Ach... Od dawna czekałem na Waszą recenzję Glory to Rome, nawet chciałem napisać do Was w tej sprawie. Fajnie, że zdążyliście w Setce, bo gra absolutnie na nią zasługuje (obecnie niestety już pozycja 101 na BGG - Ink wykrakał

). Wiedziałem, że lubicie, bo niejednokrotnie wspominaliście w różnych podcastach. Dla mnie, odkąd poznałem, jest to najukochańsza karcianka, swego czasu tłukliśmy po 10 partii dziennie. Nie liczę rozgrywek, ale idę o zakład, że jest tego grubo ponad 500-600 partii. Na szczęście moja żona lubi (choć na początku nie przepadała) i też najbardziej lubimy grę jako dwuosobówkę. Nadal często ląduje na stole i to jest niesamowite, że gra bez dodatków może tak długo być żywa. Moje najlepiej wydane pieniądze na planszówkę.
A Kwiatosz i żona Windziarza mylą się okrutnie akurat w tym przypadku
Dzięki, bo od razu dzień stał się lepszy po wysłuchaniu.
PS. Ciuńku, teoretycznie jest coś a'la stos kart odrzuconych - jak wybudujesz budynek, to kartę Placu budowy dokładasz jako Punkty Wpływu, a karty, które zostały wykorzystane jako Materiał budowlany do zbudowania tego budynku odrzucasz i one już nie wracają do gry
