To może i ja wyjmę pozycję na stół. Zawsze gdy wracam to robię sobie na początku klimat trailerami FFG, a potem sama rogzrywka z creepy soundtrackiem, co razem tworzy niesamowity klimat.
litk pisze: ↑04 sty 2024, 09:47
To może i ja wyjmę pozycję na stół. Zawsze gdy wracam to robię sobie na początku klimat trailerami FFG, a potem sama rogzrywka z creepy soundtrackiem, co razem tworzy niesamowity klimat.
nolify pisze:Jest w tym spostrzeżeniu o losowości trochę racji. Od razu zaznaczam, dla mnie to nie nigdy nie był minus. Generalnie nie rozpatruję tego pod kątem plus/minus. Ameri rządzą się swoimi prawami. Pamiętam masę partyjek, w których kostki nie żarły. Po prostu elderki nie leciały i tyle. I było ciężko. Albo wręcz odwrotnie, same piony i szóstki, i było łatwo. Niemniej jednak zawsze się dobrze bawiliśmy. Osobiście to lubię jak gra sponiewiera. Jak jest trudno. Nie przepadam za tytułami, które są za łatwe, a w Eldritchu jak w Mity szły tylko karty z mackami, to było w sam raz
Też lubię jak gra sponiewiera i również wolę już jak gry za trudne niż za łatwe. Takiego Robinsona, gdzie niektóre scenariusze potrafią kopać i również jest losowa, a przy 5tej porażce dalej się bardziej bawię. Bardziej chodzi o formę. W Eldritchu też większość losowych efektów jest ok. Przy walce z potworami gdzie pudłujemy z 20toma kośćmi, gdy przy teście okazuje się, że testujemy statystyką gdzie mamy jedną kość, a farcimy, gdy z karty mitów wyjdzie akurat coś co kontruje nas to jest taka właśnie ok losowość, raz jest lepiej, raz gorzej, dają emocje, radochę.
Gorzej z tymi efektami przy rozrachunku/rzuć kością przy odpoczynku na wyniku x zrób coś itp. Przykład jak to wygląda z klątwą: dobieramy klątwę, na rozrachunku możemy się jej pozbyć. Pudłujemy. Przez turę wszystko uwalamy przez efekt klątwy, mamy (lub nie) kolejną szansę na pozbycie się tego, znowu pudłujemy. Leci kolejna kiepska tura, przez ciągłe gorsze rzuty przez efekt klątwy idzie coraz gorzej i gorzej, kolejna próba z myślą "i znowu spudłujemy.." i znowu pudłujemy. I tutaj już, przynajmniej ja, nie czuje epickiej walki z przedwiecznym, zwrotów akcji, bo użeramy się po prostu z jednym tym samym efektem 5 tur. I tu już ogarnia mnie po prostu uczucie niemocy i strasznie źle mi się grało przy takich akcjach.
Mówicie, że jest jakiś sposób na radzenie sobie z tym. Jest kilka przedmiotów, które pozwalają sobie radzić z klątwami, ale pojedyncze sztuki, poza tym to niezbyt wiem. Żetony skupienia owszem nie są dostępne w tych dodatkach, jeśli działają tak jak mi się wydaje (tracimy akcje, by dostać żeton, który możemy wykorzystać również przy efektach z rozrachunku) to faktycznie może sporo ograniczyć problem i to niewielkim kosztem. Tylko no.. kup grę, dokup dodatek, bo core set ma za mało kart spotkań, potem dokup drugi dodatek, który naprawia kolejną kwestię. Nie wydaje mi się, że w 2024 w natłoku gier i to naprawdę dobrych gier od początku, warto było tak kombinować, żeby zacząć się naprawdę cieszyć w pełni grą
To ja tylko dodam, że żetony skupienia to tak banalna mechanika, że nie potrzebujesz do niej nic więcej jak cokolwiek, czym będziesz oznaczał, że je masz.
Dosłownie wygląda to tak:
- wydaj żeton, żeby przerzucić dowolny test. Można wielokrotnie, nawet do jednego rzutu, ale...
- zawsze możesz mieć max 2 żetony w danym momencie
- zrób akcje skupienia, aby dostać żeton - po prostu stoisz i nic nie robisz, dostajesz żeton
- akcje skupienia możesz wykonać zawsze, nawet jak masz max żetonów, ale wtedy nie dostajesz żetonu - ot, delay
- nie można tych żetonów używać zamiast wskazówek
W sumie... to tyle. Sam grałem tymi żetonami zanim dodatek kupiłem. A i z dodatkiem nie chce mi się żetonów używać, bo wolę szklane tokeny.
U mnie wciąż EH to top5 jeśli chodzi o planszówy. Wciąż pomimo tylu lat w kolekcji uwielbiam w niego grać. Owszem jest często frustrujący, ale zwycięstwo wtedy smakuje znacznie lepiej. Dla mnie to jest ta gra, która jest ponadczasowa. Bawię się grając w nią tak samo znakomicie, jak zagrałem pierwszy raz z 10 lat temu Ale zgadzam się nie każdemu podejdzie, szczególnie teraz, kiedy jest pełno znakomitych gier na rynku.
To jest jedna z moich ulubionych gier. Teraz na półce leży od jakiegoś czasu ale od kilku tygodni chodzi mi po głowie żeby wrócić. Przy tym tytule losowość mi nie przeszkadza, a wręcz pisze czasami niesamowite scenariusze. Jest epicko z wszystkimi dodatkami
Ayaram pisze: ↑04 sty 2024, 08:27
Mówicie, że jest jakiś sposób na radzenie sobie z tym. Jest kilka przedmiotów, które pozwalają sobie radzić z klątwami, ale pojedyncze sztuki, poza tym to niezbyt wiem. Żetony skupienia owszem nie są dostępne w tych dodatkach, jeśli działają tak jak mi się wydaje (tracimy akcje, by dostać żeton, który możemy wykorzystać również przy efektach z rozrachunku) to faktycznie może sporo ograniczyć problem i to niewielkim kosztem. Tylko no.. kup grę, dokup dodatek, bo core set ma za mało kart spotkań, potem dokup drugi dodatek, który naprawia kolejną kwestię.
Nie do końca. Tzn. z pierwszym dodatkiem to niestety prawda, to wycięta część podstawki. Wkurzające i mnie na długo zniechęciło do wydawnictwa. O ile gry innych wydawnictw mogłem kupować krótko po premierze na podstawie dobrych recenzji, to tutaj sie wstryzmywałem aż gracze troche ograją i zobaczę czy będą takie mankamenty wymieniać.
Ale dalej już nie. Mechanika pozyskiwania żetonów wpływu i żetonów skupienia to tylko kwestia zmian mechanicznych. Taki Marvel Champions przeszedł takie updaty instrukcji, że siła bohaterów potrafiła się wyraźnie zmieniać, a pojedyncze karty to już zostały wywracane na drugą stronę.
Tutaj tak naprawde musisz się tylko zaopatrzyć w jakieś znaczniki i nie potrzebujesz żadnych dodatków aby grać z tymi mechanikami.
Nie wiem jak dziś, ale mi podstawka + zakazana wiedza pozwoliły na bardzo, bardzo dużo rozgrywek, a nie ograłem nawet wszystkich przedwiecznych tam. Jedynie bohaterów zaczynało z czasem brakować, bo człowiek chciałby spróbować coś nowego.
venomik pisze: ↑04 sty 2024, 18:55
... z pierwszym dodatkiem to niestety prawda, to wycięta część podstawki. Wkurzające i mnie na długo zniechęciło do wydawnictwa.
Noo FFG poleciało trochę jak jakieś EA czy inne Bugisofty ze świata gier komputerowych Wygląda to tak, jakby zrobili Eldritcha, odcięli kawałek i z dumą orzekli "mamy pierwsze dlc... eee, pierwszy dodatek!"
Z drugiej strony: sprzedało się? Ano sprzedało się! Jeżeli liczy się tylko kasa (oby nie), to był to dla nich dobry ruch.
nolify pisze: ↑04 sty 2024, 19:32
Z drugiej strony: sprzedało się? Ano sprzedało się! Jeżeli liczy się tylko kasa (oby nie), to był to dla nich dobry ruch.
Pytanie na ile faktycznie dobrze na tym wyszli. Przecież przez parę lat przewinęło się grom dyskusji jak udzie czytając, że kupno dodatku jest wymagane aby mieć pełnoprawny produkt - rezygnowali z gry.
A patrzac na późniejsze ich gry, przynajmniej w które ja grałem, to już tego błędu nie popełniali. Ba, z Marvel Champions dałoby się wyciąć trochę zawartości i wciąż byłaby to pełnoprawna gra.
Co do EH, ja kupiłem do podstawki jedynie małe dodatki, te bez map i wydaje mi się, że w zupełności wystarczają. Żetony skupienia i wpływu można zastąpić dowolnym innym żetonem, proste.
Co do trudności gry na YouTube jest po polsku poradnik jak sobie z tym poradzić. Po pierwsze można wykorzystać kostki z Posiadłości Szaleństwa, zwiększają one nieznacznie szansę na sukces. Po drugie możesz mieć tylko jeden bilet, który po uzyskaniu możesz użyć dopiero w następnej turze, ale uprawnia cię on do przebicia drogi na całej trasie, w zależności od biletu, jeżeli na trasie pojazdu jest przeciwnik to robi się rzut, czy udało się mu wymknąć. I trzecia zmiana to po pierwszej turze walki z przeciwnikiem możesz podjąć decyzję czy dalej walczysz czy zwiewasz. Żeby uciec wykonujesz rzut i o ile dobrze pamiętam to jak się uda możesz odbyć spotkanie. Co do tej trzeciej zmiany odsyłam do materiału źródłowego, bo osobiście jeszcze nie korzystałem.
Można wprowadzić jedna z ww zasad i sukcesywnie dokładać kolejne wg uznania. Gra ma nam dać przyjemność. Twoja gra twoje zasady o ile się na nie godzisz.
Z tą wyciętą częścią podstawki to jest znacznie gorzej niż z DLC w grze komputerowej, bo DLC jest zawsze dostępne Pamiętam jak ja kupowałem podstawkę lata temu to właśnie był czas gdzie długo nie było zaginionej wiedzy dostępnej w sklepach. Pomiędzy wersją sam CS a CS + Zaginiona wiedza jest gigantyczna różnica - kart spotkań każdego koloru oryginalnie było 8, ZW podwoiła te liczbę, a właśnie w jednej rozgrywce (przynajmniej na 3-4 osoby) się akurat dobiera 8-16 kart (z samą podstawką zawsze przynajmniej jedną talie tasowałem i leciałem od nowa, z dodatkiem ani razu się to nie zdarzyło) co ma spory wpływ na immersje i ogólne chęci do gry.
Dodatek w końcu się zaopatrzyłem lata później, ale kto wie, gdybym miał od razu "pełną grę" w tym 2016tym jak ją kupiłem to może też bym miał teraz jedną półkę dedykowaną EH i wypowiadał się w podobnym tonie co Wy
Z "Arkham Horror 3ed" było zupełnie tak samo. Pamiętam jak przy pierwszych grach mielilismy dosłownie te same karty w koło. Dopiero "Śmiertelna..." Dorzuciła odpowiednią ilość kart i zmiennych.
Niemniej AH 3e core set wystarczył wszak do zapoznania się z mechanikami podstawowymi, czy mi się to podoba, czy nie i pozwala sobie to na wyobrażenie, czy gra "dopasiona" w kwestii decków będzie dla nas.
No nie wierzę, że takie planszowkowe wygi jak tu z forum nie mają takiego planszowkowego zmysłu
Shudde Mell... You bastard! Po dzisiejszej rozgrywce poczułem się jak Marcelus w piwniczce Zeda. Powiedzieć, że zrobił mi jesień średniowiecza to nic nie powiedzieć. A zrobiłem sobie talię mitów taką nie za trudną, 2 łatwe pogłoski. Oho, nic z tego. Nie ma miękkiej gry. Nie ma to jak losować potwory, które powodują postęp zagłady. Tyle tego ścierwa do wyboru to nie, większość gadziny z tym efektem. No nie pomogli... Po 4 zabitym badaczu i kolejnym, który też by padł zaraz, odpuściłem. Brakło jednego żetonu plugastwa w Gharne. Wychodzi Shudde, rozpatrz katastrofę. Katastrofa zabija badacza, zagłada postępuje. Kolejna katastrofa, zabija następnych... Do tego nie skończone rozpatrywanie efektu rozrachunku z karty mitu a jeszcze kolejne potworki czekają na rzut na postęp zagłady... WTF??? Już mi się nie chciało sprawdzać kogo zabije i co zostanie rozwalone. Normalnie efekt motyla. Ta gra jest nieobliczalna...
Ja ostatnio wróciłem do Eldritcha po przerwie i pierwszą rozgrywkę udało się wygrać w miarę kontrolując przebieg gry. Jakby gra chciała powiedzieć "hej jestem miła i puszysta i można mnie przytulić".
Natomiast druga rozgrywka to już był stary dobry i prawdziwy Eldritch czyli totalna masakra i rzeźnia. Nie udało się zamknąć żadnej bramy i ledwo co udało się do połowy rozwiązać pierwszą tajemnicę. Już w drugiej rundzie niektóre postacie miały po 3-4 negatywne stany a potwory okazywały się potworami nie do pokonania.
Chyba znowu zrobię sobie przerwę
O, widzę że zaproponowano soundtrack z Machina Arcana. Pamiętam, jak w to grałem i zabiłem bossa w 30 sekund. Myślałem, że to jakiś leszcz na przystawkę przed finałowym naparzankiem. A tu napisy końcowe. Aż zrobiłem load z przed walki, bo nie mogłem uwierzyć, że to taki frajer pompka. Jak sobie wszyscy wybędą z domciu to trzeba sobie zrobić sesyjkę z soundtrackiem z Harry Angel. Myślę, że będzie idealnie pasował. Voo doo, Luizjana, okultyści i klimat noir. Deliszys.
Wracając do tematu. Pomściłem poprzednią brygadę. Już wiem, czemu Hastur ma tylko dwie tajemnice. Najpierw wysłał na mnie swego pomiota. Lili musiała mu odrąbywać te macki kataną, co ładował na pokład, bo w Tokio spali i się nie palili do walki (w sumie fotograf to nie jest jakiś Vip dla cesarza. Chyba miał go w pompie). Ostatecznie sczezł w głębinach Ryleh. Na drugie danie dostałem zbieranie wskazówek i przyjaciół. No powiem, że nie było to łatwe, bo każdy musiał mieć minimum jednego i jedną wskazówkę. Jak już wszystko było prawie dopięte to zachciało mi się znowu podpisywać jakieś mroczne pakty za wskazówki. Cukierek, albo psikus. Lili skończyła w stringach bez niczego i ledwo żywa. Ostatecznie się uchowała, podesłałem jej kogoś ze wskazówką i koleżką i druga tajemnica dopięta. Wiele nie brakło bo doomtrack na 2, 2 karty mitów do końca, ale kluczowe było zamykanie bram. Z 10 zamknąłem. Nikt nie padł, nie bratałem się z Hasturem. Ja sam, swoimi (tfu, tfu, badaczy) ręcoma wypracowałem tą wygraną. I za to lubię tą grę. Nie ważny wynik. Ważna opowieść.
Ostatni dodatek był ~6 lat temu. W między czasie wyszedł AH 3ed. Nie spodziewałbym się tu raczej żadnych nowości.
(prędzej druga edycja, ale na to chyba też się nie zanosi)
Wszyscy piszą, że Ithaqua jest meeh. Był długi weekend to dawaj dziada na tapetę. Pierwsza tajemnica - Eksploruj Hiperboreę. Dżizas krajz tam kompasy zamarzają a husky dupami szczekają. 9 rund bujałem się ze znalezieniem tego. Myślałem, że efekt rozrachunku AO jest lekki. No to się zdziwiłem mocno. Przygotowanie do Hipotermii przepala akcje strasznie. Ani się leczyć, ani kupować bo nie ma na to czasu. Winter is coming... Wesoła brygada po 9 rundach:
Spoiler:
Potem musiałem dostarczyć zapasy na północ a na koniec przyszedł mróz i głód bo wszystkiego brakło i grasowały wendigo. To szybko poszło akurat. Mega klimatycznie ułożyły się te tajemnice. Ogólnie to są trochę inne od pozostałych przedwiecznych. Ja jestem zadowolony z rozgrywki. Wydaje się, że przygotowanie do zimna jest upierdliwe, ale nikt nas do tego nie zmusza. Samemu określamy na ile ryzykujemy. Takie push your luck. Parę razy poszedłem w mrożenie bo inaczej bym się nie wyrobił.