GRY-PLANSZOWE.pl

Jakby Feld nazwał grę Polio Polio to by problemu nie było kto tam mieszka

Z drugiej strony można by początkowo mylnie pomyśleć, że to jakiś nowy dodatek do Pandemica

FortArt pisze:Indianie na Bora Bora? Tam mieszkają Polinezyjczycy.

Oj czepiasz się:) Skoro Kolumb mógł nazwać mieszkańców Ameryki Indianami to tym bardziej ja mogłem pomylić Polinezyjczyków z Indianami:) Nic na to nie poradzę, że Lewis & Clark skojarzyło mi się z Bora Bora. Nie jestem planszówkowym geekiem więc dla mnie oba tytuły to tylko gra planszowa i nie potrzebuję aby ktokolwiek wyjaśniał mi jak bardzo te tytuły są różne i dlaczego porównywanie ich ze sobą jest bezsensowne. Zamiast tego swoją energię i wolny czas spożytkujcie na rozpoznawanie nowych tytułów, które ukazują się na naszym rynku. Jestem przekonany, że dostarczy Wam to o wiele przyjemniejszych doznań:)

W instrukcji w akapicie Koniec Gry jest napisane:
" Podczas pierwszych rozgrywek może wam się wydawać że pierwszy gracz jest w gorszej sytuacji na początku gry. Jednakże zasada "nagłej śmierci" rekompensuje te niedogodność"
Czy ktoś wie co to za zasada NAGLEJ ŚMIERCI? Nie mogę znaleźć w instrukcji.

proder pisze:W instrukcji w akapicie Koniec Gry jest napisane:
" Podczas pierwszych rozgrywek może wam się wydawać że pierwszy gracz jest w gorszej sytuacji na początku gry. Jednakże zasada "nagłej śmierci" rekompensuje te niedogodność"
Czy ktoś wie co to za zasada NAGLEJ ŚMIERCI? Nie mogę znaleźć w instrukcji.

Chodzi o to, że gra się kończy natychmiast, kiedy ktoś rozbije obóz za metą i pozostali gracze nie mają juz ruchu. W większości gier jest tak, że każdy gracz ma taką samą liczbę tur/ruchów.

Nagła śmierć to sytuacja, gdy gra się kończy NATYCHMIAST po spełnieniu jakiegoś wymagania, w tym wypadku przekroczenia przez jednego z graczy flagi.

To określenie nie jest z gry, tylko ze sportu. a że to wyścig, to jakby sport

Edit: kurczę, nie zdążyłam

Veridiana pisze: Edit: kurczę, nie zdążyłam

Bardzo się starałem

Precyzyjniej rzecz ujmując, w obu powyższych odpowiedziach wkradła się pewna nieścisłość. Otóż gra kończy się natychmiast, gdy obóz zostanie rozbity RÓWNIEŻ na mecie (czyli na polu gry z flagą). Sformułowania typu "kiedy ktoś rozbije obóz za metą"/"w tym wypadku przekroczenia przez jednego z graczy flagi" może sugerować niektórym mniej doświadczonym graczom, iż chodzi o kolejne pole za polem z flagą.

Na moje oko, flaga znajduje się MIĘDZY polami, a nie NA polu więc określenie ZA flagą jest jak najbardziej poprawne.

A myślałem, że to ja zbyt analitycznie podchodzę do gier.

Veridiana pisze:Na moje oko, flaga znajduje się MIĘDZY polami, a nie NA polu więc określenie ZA flagą jest jak najbardziej poprawne.

Proponuję dokładnie przyjrzeć się rysunkowi flagi i odróżnić samą flagę od jej cienia, które rzuca ona na wodę (to jest JEDNO pole, a nie DWA mniejsze przedzielone flagą).

To by było bardzo szerokie pole. Dodatkowo pole mety wyróżnia pogrubiona fala, zupełnie jak pole startowe.
Ciekawa kwestia, bo my nigdy nie mieliśmy wątpliwości, że meta zaczyna się ZA flagą.

EDIT: Sprawdziłam, na BGG obowiązuje "moja" interpretacja

Veridiana pisze:To by było bardzo szerokie pole. Dodatkowo pole mety wyróżnia pogrubiona fala, zupełnie jak pole startowe.
Ciekawa kwestia, bo my nigdy nie mieliśmy wątpliwości, że meta zaczyna się ZA flagą.

EDIT: Sprawdziłam, na BGG obowiązuje "moja" interpretacja

Czyli wynika z tego, że wielu graczy może mieć problem ze zrozumieniem instrukcji gry (proponuję spojrzeć do instrukcji na str. 6 w opisie KONIEC GRY pokazano rysunek).

Strona 4:

Gra dobiega końca, gdy któryś z graczy dotransportuje swój Obóz na lub poza pole
Fortu Clatsop. Gracz ten zostaje zwycięzcą, gdyż jako pierwszy dotarł do Pacyfiku.

Strona 6:

Gdy Obóz któregoś z graczy znajdzie się na lub za polem Fortu Clatsop, gra natychmiast
kończy się zwycięstwem tego gracza.

I pole Fortu Clatsop jest oznaczone potrójną falką. Flaga? A kogo obchodzi flaga?

Veridiana pisze:Na moje oko, flaga znajduje się MIĘDZY polami,

Jeśli tak jest to czemu te pola nie są rozdzielone białą, przerywaną linia jak inne pola? Czy flaga niefortunnie zasłania tę linię? A może faktycznie to ostatnie pole jest takie grube, a to zmieniałoby postać rzeczy?

artch, naginasz to, co napisane do swojej interpretacji. ani tekst, ani tym bardziej rysunek nie sugeruje, że fort clatsop to wielgachne pole z flagą pośrodku.
domyślam się jednak, że to przez to, że flaga kojarzy się z miejscem stacjonowania i jako taka podświadomie powinna znajdować się NA jakimś polu.

Bea, nie ma tam białej przerywanej linii, bo jest zastąpiona drzewcem flagi, gdyż jest wyjątkowa (jest linią mety). i nawet jeśli nie jest to dla niektórych graczy oczywiste, do czego mają oczywiście prawo, to taki wniosek znajdziemy na BGG, gdzie ponoć jedna z potwierdzających go osób jest osobą z wydawnictwa

Rany, naprawdę ktoś może myśleć, że ta flaga jest na środku jednego bezsensownie wielkiego pola, a te magiczne trzy linie falowane to... no nie wiem... jej cień albo (niefizyczna) fala rozchodząca się od tejże flagi? No wiem, że ktoś tak pomyślał, ale... naprawdę?

romeck pisze:Rany, naprawdę ktoś może myśleć, że ta flaga jest na środku jednego bezsensownie wielkiego pola, a te magiczne trzy linie falowane to... no nie wiem... jej cień albo (niefizyczna) fala rozchodząca się od tejże flagi? No wiem, że ktoś tak pomyślał, ale... naprawdę?

Od samego początku grałam poprawnie, ale jak artch zapytał o to, to zauważyłam brak tej lini. Może faktycznie niektórzy będą mieli wątpliwości.

Moje wrażenia z rozgrywki uważam za naprawdę pozytywne. Testowałem gre solo, 2 osobowym i 3 osobowym składzie i za każdym razem grało się trochę inaczej. W grze solo da się odczuć to, że walczymy z nieubłaganym przeciwnikiem, który brnie szybko do przodu - wolno ale nie popełnia błedów. Mimo to czuć, że to tylko mechanika gry i ten tryb w dalszej perspektywie nadaje sie tylko do testowania nowych strategii. Gra pokazuje potencjał w grze na 3 osoby ale w rogrywce dwuosobowej tez wygląda świetnie. Co ciekawe grałem z ludźmi dla których to była pierwsza trudniejsza gra - bo smallworlda napewno do takowych nie zaliczam - i załapanie zasad zajęło im dosłownie kilka chwil. Zasady według mnie są naprawde proste i łatwe do wytłumaczenia. Co prawda pierwsze rozbudowane taktyki przychodza do głowy dopiero po 2, 3 grze ale już pierwsza gra przyniosła nam wiele emocji Od strony graficznej nie mam nic do dodania- gra jest śliczna. Grać

Za mną też już kilka partii w 2,3 i 4 osobowym składzie. Z ulgą mogę stwierdzić, ze u nas z reguły wygrywały osoby, które rekrutowały większą ekipę. Czyli moje przewidywania, że łatwo da się wygrać startową talią, robiąc małe kroczki, na szczęście się nie spełniły. Pola w wiosce też okazywały się często zajmowane i ważne. Interakcja niby znikoma, ale kilka razy udało się komuś nabruździć jednym ruchem, czy to zwinięciem obozu, czy to przesunięciem zwiadowcy, czy zajęciem kluczowego pola na planszy. Wydaje mi się, że w miarę ogrywania gry będzie się większą uwagę przykładało do tego jak popsuć szyki innym, a nie tylko jak sobie dobrze zrobić, szczególnie w grze dwuosobowej.
Podsumowując, gra mi się baaardzo podoba! Oprócz doznań estetycznych (bo jest po prostu piękna) oferuje bardzo wymagającą rozgrywkę przy relatywnie prostych zasadach. Do tego dobrze się skaluje i genialnie wręcz łączy tematykę z mechaniką. Polecam tym, którzy nie lubią suchego ciułania punktów, tu czujemy, ze to wyścig i zmaganie się z dziką rzeką oraz przeciwnościami losu. Czujemy też jednak, że wszystko zależy od nas. Lewis & Clark to dla mnie kolejny hit!

Bea pisze: Z ulgą mogę stwierdzić, ze u nas z reguły wygrywały osoby, które rekrutowały większą ekipę.

U mnie było wczoraj dokładnie tak samo!. Moja mama, która grała w L&C pierwszy (!) raz wygrała z dość pokaźną talią kart - niestety dla mnie i taty, świetnie skombinowaną Moja taktyka małych kroczków wzięłą przy niej w łeb.

Bo to zależy od tego jakie karty się zarekrutuje i czy się ma pomysł co z nimi zrobić. Zdarzyło mi się przegrać z moja połówką, która do końca gry pozostała przy podstawowych sześciu kartach (!). A dlaczego przegrałem? Bo miałem pomysł na silnik, który długo dobrze działał, ale nagle przestał. Z kolei moja połówka nie popełniała błędów, kupowała łodzie z surowcami i świetnie grała Indianami, biorąc ich zawsze tylu, ilu potrzeba, optymalnie ich wykorzystując.

romeck pisze:Bo to zależy od tego jakie karty się zarekrutuje i czy się ma pomysł co z nimi zrobić.

Dokładnie! Duże znaczenie ma też sama kolejność zagrywania kart. Kombinowania jest co niemiara.

A czy macie jakiś pogląd na to czy do tej gry mógłby wyjść jakiś dodatek i ewentualnie jak miałby on wyglądać? Poki co jedyna rzecz ktorej mi brakuje to wiecej kart napotkanych postaci dzieki ktorym mozna by bylo poruszac sie za pomoca indian.

Mi brakuje podkradania sobie wykupionych już kart postaci i wymiany towarami między graczami. Co jeszcze można dodać? Nie wiem, ale liczę na jakikolwiek dodatek.