No dobra, dużo już padło w tym wątku, a ja w końcu ograłem tę grę tyle razy, że czas napisać coś więcej.
tl;dr - uwielbiam tę grę... ale jeśli nie gram w nią za często.
Mam bardzo podobne odczucia co autor postu kilka postów wyżej - ta gra to moje "guilty pleasure". Tak, widzę tu elementy wspólne z Talismanem, który mnie odrzucił (grało się za dzieciaka namiętnie, ale wróciwszy do tytułu o dwudziestu latach odbiłem się jak od ściany), natomiast jest jednak duuużo lepszy, ma większą głębię. Wyborów jest tu całkiem dużo - czy wypełnić dany kontrakt, czy sprzątnąć komuś sprzed nosa daną kartę z talii handlu, gdzie polecieć i co zrobić, czy atakować patrole lub innych graczy (gry karty na to pozwolą)?
Oprócz tego, ta gra jest (w moim subiektywnym odczuciu) niesamowicie klimatyczna. Dla mnie to jest SW pełną gębą. W jednej partii doszło wręcz do tego, że gracz grający Bobą Fettem nie chciał kupić innego statku niż tylko "Slave I", a gracz grający Bosskiem czekał z kasą na "Wściekłego Psa", by dopasować statki do postaci - możliwość wykupienia "swojego" statku (i potem zdobycia dla niego nazwy) jest super.
Osobiście czułem całkiem sporą rywalizację w tej grze, nie uważam żeby ta gra to był pasjans. Najczęściej rywalizacja toczyła się o sławę i przedmioty. Pojawiał się super statek, przedmiot lub misja pasująca jakiemuś graczowi, no to hops przewińmy tę kartę na dół, a ja kupię coś z innej talii. Inny gracz ma niedaleko łatwe punkty sławy do zdobycia? No to spróbujmy albo przesunąć patrol w jego stronę, albo zmienić mu reputację tak, by miał negatywną u frakcji, która stoi pomiędzy realizacją celu. Są też tajne karty, pozwalające na potyczki z drugim graczem, i generalnie te tajne karty są naprawdę super - wprowadzają dużą niepewność w poczynaniach innych graczy. Bardzo spodobała mi się też akcja, w której mogłem zamienić dwa żetony spotkań. Drugi gracz polował na jedną postać i miał ją już na wyciągnięcie ręki (wiedziałem to, bo wcześniej podejrzałem Bobą, a na planszy zostały już tylko dwa nieodkryte żetony w tym kolorze). Zamieniłem żetony tak, że... wciąż miał ją pod samym nosem, ale ze względu na mój manewr, odpuścił ten bliższy żeton i ruszył przez pół galaktyki po ten drugi, bo myślał (w sumie całkiem sensownie), że oddaliłem mu ten żeton, na który polował. Jego mina po odkryciu żetonu i uświadomieniu sobie, że był tak blisko - bezcenna
Natomiast jedna rzecz mnie trochę zaskoczyła w temacie rywalizacji - podczas moich partii, praktycznie w ogóle nie wymienialiśmy się kartami czy obietnicami. Wymian było jak na lekarstwo, raczej nikt nikomu w niczym nie chciał pomagać (bo tak były traktowane wymiany), a jak ktoś podglądał żeton, to było duże pole do popisu jeśli chodzi o blef. Ale ten brak wymiany (a w dalszej fazie gry to już w ogóle można było o tym zapomnieć) mocno mnie zastanowił i z chęcią dowiem się, jak to wygląda u innych graczy.
Na plus też naprawdę dobrze napisana instrukcja - nie zdarzyło się, bym mając jakąś wątpliwość, nie znalazł odpowiedzi jeśli nie w instrukcji, to w kompendium zasad. Z drugiej strony, nie jest to jakaś nie wiadomo jak skomplikowana gra, ale doświadczyłem już wcześniej źle napisanych instrukcji nawet i w prostszych grach.
Niestety, ta gra ma też swoje minusy. Największy to oczywiście brak dodatków. Niesamowite, jak bardzo zdecydowana większość wypowiadających się tutaj myliła się w tej kwestii, prognozując, że lada moment FFG zaleje nas dodatkami. Był nawet cytat "To byłby cud, jakby nie wyszedł [dodatek]", sam w lutym 2019 pisałem, że "jedyne co mnie faktycznie martwi, to duży potencjał na dodatki". Osobiście bardzo żałuję, że te osoby nie miały racji, bo ta gra woła o dodatki. Tak jak napisałem na wstępie - ta gra jest super, ale jeśli zagra się w nią 3-4 partie, to już można powiedzieć, że widziało się wszystko w tej grze. Już teraz wiem, że nie będę grał w ten tytuł za często właśnie z powodu powtarzalności. W grze na 3-4 osoby jest to szczególnie wyraźne, aż prosi się, by talie handlu miały przynajmniej 2x tyle kart, to jest naprawdę smutne, że jest ich tak mało. Podobnie z kartami spotkań na planetach, chociaż najbardziej to dotyczy kart punktów nawigacyjnych - to te karty odkrywaliśmy najczęściej w fazie spotkań i praktycznie przy każdej partii przerzucaliśmy całą talię punktów nawigacyjnych (bo często kończy się na nich ruch i najsensowniejszą/jedyną opcją jest karta tego miejsca). Naprawdę szkoda, że tych kart jest tak mało. Mam cały czas ogromną nadzieję, że w dodatku znajdą się dodatkowe karty oraz nowe postacie, może nawet dodatkowe fragmenty mapy, by urozmaicić rozgrywkę? O brakujących numerach kart zdarzeń już chyba wszyscy wiedzą i każdy liczy, że dodatek/dodatki uzupełnią tę numerację.
Podobnie jak brak wymian w moim rozgrywkach, tak samo bardzo niewielką uwagę przykładaliśmy do "lojalności" planet. Gdyby nie karty mówiące o potrzebie sprawdzenia "lojalności" planety, to w ogóle byśmy olali ten element. Tutaj też widzę element do poprawy w ewentualnych dodatkach. Czy jakaś planeta sprzyja Rebelii, Imperium, Syndykatowi czy Huttom ma znaczenie tylko w momencie rozpatrywania danej karty, takie mam odczucia. Odkrywając karty spotkań na planetach tak samo nie patrzyliśmy za bardzo na to, co jest najczęstsze na kartach, raczej odkrywaliśmy po prostu kartę planety, na którą rzuciło nas zlecenie i patrzyliśmy co się wydarzy.
Mówiąc o fragmentach mapy, przejdę do wykonania gry. Podobnie jak kilka osób wcześniej, tak samo i u mnie, pomimo naprawdę delikatnego rozkładania i składania gry, elementy map zaczęły się rozwarstwiać na łączeniach. Zastanawiam się, czy nie potraktować ich vikolem, tak jak to wiele osób robiło z drzewem z Everdell - próbował ktoś takiego rozwiązania, by zapobiec rozwarstwianiu się elementów mapy? Niezazębiające się szlaki na połączonych fragmentach mapy jestem w stanie przeżyć, nie jest to nic strasznego, ale łączenie tych puzzli z elementami mapy to u mnie dramat
Idąc dalej o wykonaniu. Planszetki graczy po wyjęciu z pudełka są strasznie wygięte i pierwsze partie sprawiły, że mieliśmy poczucie grania w coś... tandetnego? Zrobionego po taniości? Nie wiem jak to dobrze ująć. Planszetki udało się wyprostować po wielu godzinach pod stosem innych gier, ale nie powinno tak być. Mając doświadczenie z Rebelii, mocno się też natrudziłem by poszerzyć otwory w plastikowych podstawkach, by nie porysować kartoników z postaciami - w Rebelii tego nie wiedziałem i mam kilka "pokaleczonych" postaci. Do tego błędy na kartach misji i brakujący tekst "Misja" - Rebel jedyne co zrobił, to erratę i tyle. Kolejny raz, kiedy mamy pierwsze wydanie z błędami, ciekawe czy doczekamy się kolejnego druku "Zewnętrznych Rubieży" bez błędów. Jeśli tak, to ciekawe czy Rebel zostawi posiadaczy wadliwego pierwszego druku, czy też może dośle poprawioną talię misji. Do błędów na kartach statków się nie doczepiam, bo widać po ilustracji o jaki statek chodzi, natomiast zdarzyło mi się kilka razy, że musiałem tłumaczyć nowym graczom co to są za żółte karty, jaki to typ, bo brakuje na nich kategorii (i za każdym razem mieć dyskusję "jak to możliwe, że wydawnictwo nie wypuściło poprawionych kart").
Oryginalny karton/wypraska znajdująca się w pudełku poleciała od razu do kosza - ta gra musi obowiązkowo mieć jakiś organizer. Na ten moment będę próbował dobrać jakieś pudełko na śrubki/akcesoria wędkarskie, by przyspieszyć setup. Pamiętam, że po pierwszym rozłożeniu gry mocno się zdziwiłem tym, jak dużo ta gra zajmuje miejsca - sam łuk mapy to dużo, a do tego każdy gracz ma jeszcze swoją przestrzeń z planszetką postaci i statkiem z włożonymi kartami - to mnie na pewno zaskoczyło, ile tu potrzeba przestrzeni by rozłożyć grę. No i najlepiej jednak siedzieć obok siebie, by nie musieć na wszystko patrzeć do góry nogami, a to też nie jest łatwe.
Pomimo dużej liczby negatywów (przede wszystkim odnoszących się do wydania gry - szkoda, że ZR trafia na listę jako kolejna gra, w której Rebel dopuścił się błędów w polskim wydaniu), dałem na BGG ocenę... 9/10. Tak, mocno zawyżoną, ale zrobiłem to z premedytacją by podbić jej notę i pokazać FFG, że jest cała rzesza graczy, czekających naiwnie na dodatki

Na ten moment jedyny dodatek jaki mam, to statki łotrów z Armady, ale to jest mocno kosmetyczny dodatek. Jak znajdę czas, to spróbuję wgryźć się w fanowski dodatek Hotshots, bo ta gra naprawdę zasługuje na urozmaicenie.