farmer pisze:
Wczoraj np: dzięki indianom i dokupywanym kartom, przez całą partię rozbiłem tylko 3 obozy (trzeci daleko za metą) - zawsze bardzo mi pomaga pole w wiosce umożliwiające wykorzystanie już zagranej karty - niedoceniane przez moich przeciwników
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
.
Nastaw się na to, że niedługo zaczniesz przegrywać i nie będziesz mógł ogarnąć dlaczego.
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Chyba wszyscy na początku myślą, że im rzadziej się rozbija obóz oraz im więcej się przed rozbiciem obozu zrobi, tym lepiej, więc biorą tych Indian bez opamiętania, powtarzają akcje Tłumacza, żeby nabrać ich jeszcze więcej, kombinują jak koń pod górę, marnują swoje tury, bo kręcą się w kółko, rekrutują nowe postaci, jakby chcieli mieć armię Herkulesów. Cieszą się ile to się udaje im zrobić i jak rzadko rozbijają te haniebne obozy. A tu wcale nie o to chodzi, o czym Kolega się szybko przekona.
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Potem nagle się okazuje, że przychodzi ktoś, kto robi prostą (pozornie wręcz prostacką) grę optymalizacyjną i nie wiadomo dlaczego wygrywa. Myk, myk, i już na mecie, podczas gdy inni z rękami w nocnikach.
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Rekrutuje 1/2 postaci na grę, porusza się Zwiadowcą małymi kroczkami, rozbija często obozy (nie pozwala na to, aby inni gracze korzystali z zasobów na jego kartach), nie mnoży łodzi, znaczników, itp., ale za to maksymalizuje to co może i co leży na stole oraz przede wszystkim ma POMYSŁ i konsekwentnie go realizuje. Na początku wszyscy zapominają, że ta gra to WYŚCIG a nie ciułanie punktów. I dobieranie iluś tam Indian, rekrutacja iluś tam postaci, to wszystko opóźnia. To jest gra, w której od przybytku głowa jednak boli. I zwycięska gra to szybka gra, bez zbędnych ruchów, rzeczy, postaci.
Pamiętam grę, w której przegrałem o jeden ruch, bo niedokładnie policzyłem kilka kolejek wcześniej ilu mi potrzeba Indian z PowWow, wziąłem jednego "na zaś" i na koniec coś musiałem z nim zrobić. Jeśli wszyscy popełniają błędy, to OK, wygrywa ten, co popełni ich najmniej i ten, kto najmniej się kręcił w kółko i najmniej zmarnował ruchów. Wtedy taka gra jest trochę przypadkowa. Ale jeśli wszyscy grają dobrze, bez błędów, to każda karta na ręku, każdy Indianin, zasób, łódź, może i pewnie zadecyduje o wygranej lub przegranej.