Przeczytałem cały wątek i jestem mocno zadziwiony tak bardzo negatywnymi opiniami.
Co z tego, że gra nie jest skomplikowana jak agricola?
Co z tego, że grając w tą grę nie wczuwam się w trola czy innego elfa, bądź nie siedzę w jakimś statku kosmicznym?
Co z tego, że grać mogą dzieci, dorośli, starcy?
Co z tego, że rozgrywka nie trwa pół nocy?
Co z tego, że gra jest losowa?
Co z tego, że gra dostała nagrodę?
Nic.
Gra jest świetna i tyle.
Chcecie grać w skomplikowaną grę przez kilka godzin? Grajcie twiglight struggle, czy inne cywilizacje poprzez wieki.
Chcecie czuć się jak elfy w zaczarowanym lesie - grajcie RPG-i.
Chcecie grać z geekami - to grajcie i nie płaczcie, że tura trwa 20 minut, bo ktoś liczy prawdopodobieństwo sytuacji za osiem tur.
Chcecie grać w grę, która nie ma losowości - grajcie w szachy. Staniecie się maszynami (o ile dojdziecie do poziomu evil, a jeżeli dojdziecie do poziomu evil to jedyne co osiągniecie to pata).
Chcecie się bryndzlować na figurki, które się łamią i turlać kosteczki to to róbcie.
Każda gra ma swój target. Co za sztuka napisać, że nie ma nic klimatycznego w dobblach, splendorach, tajniakach i innych podobnych grach? Że suche, wtórne, prostackie, drogie etc. Dla mnie suchy to jest chaos w starym świecie. Myślałem, że nie docisnę partii do końca. Nie piszę o niej, że jest sucha (mimo, że w mojej opinii jest). Po prostu nie moja bajka i tyle. Boli was (hejterów), że takie gry jak splendor mają sprzedaż, marketing, nagrody, szerokie grono odbiorców, a wiecie dlaczego? Bo mają niską podłogę i wysoki sufit. Gra może być dla każdego. Zaproponuj na konwencie z grami planszowymi partię w puerto rico kilku osobom, które nie grały w to wcześniej, a zaproponuj blokusa, dixita czy splendora. Z gier trzeba czerpać przyjemność, a splendor takową daje ogromnej grupie ludzi.
Splendor ma jeszcze jedną świetną zaletę. Tej gry nie trzeba wygrywać, a to powoduje syndrom następnej partii. Już koniec? Gramy jeszcze raz. Tylko tyle i aż tyle. Diabeł tkwi w prostocie.
Czekam na dodatek