Jan Madejski pisze:Na stolikach, przy których nie siedziałem, grane/omawiane były: Globus, AVAStarship, Bal u Senatora i kieszonkowa wersja pewnej gry. Furorę zrobiła też pewna klasyczna zabawka.
Frekwencja była niczego sobie, z 12-13 osób? W tym jedna nowa twarz (to fajne, że mimo braku działań promocyjnych w ostatnich czasach jednak pojawiają się nowi ludzie!
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
)
AVA w kolejnej inkarnacji okazał się zaskakująco skomplikowany, choć miał być prostszy i szybszy niż poprzednio (!). Poza tym, że autor uwzględnił dużo naszych propozycji, mechanizmy limitowania nadmiaru akcji w rundzie sprawiły, że całość strasznie się zrobiła dziwna. Właściwie po wymęczonej turze zepsuliśmy grę i "wygonili" autora (no dobra, sam sobie poszedł
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
)
Potem wymigałem się od Balu (przepraszam!) i poszedłem zagrać w…
Doom the Cardgame, który okazał się "Spełnieniem marzeń masochisty" tudzież "Ołtarzem ofiarnym". Coś innego z tego trzeba zrobić
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
wysyłanie ludzików jest ok, ale robienie z nich kotletów mielonych nie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
A potem był…
Jan Madejski pisze:Farmer: Rozdarte Pastwisko - zamiast trashowania jest przerabianie królików na gwoździe, ale to wystarczyło, by ekolodzy przestali narzekać. Gra nadal ma tylko jedną właściwą drogę do zwycięstwa, której następstwem jest podkupywanie sobie oczywistych kart i bicie lidera - ale trzeba przyznać, że rozgrywka daje mi frajdę. Moim zdaniem potrzebny jest jakiś radykalny twist, który pozwoli rozpędzać silnik w inną stronę.
Tak, wreszcie zamiast mieć odczucia, że szlachtuję zwierzątka po prostu mogłem sobie powiedzieć, że sprzedaję je, aby kupić deski na kolejną szopę. Jeśli Michał nie wpadnie na pomysł jeszcze jednego mechanizmu, prowadzącego do alternatywnej wersji zwycięstwa, to chciałbym lekko grę ubarwić jakimś np. przechodnimi narzędziami, które zawsze są na stole (traktorek!), które można podkupować od graczy, żeby np. przestawić kozę, albo taniej, czy szybciej wybudować szopę, albo wygrzebać dowolną kartę ze stosu, jeśli akurat na jarmarku stoją same konie i mamy do wyboru kupić nic, albo kupić nic. Z traktorkiem mogą być i 3 kozy w grze, poza tym, przy budowaniu szop limit 1 koza na gracza już nie działa.
Kolejne obórki muszą kosztować progresywnie, albo pierwszą trzeba dostawać zbudowaną w ½ lub ⅓. Cena obórki powinna wzrosnąć.
Dalej na początku ostatni gracz ma w plecy — pierwszy wykupuje króliczki −2 itp rozkosze, a trzecie czy czwarty ma do wyboru psa albo krowę (na którą niemal na pewno go nie stać). Więcej kart -n do budowy szop! — był postulat, żeby wszystkie królisie coś robiły (miały przypięte akcje) a mocne karty nic, albo mniej, aby zawsze trzeba było podjąć decyzję, "czy na pewno (na pewno!?) ten króliczek już zamienia się w szopę?".
Tak czy owak, jedna mała zmiana, a
Farmer: Rozdarte Pastwisko bardzo się poprawił.
Natomiast
Revenge of Dratevka — oczywiście znów mnie ominęło (to nie zemsta, to jest Dratevka: The Curse of Dragon!).
sipio pisze:Kieszonkowa Kolejka się coraz bardziej rozkręca, będzie fajnie. Jakby była klepsydra w grze, to mógłby ją pilnować gracz po prawej stronie mającego wypłatę. On wtedy zazwyczaj ma najmniej do roboty, bo właśnie się powymieniał i czeka na zakupy. To mi m.in. przeszkadzało, że czasami były takie niemrawe tury bo akurat nic nie mam dla aktywnego gracza, ale jak będzie to powiedzmy 30 sekund czy 1 minuta dla gracza, to nie powinno to być problemem.
Hm, no ale czy to nie będzie taka dość upierdliwa i wymuszona praca "pilnowacza zegara"? Owszem, w to nie zagrałem jeszcze (bylem wtedy farmerem), ale chętnie spróbuję przy następnej okazji — chociaż coś czuję, że wymiany… na czas… będę ostatni
Na koniec i ja dziękuję wszystkim za testy i spotkanie! Jesteście wspaniali!