu na dociąg nowych sił sytuacje ratowały przemieszczenia.
W miastach gra toczyła się o wysoką stawkę. Posiadanie przewagi w ilości kantorów otwierało drogę do przyszłościowego zbierania punktów. Jednak pobudowanie placówki handlowej wymagało odpowiednio rozwiniętego przywileju (ach te kolory). Z pomocą przychodziły żetony bonusowe umożliwiające dopalenie kilkoma akcjami naszych działań, bądź też otwierały drogę do praktycznego obchodzenia miejskich regulacji. Wszystko to czyniliśmy, by stworzyć największą połączoną sieć miast, w których posiadamy swoje kantory. To właśnie one są kluczem do sukcesu. Finalnie punktujemy również za ilość zebranych żetonów bonusowych oraz maksymalny uzyskany poziom rozwiniętych umiejętności kupieckich.
Początkowo gra wywołała mieszane uczucia. Jest inna, oryginalna i wymaga przynajmniej jednej partii, by załapać gdzie szczególnie warto rozstawiać się na planszy i na co położyć nacisk w początkowej fazie gry. Jak już ją okiełznaliśmy, to pokazała, że drzemie w niej duży potencjał, jak na relatywnie proste zasady. Gratulujemy Meg Dot i Bartkowi, którzy zajmując ex aequo pierwsze miejsce, zapewnili sobie tytuł Kupców Tygodnia.
Na deser był już zadomowiony w Poczytalni
Furnace z brzęczącymi monetami i dodatkiem Merci. Na drugim stole początkowo namiętnie nurkowano w
Aquatice, by na koniec poukładać kafelki w
Azulu i kolorowe cyferki w szybkiej
Red 7.
W Święta na stole wylądował
Brzdęk z dodatkami:
Świątynia Małpich Królów i Wesoła Kompania. Dzięki temu możliwa była rozgrywka w 5 osób. Unikalne postacie ze swoimi zdolnościami i taliami startowymi wniosły spory poryw świeżości do przygodowego uniwersum. Oczywiście downtime był wyczuwalny, gra zajęła około 3 godzin, przy czym 3 osoby debiutowały w tym świecie. Na odpalenie czekają jeszcze dwa małe dodatki z 8 nowymi postaciami. Grało się super, wygrał debiutant - 135 punktów.
30.12.2021r.: Igraszki z Ogniem - wstęp z nienacka pisany.
Wczoraj dzielna grupa weteranów z Poczytalni opanowała Cafe Nero, a właściwie postanowiła poodpalać ognisk wiele i to na drewnianym stole. Na wieczór, Wielki
Bonfire oświetlił w blasku i chwale niedużą Zuzię, która tradycyjnie postanowiła wygrać, żeby ludzie na mieści plotek nie siali. Teraz za bardzo się nie będę rozwodził, tylko zaznaczę, że tylko najbardziej zasłużone graczki i gracze mogli sprostać wielogodzinnemu poszukiwaniu swoich celów życiowych za pomocą żaglówek.
Na rozległym wzdłuż morzu, usianym wysepkami oczekiwały nas zgrabne Kapłanki lub ponętni Mnisi. Ponadto, odwracając nieco wzrok od odsłoniętych łydek, kusiły nas wielokolorowe zadania. I to właśnie za sprawą ich zdobycia najwięcej było przeżyć, traum i radości tego pamiętnego popołudnia. Dzielne graczki, co rusz (czytaj co rundę) szukały natchnienia w księgozbiorach rozsianych po całej kawiarni. Dzielny gracz radził sobie z tym z twarzą i z zielonym smoothie.
Między turami cieszyły nas spontaniczne odwiedziny Krzyśka, Adama, Marcina, Michała i obcokrajowców, którzy zwędzili książkę Magdzie, a na koniec dosiadła się grupa z Brzdękowa, którą pozdrawiam, jeśli to czyta lub nie. Po 251 minutach bytu stołowego zapłonęły radością niezmierną wszystkie Bonfajery, jak wielkie fajerwery
Dobra, poniosło mnie.
05.01.2022r. premierowa rozgrywka w
Golema miała miejsce w Cafe Nero, a jutro 07.01 zapraszamy do Poczytalni od 18:30, w programie kilka gier na kilku stołach, m.in Golem.