Don Simon pisze:
Swietne zdjecia - choc przydaloby sie wiecej podpisow.
I widac, ze w Poznaniu kobiet gra duzo wiecej niz w Warszawie...
No pomyślmy. Gier macie pewnie więcej od poznaniaków, spotykacie się o wiele dłużej od nas, jesteście sławni, macie swoje gazety, planszostację, blogi - a dziewczyn przychodzi do Was jak na lekarstwo...
Rany, ależ Wy musicie być odpychający
Don Simon pisze:cannehal pisze:Panowie, nie ma co się czaić. Zapytajcie wprost - który to jest rokter?
Akurat ktory to rokter to wiadomo

.
A skąd? Przecież na zdjęciach nie tylko ja mam trzydniowy zarost i wyglądam na tyrana i oszusta. (a tak serio - skąd wiedziałeś, bez podpisu?)
hamanu pisze:
Tygrys i Eufrat
Moja pierwsza rozgrywka w te, ponoc, znakomita gre.Szybka lektura instrukcji, wytlumaczenie zasad wspolgraczom, okolo 2 godzin rozgrywki i wygrał rokter. Ja naprawde nie wiem jak on to robi. Nawet pomoc squirrel na nic sie nie zdala, tego cyborga nie da sie pokonac. Musze zagrac jeszcze kilka razy, zeby wyrobic sobie opinie, ale wstepnie mi sie podobala.
Pierwszy raz widzę tak oryginalny sposób podrywania dziewczyny. Wychodzi na to, że "Squirrel Ci się wstępnie podobała"

A tak serio – wygrałem z hamanu przewagą tylko JEDNEGO PUNKTU (mieliśmy stosunek (sic!!!) 9-9-9-9 do 9-9-9-10), a biorąc pod uwagę, że była to moja trzecia gra w EiT, a hamanu pierwsza – to raczej wygrał on, a nie ja.
cannehal pisze:Don Simon pisze:Na szczescie nie tylko poznaniacy jada na Pionek....

No na szczęście, przydadzą się bawidamki, kiedy to poznaniacy będą zajmować się graniem...
Nie słuchaj go Don Simon, cannehal zgrywa planszówkowego fanatyka niewrażliwego na wdzięki płci nadobnej, bo jego żona zagląda na forum
Kurde, żałuję, ale sam też nie będę mógł pojechać na Pionka (i to nie dlatego, że mojej żonie tez zdarza się zaglądnąć na forum

)
Co do zdjęć – klasa!!! I to nie tylko dlatego, że jestem na pierwszej w kolejności, zdecydowanie najlepszej i jedynej czarno-białej fotce (dzięki, squirrel; masz u mnie transport, nawet jak się wyprowadzisz z Poznania).
Mam tylko jedno małe „ale” do uczestników (w tym również do siebie). Wyglądamy na tych zdjęciach bardzo poważnie. Niektórzy trochę się uśmiechają – ale to maks emocjonalny jaki widać na fotkach. Aparat nas wyraźnie onieśmielił i wyglądamy wszyscy jak na przyjęciu u cioci. Dlatego umawiamy się, że następnym razem, jak ktoś będzie robił zdjęcia (a ja wezmę aparat na pewno

) dla równowagi przeginamy w drugą stronę i wszystkie osoby mieszczące się w kadrze mają obowiązek zrobić co najmniej głupią minę.
p.s.
w wolnej chwili podopisuję swoje komentarze pod zdjęciami, bo aż mnie paluchy świerzbią
p.p.s.
jeszcze tylko jeden komentarz odnosnie ostatniego spotkania: grałem jak zwykle w wiele rzeczy, ale zdecydowanie najwieksze wrażenie wywarła na mnie partyjka
Mall of Horror - jedna z najlpeszych w historii moich kontaktów z tą grą. Było w niej wszystko, co można sobie tylko wymarzyć: zdrada, lizusostwo, podstepne rady, triumfalne uśmiechy i skryte uśmieszki... Najpierw wygrywał zieolny (demnogonis), którego skutecznie udupiliśmy tak, że szybko został jedynie z pojedynczą przerażoną blondyneczką na planszy. Potem hegemonię przejął niebieski (harun), który dzięki zabójczo skutecznym sojuszom z czerownym (patrycja?) utrzymywał wszystkie trzy postaci na planszy aż do przedostatniej tury. Aż w końcu miarka się przebrała, przekabaciliśmy czerwonego, zagraliśmy "wszyscy na jednego" i żaden z niebieskich tego nie przeżył

A co najbardziej zaskakujące i fajne, na końcu okazało się, że zwycięstwo przypadło w udziale tej zahukanej, osamotnionej i przerażonej blondyneczce zielonego

Cud, miód i orzeszki.