olsszak pisze:
Myślę, ze Kuba zrobiliście duża krzywdę swojej rozgrywce nie zaczynając od standard mode
Tak. Podejrzewam, że jakby była rywalizacja - to było by ciekawiej.
olsszak pisze:dla zamulasz powinien byc ograniczony czas na zarządzenie kośćmi
Nie było zamulania, bo nie było nad czym zamulać. Ale wbrew pozorom czynności do wykonania w swojej turze jest sporo. Dodatkowo gra ciągnęła się niemiłosiernie. Pewnie nikt nie miałby pretensji, gdyby tak lekka rozgrywka trwała poniżej godziny.
olsszak pisze:Przeciwnik znajduje się nagle z dwoma potworami, czy starczy mi dmg określonego rodzaju aby wybrnąć z sytuacji, wpadniecie na 2 pułapki, co bedzie na kolejnym kaflu, czy dam sobie z tym rade?
Ani razu nie mieliśmy podbramkowych sytuacji. Kolega walczył z trzema potworami, w pokoju z uruchomionymi dwoma pułapkami i wszystkich bez problemu zabił SAMYMI KOSTKAMI. W naprawdę trudnych sytuacjach można się było ratować kartami. Nikt ani razu nie zginął, więc było bez emocji.
olsszak pisze:Mam wrazenie Kuba, że naprawę za duza ilosc eurosucharow wypacza pojęcie dobrej rozgrywki.
U moich znajomych pewnie bardziej niż u mnie, ale tak. Trochę pewnie wypacza. Sęk w tym, że jak nie mam gimnastyki umysłowej, to liczę chociaż na emocje. A tych było mniej, niż choćby w Potworach w Tokio (które notabene bardzo lubię).
olsszak pisze:Kuba, nie sposob mi sie oprzeć wrażeniu, że znowu mamy do czynienia z innymi oczekiwaniami co do gry, która z założenia miała byc inna i za to dostała teraz po dupie w Twojej recenzji
Nope. Oczekiwania były jedynie co do trochę większego poziomu trudności i emocji. I nie sposób nie odnieść wrażenia, że to jest tak lekkie, że aż nie czuje się żadnego wyzwania. Gdybym grał w wesołym, wstawionym towarzystwie, to pewnie było by zabawniej. Pewnie wrażenia się zmieniają w zależności od trybu. LICZĘ NA TO! Liczę, że będzie trochę więcej złośliwości, backstabbingu, chociaż patrząc na to jak ciężko w tej grze zginąć... Nie będzie to łatwe. Nawet karty nie są jakieś przesadnie upierdliwe. Żadna z nich nie odbiera więcej niż jednego punktu życia, więc nie ma praktycznie możliwości ubić kartą jakiegoś bohatera. Tak jak przy The Others marudziłem na to, że za łatwo jest zginąć, tak tutaj jest dokładnie na odwrót. Trzeba się naprawdę postarać, by zginąć.
Poza tym... Moja "recenzja" była bardzo łagodna, bo jak wspominałem - patrzyłem z dużym przymrożeniem oka, zadowolony, że chociaż przez chwilę jestem w świecie Arcadii.
olsszak pisze: troche te wady lekkie i łatwe pokrywają sie z kwestia wyzwania intelektualnego
Jak wspominałem - nie potrzebuję wielkiego wyzwania intelektualnego, ale w zamian oczekuję emocji. Przez brak zagrożenia, był ich całkowity brak. Trochę miałem wrażenie (nie tylko zresztą ja), że to gra dla dzieci, specjalnie zrobiona w ten sposób, by dziecko nie płakało, że mu "zginął ludzik".
Ja potrzebuję chyba jakiegoś trybu dla hardkorowców. Jakiś house rule, że np. maks punktów życia to cztery. Małe potworki nie dają kart skarbów, nierozbrojone pułapki ranią za 2. Wtedy pewnie było by napięcie i byłoby ciekawiej.
Na razie chcę zagrać w standardową rozgrywkę i w alliance. Ale muszę znaleźć chętnych.
A Masmorry i tak nie sprzedam, bo za bardzo kocham Arcadię.