Przez wiele miesięcy duże pudło z napisem Uczta dla Odyna przeleżało na półce moich gier planszowych. Może to pogoń za nowościami, a może brak czasu na "dużą" grę był tego powodem? Cokolwiek by to nie było, jestem winny przeprosin temu tytułowi Uwe Rosenberga.
Gra po przerwie miała wylądować na stole, więc zacząłem od przypomnienia sobie zasad. Jakie było moje zdziwienie, gdy już po kwadransie miałem wszystko w małym paluszku. Instrukcja fajnie i sensownie napisana, a same akcje wraz z ikonografią są bardzo intuicyjne. Posiadanie małej ściągawki z opisu rozgrywki oraz akcji jest wszystkim co potrzeba tak naprawdę.
Samo tłumaczenie zasad, pomimo że trochę trwa, to później nie pozostawia niejasności. To co najbardziej przeraża nowych graczy to rozłożona gra: główna plansza z mnóstwem akcji, podajniki na masę kolorowych żetonów, dużo planszy i planszetek z wszelakimi ikonami...W przeciągu ostatniego czasu grałem z 8 różnymi osobami i każdy z graczy miał to samo stadium poznawania Uczty: od dużych oczu, poprzez wsłuchiwanie się w tłumaczenie zasad, aż po mniej więcej takie samo stwierdzenie "Ta gra oraz akcje są proste. Problem pojawia się w ilości opcji oraz dróg do zwycięstwa".
W tym miejscu chciałbym zaznaczyć o jednej z największych zalet tej Uczty: poza intuicyjnością zasad, to ilość dróg do zwycięstwa bez potrzeby sałatki punktowej. Za każdym razem, gdy mam nowego gracza przy stole to zaznaczam, że "możesz obrać sobie dowolny cel w tej grze, realizować go i mieć pełne szanse na zwycięstwo". Bardzo podoba mi się, że w Uczcie nie trzeba robić wszystkiego co jest na planszy, aby wygrać.
Po tych kilku rozgrywkach i oczarowaniu nią moich znajomych utwierdziłem się w przekonaniu, że Uwe potrafi robić bardzo dobre gry dla każdego. Nawet znajomy, który uwielbia Kawernę, stwierdził że Uczta jednak jest fajniejsza

.
Po tych kilku rozgrywkach padła decyzja o zakupie Norwegów i był to strzał w "10". Sama Uczta nie była bez skaz. Kilka akcji było mniej opłacalnych od innych. Parę regionów wymagało dopieszczenia. Główna plansza akcji nie do końca skalowała się od 1 do 4 graczy. Losowość kart zawodów przeszkadzała, a wprowadzenie home rules tylko trochę poprawiło sytuację.
Co zmienili Norwegowie? Ano prawie wszystko, ale wszystko na plus moim zdaniem.
Plansza modułowa, którą się dobiera od ilości graczy ma teraz więcej sensu. Dodatkowa kolumna akcji, gdzie możemy umieścić 1-2 ostatnich robotników jest moją ulubioną. Z jednej strony dostajemy bardzo dobre akcje, z drugiej będziemy mogli skorzystać z efektów tej akcji (np nowo pozyskanych zasobów) dopiero w nowej rundzie. Jest też walka o to, czy inne pole, więc trzeba mieć na uwadze, że inni gracze mogą je zablokować.
Wiele pól akcji zostało zbalansowanych. Dużo by tu pisać, ale rozgrywka moim zdaniem jest bardziej interesująca przez te zmiany. Np. dodanie możliwości "małej emigracji" poprzez użycie łodzi wielorybniczej - świetny pomysł!
Eksploracja jest jednym z ekscytujących elementów w grze. Ma uzasadnienie tematyczne, a zostało zaimplementowany w bardzo ciekawy i intuicyjny sposób. Decyzja o wyborze takiej wyspy jest wiążąca - z jednej strony dostajemy pole do popisu i zdobywania bonusów oraz punktów, a z drugiej musimy zagospodarować akcje i zasoby na jej zapełnienie. Jak nam się nie uda to wpakujemy się w punkty ujemne, a z drugiej wyspy C i D moga nam zagwarantować po 30 pkt na koniec gry.
Dodatek powiększa liczbę dostępnych wysp z 4 do 8 i jest to w/g mnie kapitalna zmiana.
Nowe zwierzęta - miałem wrażenie, że będzie ich za dużo w grze o Wikingach, ale wycofałem się z tego. Dostajemy świnie które są tanie i szybkie do rozmnożenia. Ich kształt "U" jest idealny to wypełniania budynków. Konie to droga inwestycja i ich posiadania od początku może nam zagwarantować dużą sumę punktów na koniec gry poprzez ich hodowlę.
Startowe budynki - nowość i moim zdaniem nadaje grze tępa. Na początku gry dostajemy losową szopę rzemieślnika. Za pomocą akcji budowy budynku szopy i opłaceniu kosztu możemy taką wznieść, a ta daje nam bonusowe zasoby przy zbieraniu dóbr z okrążonych akcji specjalnych.
Możliwość odrzucenia karty za punkty. W podstawce, gdy dostaliśmy karty to musieliśmy już z nimi żyć. Niektóre dawały 0 punktów po zagraniu i ich bonusy były okazjonalne. Tutaj możemy zagrać kartę aby ją odrzucić i zdobyć żeton z punktami zwycięstwa od 4 do 2 z zasadą - kto pierwszy ten lepszy. Prosta, a poprawiająca wiele zmiana! Np. gdy mamy na ręce 4 "bezużyteczne" karty, to przy pomocy jednej akcji możemy odrzucić wszystkie te 4 karty i zdobyć nawet 14 punktów w tokenach.
Dodatek nie komplikuje rozgrywki oraz nie zmienia czasu gry. Jest to rebalans akcji i zwiększenie atrakcyjności wszelkich strategii. Więcej opcji, budynków, zwierząt czy wysp dodaje tylko dynamiczności oraz elastyczności rozgrywki.
Fakt, że autor zauważył niedoskonałości podstawki i poprawił grę na wielu poziomach jest dla mnie wystarczającym powodem aby polecić dodatek.
Minusy?
- Podstawka z dodatkiem ledwo mieszczą się w dużym pudle od podstawki, a część nieużywanych elementów zostawiamy w pudełku od dodatku.
- Około 20 kart ma erratę, ze względu na wprowadzenie np nowych zwierząt. Dodatek mógł zawierać już poprawione karty.
- Dostępność podstawki oraz dodatku. Mam żal, że obiektywnie najwyżej oceniana gra Rosenberga nie doczeka się dodruku w Polsce i nigdy nie było planów na wydanie dodatku u nas, gdy zagraniczne dodruki są cały czas w wielu językach, a wiele nowych tytułów, które nie posiada tak dopieszczonej tematyki z mechaniką gry ma zapowiadane z pompą premiery.
Wielka szkoda, szczególnie że Duńczycy są już na horyzoncie.