No więc może i ja napiszę kilka słów o wczorajszym spotkaniu. Była to moja pierwsza wizyta w
Agresorze, po 2-tygodniowym urlopie. Miejsce fajne, ludzi dużo, choć trochę martwi rozbicie na wiele oddalonych od siebie sal. Na razie podoba mi się mniej niż
OKO, ale może to kwestia przyzwyczajenia.
Wpierw spotkałem
Polarosa, który opowiedział mi o rozgrywce w
Twilight Imperium w minionym tygodniu, czym bardzo zachęcił mnie do gry (a propos, zbieram chętnych do gry jutro w
tym wątku).
Rozpoczęło się od
Fury of Dracula, do którego dosiadłem się już podczas tłumaczenia zasad. Grałem z trzema kolegami, z których dwóch dobrze znam, ale niestety ich forumowych nicków nie.

Grał z nami też chyba nowy kolega, właściciel gry. Grę ogólnie rzecz biorąc odebrałem pozytywnie. W grze bierze udział 4 łowców, którzy mają za zadanie schwytać Draculę uciekającego po Europie. Mechaniką i charaketerem gra przypomina mi gry
Arkham Horror i
Descent. Każdy ma swoją postać dysponującą pewną ilością punktów życia, przedmiotami i kartami specjalnymi. W kolejce każdy rusza się po planszy jedno lub kilka miast, w których albo zaopatruje się w sprzęt albo spotyka zdarzenie pozostawione przez Hrabiego albo jego samego. W tym ostatnim przypadku dochodzi do walki o dośc ciekawej, acz bardzo losowej mechanice (o jej wyniku decyduje praktycznie goły rzut kostką). Gra może być w pewnych warunkach bardzo klimatyczna, co sobie w grach cenię (Dracula, łowcy, nocne polowania, dywagacje na temat ścieżki ucieczki Draculi - bomba). Osobiście jednak nie przepadam za próbami połączenia RPG i gier planszowych oraz za grami z nieuzasadnienie dużą liczbą elementów (tutaj była ona znośna ale na przykład w
Descencie jest przytłaczająca, co pewnie mnie uprzedziło). Największą wadą wydaje się jednak bardzo długi czas gry. Wraz z tłumaczeniem zasad zajęła ona nam 3 godziny, a tak na prawdę wskutek błędu łowców zakończyła się może nawet godzinkę za wcześnie. Dziwne jest też to, ze w grze musi brać udział zawsze 4 łowców (czyli np. grając we trzech jedną postacią musieliśmy grać wspólnie). Ogólna ocena w skali BGG - 7/10.
Po
Fury of Dracula mieliśmy zaatakować
Agricolę, ale uznaliśmy, że nie ma czasu i przeszliśmy do
Puerto Rico. Gra odbyła się w tym samym składzie, co poprzednia z tym, że przygarnęliśmy dodatkowo
Sztefana. Jest to jedna z niewielu gier podczas których potrafi "zalać mnie krew", tak było i tym razem za sprawą
Sztefana wykonującego ruch przede mną i regularnie psującego mi koncepcję.

Ogólnie wszyscy sobie coś tam skrobali,
Sztefan wygrał, a ja byłem ostatni.
Ogólnie wieczór udany. Umówiliśmy się zawczasu na przyszły tydzień na grę w
Agricolę, o ile
bazik lub ktoś inny będzie na tyle uprzejmy, że ją pożyczy, tudzież zagra z nami.