Moja kolej na wyznanie sprzedażowe. O wiele łatwiejsze niż zakupowe
W ostatnich kilku miesiącach sprzedałem:
1. Wsiąść do pociągu - Europa - bo choć gram rzadko, to nie to było powodem sprzedaży. Kupiłem wersję jubileuszową i jeśli już będę miał zagrać w tę rodzinną gierkę, to będę miał sporą przyjemność obcowania z komponentami.
2. Lord of Waterdeep - sprzedałem, choć uwielbiam. Prościutki klasyk worker placementu, który dla mnie to "coś" i w który nikt z rodziny i znajomych nie chciał ze mną grać (zawsze wygrywały inne tytuły). Zostaje gra w cyfrową wersję, gdy się stęsknię.
3. Gentes Deluxified Edition - ciekawa i dość prosta gra cywilizacyjna, świetnie wydana, chętnych do gry brak, więc sprzedana.
4. Horror w Arkham LCG podstawka + Dziedzictwo Dunwich PL - kupiłem, bo zagrałem kiedyś u kolegi i spodobało mi się nawet. Stwierdziłem, że pogram solo. Przegrało z TMB i Folklorem i Zerywią. A w zanadrzu Hoplomachusy... Doceniam, ale chyba wszelkie gry z mechaniką budowania decku mnie nudzą, jeśli mam grać sam...
5. Raccoon Tycoon - fajna imprezówka o zwierzątkach budujących kolej, którą przywiozłem ze Spiel'19. Zagrana kilka razy, rzadko wchodziła na stół, a zajmowała sporo miejsca.
6. Tang Garden - przepiękna gra, ale będąca w zasadzie 100% abstraktem z niewielką interakcją między graczami (a ja nie lubię takich gier). Uległem wyglądowi, sprzedałem bez najmniejszego żalu...
7. Tiny Epic Dungeons - Kickstarter all-in deluxe - sprzedałem zupełnie niegraną. Przeczytałem instrukcję i choć gra spełniała moje oczekiwania w kontekście wielkości opakowania, to już nie w przypadku oczekiwanej długości rozgrywki. Do tego sporo ikonografii, która nie przeszkadzałaby mi, gdyby gra miała u mnie robić za cięższy tytuł. W sumie stwierdziłem, że do grania w domu mam lepsze dc, a na wakacje będzie za długa.
8. The King is Dead - oczekiwałem więcej. Gra okazała się czystym abstraktem, jak dla mnie zupełnie bez tematu. Pięknie wydana gra w przesuwanie kosteczek. Czasem zagram, bo wspólgracze mają.
9. Najeźdźcy ze Scytii - prościutki prawie pasjans. Świetnie zilustrowana gra z ciekawą mechaniką, która jednak nie przekłada się na ciekawe wybory. W zasadzie już w połowie gry chcieliśmy zwinąć ze stołu, bo ruchy wydawały się oczywiste, a interakcja nawet pośrednia występuje w szczątkowej formie. Myślałem, że będziemy przejmować się kolorami dostępnych robotników i utrudniać grę przeciwnikowi, a okazało się, że to nie ma znaczenia, bo możliwości nabijania punktów jest bez liku...
10. Szeryf z Nottingham - wesoła imprezówka, która już od dobrych trzech lat nie schodziła z półki.
11. Tainted Grail KS PL (podstawka + Stretch Goals PL+ Surprise box) - mój zawód roku, ale na własne życzenie. Od początku wiedziałem, że mechanika składania pasjansa z kart do rozpatrywania zdarzeń zupełnie mi się nie podoba. Kupiłem grę, historia wydała mi się bardzo interesująca, ale te ... karty, układanie pasjansa, co bardziej mi wróżenie na targu przypominało niż grę (ułożę pasjansa z kart i zobaczę, czy pokonałem bestię???). Poddałem się, nie poznam historii, ale przynajmniej nie będę się irytował.
12. AuZtralia PL - kupiłem, nie otworzyłem, dwa lata przeleżało na półce. Wciąż przegrywało z innymi euro.
13. Imperial Struggle - podobnie jak wyżej. Tu jednak decydujący okazał się czas gry. Nie mam współgraczy do tego, aby grać przez 5-6 godzin w jeden tytuł.
14. Set a Watch i Set a Watch: Swords of the Coin - grałem kilka razy i nawet polubiłem, ale miałem wrażenie sporej powtarzalności i zbyt długiej rozgrywki na to, czym gra ma być (w zasadzie lekkim fillerkiem w zabijanie potworów). Ostatecznie, gdy kupiłem wersję pnp Iron Helm, to zrozumiałem, że tyle samo emocji i wyborów, co Set a Watch w godzinę, Iron Helm daje mi w 15 minut.
15. Hoplomachus Origins - kupiłem, by nagrać się trochę zanim dostanę nowsze edycje Hoplo (Victorum i Remastered). Nagrałem się, więc sprzedałem. Teraz czekam na dostarczenie ksa.
16. Zamki Burgundii - doceniam spryt i prostotę tej gry, ale ze względu na niewielką interakcję i doklejony temat, gra dość szybko weszła u mnie do kategorii "nudny abstrakt", więc sprzedałem.
17. Zaginiona wyspa Arnak - bardzo dobrze zaprojektowana gra totalnie o niczym, do tego z mechaniką, której nie lubię, czyli ściganie się na "suwakach" (w mojej ocenie mechanika z braku laku dokładana do wielu gier). Grałem kilka razy, jest w grupie planszówkowej. Mój egzemplarz był nadmiarowy, do tego nie lubię gier bez subiektywnie rozumianego klimatu, którego tu nie odnalazłem wcale.
18. Agents of SMERSH - zauroczony Tales of the Arabian Nights kupiłem Agentów SMERSH. Gra bardziej złożona od pierwowzoru, ale ... ja jednak wolę klimat Baśni z tysiąca i jednej nocy i absurdalność ToTAN.
19. Imperium Classics - znów zawód na własne życzenie. Kupiłem dla tych wszystkich odwzorowań antycznych cywilizacji, pomijając, że nie przepadam za grami w optymalizację gry dedykowanym deckiem kart. Właśnie to + długi czas rozgrywki + niewielka interakcja między graczami zadecydowało o sprzedaży.