Re: Malowanie figurek - ekspresowe metody
: 26 sty 2023, 16:07
Ja kupiłem speedpainty (mniejszy zestaw) dla dziecka. Córka maluje jedną warstwą tylko i nie kładziemy lakieru.
Tańsze niż contrasty + butelczka, której nie wyleje przypadkiem + optymalna ilość w butelce. Sprawdza się u nas super.
Czasem podbieram do własnych projektów, ale nic już nie dokupię. Rozbudowuję bazę contrastów i może sprawdzę kiedyś te od vallejo.
Muszę uderzyć się w pierś i przyznać do tego, że jak wychodziły contrasty to byłem bardzo sceptyczny. Sama idea takich farb do mnie nie trafiała. Wszystkie te promocyjne filmy i zdjęcia... ludzie na nich się zachwycali oh i ah jakie wspaniałe, a efekt był lekko mówiąc taki sobie. Byłem nastawiony wrogo.
A teraz dzięki nim maluję po prostu więcej. Łatwiej mi usiąść do projektu i go skończyć. Przy czym nie traktuję ich jako ekspresowej metody i nigdy na nich nie kończę. Contrasty ząłatwiają mi malowanie żmudnych rzeczy, pasków, rzemyków, sznurków, kijów, drzewców, duperelek wszelkiej maści... Ponadto baza pod skórę. Trudne kolory (żółty, pomarańcz) pięknie wychodzą. I tak zaczynam figurkę, po godzince mam już obraz jak wychodzi całość, bez żmudnego nakładania trzech cienkich warstw... a potem to aż chce się skończyć figurkę
Często nakładam na nie wash (zwykły lub olejny). Potem highlighty już zwykłą linią farb. Mam więcej czasu na eksperymentowanie. Zwiększyła mi się też kontrola pędzla.
Tańsze niż contrasty + butelczka, której nie wyleje przypadkiem + optymalna ilość w butelce. Sprawdza się u nas super.
Czasem podbieram do własnych projektów, ale nic już nie dokupię. Rozbudowuję bazę contrastów i może sprawdzę kiedyś te od vallejo.
Muszę uderzyć się w pierś i przyznać do tego, że jak wychodziły contrasty to byłem bardzo sceptyczny. Sama idea takich farb do mnie nie trafiała. Wszystkie te promocyjne filmy i zdjęcia... ludzie na nich się zachwycali oh i ah jakie wspaniałe, a efekt był lekko mówiąc taki sobie. Byłem nastawiony wrogo.
A teraz dzięki nim maluję po prostu więcej. Łatwiej mi usiąść do projektu i go skończyć. Przy czym nie traktuję ich jako ekspresowej metody i nigdy na nich nie kończę. Contrasty ząłatwiają mi malowanie żmudnych rzeczy, pasków, rzemyków, sznurków, kijów, drzewców, duperelek wszelkiej maści... Ponadto baza pod skórę. Trudne kolory (żółty, pomarańcz) pięknie wychodzą. I tak zaczynam figurkę, po godzince mam już obraz jak wychodzi całość, bez żmudnego nakładania trzech cienkich warstw... a potem to aż chce się skończyć figurkę
