olsszak pisze:To zaczyna być jakaś grubsza akcja, bo Banasiak zaczyna działać przez podstawione osoby
Ja w ogóle tego nie rozumiem, ale po ostatniej akcji z j@rzyną mam wrażenie, że żyję w jakimś fikcyjnym świecie... Arkham jest tu, blisko. Banasiak to sługa przedwiecznych, który zagina rzeczywistość. Opiszę Wam pokrótce moją dziwaczną przygodę z ową Martą. Chciałbym, żeby to była bajka, ale niestety nie jest. Liczę klepki i doliczyć się nie mogę.
Koszmar zaczął się pewnego poranka. Nic nie zwiastowało nadejścia burzy. Pozornie proste do wyjaśnienia fakty nie układały się w logiczną całość...
1. W grupie na FB - Planszówki na KS - piszę, że zbieram chętną ekipę do zamówienia dodatków do Champions of Midgard. Chwilę później odzywa się do mnie owa dziewczyna. Piszę, że chce dołączyć do zbiórki. Ma dziwny, lakoniczny sposób wysławiania się, ale O.K. nie oceniam. Mam w sobie ogromne pokłady empatii i wierzę, że w gruncie rzeczy ludzie są dobrzy. Czasem im tylko nie wychodzi, ale intencje mają dobre. Czasami tylko chciwość wykrzywia im dusze...
2. Kolejnego dnia chce znaleźć ją na grupie. Nie ma. Zniknęła. Pytam jej - co jest grane? Zaczyna kręcić, że nie wie, że coś chyba ktoś pomylił. Piszę do kumpla, bo zna admina, żeby dziewczynie pomóc - bo biedna i coś dziwnego się stało. Odpowiedź przychodzi szybciutko - laska dostała w grupie BANA. I została o tym poinformowana. No nic. Może było jej wstyd i mi się nie przyznała?
3. Zaczynam drążyć temat, by dowiedzieć się kto postradał rozum. Czyż poczytalność nie jest li tylko chwilą? Mrugnięciem w wieczności szaleństwa? No i rozpętuje się mała burza. Bite trzy godziny dywagujemy w zamkniętym gronie grupy, co było jej przewinieniem. Okazuje się, że ma powiązania z Banasiakiem. Więcej - być może to Banasiak we własnej, zakrzywionej postaci. Zachodzi podejrzenie, że konto na FB jest fejkowe. Kumpel mówi, że w prywatnych wiadomościach z innymi osobami - kilkukrotnie użyła męskiej formy zamiast żeńskiej. Ot - zamiast "pisałam", było "pisałem", "zrobiłem", etc.
4. Przeglądam naszą rozmowę na Messengerze i rzeczywiście - użyła raz męskiej formy. Zamiast "byłam" - napisała "byłem". Zatkało mnie. Cały czas miałem wrażenie, że rozmawiam z dziewczyną, a nie z facetem. Ale próbuje sobie to tłumaczyć. Mój umysł tworzy wersję - pisała na telefonie. Każdemu się może zdarzyć...
5. Piszę do niej - twierdzi, że nie ma nic wspólnego z gościem i go nie zna. Nadal chce wziąć ze mną Pledża dodatków do Champions of Midgard. Twierdzi, że jest niewinna i chce, żebym jej pomógł. Mur otaczający me serce zostaje rozkruszony. Wysyłam sms o treści: "Pomagam". Umysł jednak nadal walczy. Nie poddaje się. A co, jeżeli to wkrętka? To nie kobieta? Ladyboy? Facet? Lub co gorsza - grzyby z Yuggoth?
6. Proszę ją o telefon, bo zarzuty, że ona to Banasiak nie biorą się z sufitu. Jak pogadamy telefonicznie, to przynajmniej będę wiedział, że konto na FB nie jest fejkowe i rozmawiam z kobietą, a nie z Banasiakiem. Czekam. Brak odpowiedzi. Zegar tyka. Każda minuta wydaje się wiecznością. Pisała wcześniej bez przeszkód, bezustannie, a teraz nagle cisza...
7. Po pół godzinie odpisuje i jednak podaje numer. Dzwonię. Nie odbiera. Po chwili dostaje wiadomość - nie mogę zadzwonić teraz - tylko konkretnie za 10 min. Ok. Jest w pracy - staram się to wszystko jakoś usprawiedliwiać. Nadal rozum przegrywa z empatią...
8. Dzwonię. Odbiera dziewczyna. Oddycham z ulgą. Niby sympatycznie toczy się rozmowa i wydaje się, że wszystko spoko. Zapewnia mnie, że nie zna Banasiaka, nie ma z nim nic wspólnego i nic nie wie o jego sprawie. Tłumaczę, że jest taki gość z którym są problemy. Ona twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego i nic nie wie o jego sprawie. Prosi mnie o pomoc. Jako, że kobiecie w opałach się pomaga - postanawiam jej pomóc. Nie można zostawić ją samą na pastwę losu. No więc piszę do Admina i kilku osób z grupy, by odkręcili sytuację z BANem, bo gadałem z laską i wydaje mi się, że rzeczywiście przez Banasiaka - wszyscy wpadli w jakąś histerię i polują na czarownice. To polowanie trafia rykoszetem niewinne osoby. Jestem przekonany, że taką osobą jest owa dama. Rozum przegrywa ze zdrowym rozsądkiem...
9. Piszę do kilku osób. Dowiaduje się kilku ciekawostek, które ponownie kruszą mur zaufania. Nie ma bata, żeby laska nie znała Banasiaka, bo... Pracują w tej samej Firmie!!! Dodatkowo kilka osób miało z nią już problemy i żadna transakcja z jej udziałem nie doszła do skutku. Wchodzę na jej profil. Banasiak mieszka pod Warszawą. Może to przypadek? Ale nie. Mieszkają dokładnie w tym samym miejscu. Może zagięcie czasoprzestrzeni? Cały czas staram się ją tłumaczyć...
10. Pisze do niej o tym, że dowiedziałem się, że jednak zna Banasiaka. Pracują w tej samej firmie. To ona tłumaczy, że rzeczywiście pracują, ale ona go tak na prawdę nie zna. Ona pracuje w biurze i rzadko go widuje. Zapaliła mi się czerwona lampka, bo już dwa razy w tej rozmowie minęła się z prawdą. Najpierw z tym, że nic nie wiedziała o banie - później ściemniała, że nie wie kto to Banasiak. Ale spoko. Zobaczymy, co będzie dalej.
11. Wałkowanie tematu ciąg dalszy. Pół dnia straciłem już jako jej adwokat. Ale widocznie dowody są niepodważalne. Moderacja i Admini na grupie dyskutują co z nią zrobić. Jednak padło głosowanie i BAN zostaje utrzymany. Za dużo tu podejrzanych sytuacji. Podobno jeszcze sprzedawała te same gry, co Banasiak. Kilka gier, które on zakupił - jest w jej obrocie.
12. Piszę do niej, że z banem nie da się nic zrobić, ale może sama to wszystko odkręcić. Ma wśród znajomych jedną osobę, której może się ze wszystkiego wytłumaczyć. W jej rękach kolejny ruch, bo ja nic nie mogę zrobić. Proponuję jej, by napisała do wszystkich osób z którymi robiła jakieś deale i próbowała się wytłumaczyć i rozwiać wszelkie wątpliwości. Po ludzku przeprosić i poprosić o wstawiennictwo w administracji. To jedyna droga by oczyścić się z zarzutów i wyprostować zakrzywioną rzeczywistość.
13. Tego samego dnia dostaje od niej wieczorem wiadomość - "czy nie pomógłbyś mi sprzedać Talismana?". Tak kompletnie od czapy. Ni stąd ni zowąd. Moja czerwona lampka eksplodowała. O co jej chodzi? Skąd ta dziwna propozycja? WoT de fak?
14. Gadam z kilkoma znajomymi. Okazuje się, że ten Talisman jest od... Zgadnijcie?
15. Znajomy odradza mi wchodzenie w jakikolwiek układ z tą dziewczyną. Wychodzi na to, że to jakaś bliska znajoma (jego kobieta?) bohatera tego topicu. To zaczyna przypominać brazilijską telenowelę. Jest mi głupio. Mam wrażenie, że dałem się zmanipulować. Bycie adwokatem to niewdzięczna robota. Szczególnie jak sam adwokat podejrzewa, że klient ma za uszami. Resztki mojej empatii zamiatam na szufelkę.
16. Piszę do niej wiadomość następującej treści: "Cześć Marta. Niestety nie mam dobrych wieści. Nie jedna, a trzy osoby przestrzegły mnie przed transakcją z Tobą. Twoje zachowanie przy innych zbiórkach, powiązania z Banasiakiem, jak i brak twojej woli oczyszczenia z zarzutów zbanowania w grupie - ostatecznie przesądziły sprawę. Jest mi bardzo przykro, ale biorąc pod uwagę zdrowy rozsądek zrezygnowałem z dołączenia Twojej osoby do tej zbiórki. Jestem zbyt zapracowaną osobą, by zajmować się transakcjami, które mogą przeciągnąć się w czasie i które mogą nie dojść do skutku. Liczę na zrozumienie i pozdrawiam." Wydawało mi się, że napisałem łagodnie. Nic obraźliwego. Brak odpowiedzi. Brak czegokolwiek.
17. Zaglądam kolejnego dnia na FB. Nie wyświetla mi jej profilu. Wygląda jakby został usunięty. Ale znajomy twierdzi, że jest. Dziewczyna zablokowała mnie bez słowa. Straciłem ponad pięć godzin swojego cennego czasu, żeby jej pomóc. Starałem się jak mogłem, żeby wyprostować sprawę z banem i oczyścić ją z zarzutów. Cały czas trzymałem jej stronę i chciałem, żeby okazało się, że jest niewinna, a Banasiak w jej życiu jest tylko kompletnym przypadkiem. Mi jest zwyczajnie przykro, bo uwierzyłem tej dziewczynie. Chciałem, żeby okazało się, że to jest tylko przypadek. Niewinna ofiara. Tyle cennego czasu poświęciłem, żeby jej pomóc. Wspierałem, pocieszałem.
18. Kolejnego dnia dowiaduje się, że niejaka j@rzyna chce sprzedać tu na forum gry, które były w posiadaniu Banasiaka i których jemu nie udało się sprzedać. Mózg rozjebanany.
Nie wiem jaki jest morał z tej historii? Czy wszędzie są klony tej postaci? Czy wszędzie są słupy? Czy wszyscy jesteśmy w jakiejś matnii?
Zły Misiek czuwa. Nie śpi. Oplata świat swymi mackami - niczym Cthulhu.
Chciałbym, żeby to był tylko zły sen. Żeby to była bajka. Ale wygląda na to, że sen szaleńca jest prawdziwy, a Insmouth leży pod Warszawą. Do dziś mi w to ciężko uwierzyć.
A jeszcze ciężej mi to zrozumieć...
Dobranoc.