Morsereg pisze: ↑30 paź 2019, 09:23
serio? jako taki pedant jezykowy, zaczynajacy kampanie "Skid 2020" (tak, wiem, ze to zart. chyba. mam nadzieje
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
) uzyles zwrotu "wejsc w gre w dowolnym punkcie" w znaczeniu "stosunek sukcesow do porazek"? jak ktokolwiek mialby sie tego domyslic, ze wlasnie w tym konkrytnym momencie miales wlasnie to na mysli.
Wyrzuciłeś już ad personam z systemu? Powtarzasz moje słowa, ale nie rozpakowałeś tego co znaczą. Stosunek sukcesów do porażek nie jest sam w sobie progiem wejścia - jest zmienną, która go charakteryzuje i zaraz tą charakterystykę rozbudujemy. Dlatego poprosiłem, żebyś najpierw powiedział jak to jest z tym rosnącym poziomem trudności, bo dopiero od tego możemy w ogóle podjąć temat progu wejścia. Teraz jak już napisałeś że poziom rośnie (co nie jest tylko moim widzimisię) możemy spokojnie napisać: komuś, kto przejdzie z CS do jednej z późniejszych kampanii będzie trudniej wygrać, niż komuś, kto przeszedłby z CS do Dunwich. Tak wynikałoby z tego, co znaczy "trudniejsza kampania". Nie jest to też jakieś obrazoburcze stwierdzenie. Co prawda piszesz:
Morsereg pisze: ↑30 paź 2019, 09:23
i nie wiem czemu polecasz kupowac cykle w kolejnosci wychodzenia.
ale mam nadzieję że zdajesz sobie z tego jak takie stwierdzenie przekłamuje rzeczywistość - ponieważ obaj wiemy dobrze, że nie jestem ani jedynym ani rzadkim przypadkiem takiej praktyki. Granie w kolejności wychodzenia cykli jest metodą zachowania takiego samego stosunku zwycięstw do porażek. I teraz możemy przejść do progu wejścia: Jeśli stopień porażek jest zbyt wysoki, dla uśrednionego odbiorcy oznacza to nie wejście w produkt, a odbicie (więcej o tym za chwilę). Zachęcam do cofnięcia się w czasie do internetowych forów czasu Zapomnianej Ery. Reddit, podcasty, grupa na FB, BGG - generalny konsensus jest taki, że dla wielu to była ściana - nawet dla tych, którzy byli na bieżąco. Co to bowiem znaczy gdy ktoś "wejdzie w grę"? Bardzo trudno to określić, ale można próbować i zachęcam do dzielenia się własnymi przemyśleniami. Z mojej perspektywy to chęć gry. Dalszy zakup dodatków lub aktywne zainteresowanie życiem wydawniczym produktu. Ale większość ludzi reaguje negatywnie na ścianę z którą nie może sobie poradzić, niewielki procent czuje się przez nią zmotywowany. Stąd właśnie uważam, że wejście w grę jest zależne od stosunku sukcesów do porażek. Dlatego też próg wejścia jest inny zależnie od tego, w jaki cykl się przechodzi po CS.
Morsereg pisze: ↑30 paź 2019, 09:23
co jesli autor instrukcji do AH LCG piszac od jednego gracza, mial na mysli "wez dwoch lub wiecej badaczy"?
[...]
wybacz ale w instrukcji nie ma zasady jeden gracz = jeden badacz. a jesli tego nie ma w instrukcji to nie jest zakazane.
Chwila, moment. Księga kampanii dalej reguluje zasady gry. Nawet określa zasady konstrukcji worka chaosu. Od kiedy niby zapisy księgi kampanii się nie liczą? I tak jak napisałem, jeśli jeden gracz ma mieć więcej niż dwóch badaczy, księga kampanii wyraźnie to wskazuje. Udowadniania istnienia nie dokonuje się poprzez "nie możesz tego sfalsyfikować, więc jest prawdziwe", tak jak próbujesz: nie ma w instrukcji, więc można. W ten sposób można bardzo wiele. Ale najgorsze jest to, że świadomie pomijasz zapis w oficjalnych dokumentach wskazujących na zaprojektowany przebieg rozgrywki. I do tego przekręcasz to o czym mówimy, bo nagle pojawiło się u Ciebie słowo "zakazane" - a przecież nie rozmawiamy o zakazach, tylko o tym, jak designerzy komunikują liczbę badaczy względem liczby graczy. I tak dochodzimy do 1:1.
Morsereg pisze: ↑30 paź 2019, 09:23czy jesli gra (zadna konkretna) kaze Ci wziac jedna kosc i rzucic nia 10 razy, bedziesz nia rzucal raz za razem? czy tez wprowadzisz "domowa zasade" i wezmiesz 10 kosci by udogodnic sobie rozgrywke?
Tu się już chwytasz brzytwy, ale czemu nie, odpowiem na Twoje pytanie. Czy istnieje substancjalna różnica pomiędzy rzutem 10x1 lub 1x10? Jeśli tak, postępujesz w zgodzie z instrukcją. Załóżmy, że rzucasz obrażenia i wszystkie efekty muszą zostać rozpatrzone jeden po drugim. Jeśli rzucasz 10 kości, możesz sobie wybrać kolejność. Widzisz? Substancjalna różnica. Jeśli natomiast chodziłoby o uzyskanie 10 wyników, które i tak zostaną później rozpatrzone symultanicznie, to nie ma substancjalnej różnicy. W AH LCG granie solo na kilka rąk zmienia przebieg rozgrywki i trywializuje pewne aspekty gry. Teraz gdy udzieliłem już odpowiedzi, czy możesz mi wyjaśnić, czemu służyło pytanie?
Trolliszcze pisze: ↑30 paź 2019, 10:13
Jeśli więc jakiś porządek miałbym osobiście wprowadzić, to wyglądałby on następująco: core set -> Dunwich -> cokolwiek pasuje ci klimatem.
Cenię sobie, że dzielisz się swoją obserwacją. Jeśli miałbym porządkować poziomem trudności, pewnie powiedziałbym CS + Dunwich (nie sądzę, żeby cykl był trudniejszy, głównie przez to jak wygląda ostatni scenariusz w Core secie) > Carcosa > Zapomniana Era + Przerwany Krąg. O Pożeraczach się nie wypowiadam, za wcześnie. Myślę, że ZE i PK są na równi, tylko inaczej rozkładają ciężar. Era, zdaje się, ma go więcej na początku, przez co wydaje się nieprzystępna, za to Krąg ma karzące mechaniki. Domyślasz się pewnie, dlaczego do tej pory nie wplatałem mojego poglądu w dyskusję - opinia jednej osoby to dowód anegdotyczny, więc nie mam powodu by się dzielić moim widzimisię, bo niczego to nie dowodzi. Dlatego wolę się posługiwać opinią "społeczności", jakkolwiek ciężko ją przyszpilić, bo to tylko zebrane odczucia jednostek. Ale że trzymam rękę na pulsie anglojęzycznych miejsc dyskusji, wiem, co tam znajdę jeśli zostanę życzliwie poproszony o żmudne linkowania źródeł stojących u podstaw moich przekonań. Ale nawet wtedy, nie dojdziemy do tego czy coś jest rzeczywiście trudniejsze, tylko do zbioru odczuć, które można przekreślić z tego lub innego powodu.
Jeśli jednak zgodzilibyśmy się tym posłużyć, można coś tam powiedzieć, a nawet wysnuć jedną lub dwie teorie idealne na aluminiową czapkę. Gotów? LCG PvP mają "dowolny próg wejścia" - chyba, że chcesz grać w teraźniejszości z uwzględnieniem obecnego metagame. Wtedy nagle warto mieć wszystkie karty. LCG PvE nie mają takiej zachęty, bo twoim przeciwnikiem nie jest inny gracz, ale sama gra. Z perspektywy FFG chcesz, żeby klienci kupili jak najwięcej produktu, musisz im więc dawać do tego zachętę. Podnoszenie poziomu trudności gry w grach PvE to może być dobry motywator, jeśli jest dobrze wyważony. Wiem, że grasz też w LotRa LCG - nie pojawił się tam przypadkiem taki problem, kiedy poziom trudności został przestrzelony? Jakiś Numenor? Nie jestem ekspertem, więc tak dopytuję, bo coś mi tam świta. Ja myślę, że w AH LCG też tak się stało - po Carcosie. I myślę, że jednym z powodów tego przestrzelenia był przekłamany feedback odnośnie sukcesów, szczególnie w grze solo, być może nawet na poziomie tworzenia gry. Ostatecznie nawet testy "inhouse" nie odbywają się tylko wśród pracowników. Zobacz, mechanika eksploracji w swojej obecnej formie jest w mojej opinii całkiem okej - chyba że grasz, tfu, "true solo". Wyszłoby to we właściwym teście. Ale jeśli grasz "solo" na dwie lub więcej rąk...? Już tak nie boli, nie? Go figure. W Kręgu też się znalazł babol,
który sprawiał, że nie dało się ukończyć scenariusza w grze solo.
Tak samo z tym co pisałem wcześniej: ile jest osób, które komunikują w mediach społecznościowych i forach, że grają solo, podczas gdy w rzeczywistości robią sobie łatwiejsza grę, niż multi, grając na wiele rąk? Nie wiem, ale chyba więcej, niż się wydaje - bo od samego startu definicja gry solo w społeczności się zniekształciła.
Teraz, sidenote: nie sądzę, żeby celem designu Matta było podnosić poziom trudności tak, żeby zmuszać nowszych graczy do kupowania poprzednich dodatków, zaciskać im pętlę - wiemy wszyscy, że taka praktyka może przynosić wręcz odwrotny efekt - dlatego też nikt nie chce poziomu trudności "przestrzelić". Myślę, że jego motywacje są szczere i polegają na dostarczaniu długoterminowym fanom świeżego materiału do przeżywania i kombinowania, czasem również poprzez zwiększenie skomplikowania (co wpływa na poziom trudności, nie rozdzielajmy tego tak zupełnie). Czy dyrektor sprzedaży w FFG i dział marketingu myślą tak samo, tego nie wiem. Ale nie temu służy moja obserwacja, żeby otwierać kolejną dyskusję o firmach i ich metodach sprzedaży, więc może nie idźmy tą drogą.