Chyba wsiąkłem na dobre...
Z grą spędziłem jak dotąd kilkanaście godzin. Pierwszy scenariusz grałem łącznie chyba trzy razy. Za pierwszym razem grałem źle, za drugim już poprawnie, ale jakoś kulawo, choć bawiłem się bardzo dobrze... Wreszcie za trzecim wszystko było już tak, jak to sobie wyobraziłem, a nawet lepiej. Jestem obecnie na trzecim scenariuszu i już mi smutno, że w podstawce jest ich tylko sześć
Ale nie ma tego złego - poszperałem, poszukałem, pozamawiałem i udało mi się zgromadzić już fajny zestaw do gry, skompletowany w trzech różnych krajach
Podstawka + equipment - kupiona w Zatu (UK)
Dark Tales, Miniature box, Creature Crate - niemiecki odpowiednik olx (
https://www.ebay-kleinanzeigen.de/)
Fall of the Spire, Accessory bundle - sklepy PL
Zgodnie z Waszymi sugestiami trochę pomieszałem zawartość - mam i Word events, wydarzenia na drodze, poza nią i w miastach oraz deck pogłosek. Z FotS włączyłem oczywiście również żetony statusów. Gram mieszanym składem z podstawki i FotS - Egzorcysta, Łowczyni oraz Gentleman i ... zapewnia mi on niekiedy łzy ze śmiechu podczas gry. Jak to możliwe bowiem, aby po ubiciu złola Egzorcysta Stefan spośród mrowia dostępnych przedmiotów wylosował akurat ... osinowy kołek?
Główna opowieść jest - jak na planszówki - naprawdę dobrze napisana, czasem wręcz zaskakująco. Nie przeszkadza mi z tego względu fakt, że część wyborów ma charakter pozorny i historia nas i tak prowadzi do określonych momentów - czyli zazwyczaj finałowych starć bądź ich serii. Równie ważne jest jednak dla mnie również to, co pojawia się poza głównym wątkiem. Aby nie zajmować się wciąż pobocznymi zdarzeniami, przyjąłem że rzucam d6 i na 1-2 dociągam wydarzenie na drodze i w mieście, zaś na 1-3 poza głównym szlakiem. To co robią te decki chyba najbardziej mnie rozbawia w całej grze i dokłada do całej fabuły dodatkowy smaczek eRPG.
Nie spojlerując, podam tylko jeden przykład - wyruszam z miasta walczyć ze złem. Tj. nie wiem jeszcze, co mnie spotka, ale wiem, gdzie muszę dotrzeć, aby się ze złym czymś zmierzyć. Rany już opatrzone, kondycja znakomita, dodatkowe bandaże już w plecaku, na plecach i u boku brzęczy dodatkowe uzbrojenie, na które co brzdęk niepewnie spoglądają dwaj zwięrzęcy kompani, którzy nam towarzyszą. Półtora dnia i już prawie dotarliśmy, ale przed samym celem spotyka nas coś zaskującego - coś nagle się pojawia i jeden z nas (Aurelio - Gentleman) dostaje zawału z przerażenia. Zostaje mu jedno HP, oddech ledwo wyczuwalny, co tu robić... Więc lecimy z powrotem do miasta, do felczera, który mu pomoże za kasę. Już widzimy z oddali miejskie mury, a tu ... stary wampir ląduje na naszej drodze... Mimo, że gram sam, to robię z wypiekami na twarzy! Już wiem, że jest to jeden z tytułów, do których chcę mieć wszystko (już na szczęście niewiele mi brakuje
).
Tak, gra jest losowa i ... bardzo mi się to podoba. Kostki raz nas słuchają, innym razem nie, ale zabawa i tak jest przednia. Do tej pory bawi mnie wyobrażenie egzorcysty, który seryjnie widłami zabijał nietoperze, nie mogąc wcześniej wstrzelić się w potencjalnie łatwiej uchwytnego wroga
Na duży plus z pewnością jest rozwój postaci - odblokowywanie drzewa opowieści oraz obstawianie się różnymi przedmiotami, ubraniami, kompanami dość szybko sprawia, że mamy wzmocnioną obronę i atak. Oczywiście złole też są coraz mocniejsze.
Mechanicznie gra dość prosta, choć na początek liczba różnych reguł do zapamiętania jest całkiem spora. Walka na planszy jest mocno uproszczona i w zasadzie sprowadza się do wesołego rzucania kostkami oraz odpalania różnych dodatkowych umiejętności z kart bądź karty postaci. Jest tu oczywiście element taktyki, ale sprowadzający się zazwyczaj do tego, aby wszyscy - jeśli to możliwe - walili najpierw w jednego nieprzyjaciela, potem w drugiego. Im szybciej zredukujemy liczbę wrogów, tym mniejsze prawdopodobieństwo na otrzymanie hita. Czyli zazwyczaj podchodzimy blisko bądź bardzo blisko i ładujemy wszystkim, co mamy. Cudny pod tym względem jest gentleman, który atakuje wręcz kostką d4. Niby to nic mocnego, ponieważ d4 + 1 dodatkowy damage z karty postaci to mało. Ale ... w drzewie opowieści można odblokować skila, że gdy atakuje tego samego wroga, to z każdą rundą zyskuje 5% do celności ataku (do max 20 dodatkowo). Poza tym, za jeden punkt mocy może zaatakować po raz drugi, a jeśli atakuje nie ruszając się wcześniej, to ma darmowy kolejny atak. Czyli przy dobrych wiatrach wchodzą mu trzy ataki na rundę każdy d4 + 1 damage (wychodzi z tego znany z wczesnej młodości klasyczny "oklep"). U mnie każdy jeszcze dodatkowo + 2 z przedmiotów i kompanów! Taki dumny z niego jestem, że przy kolejnej wizycie z mieście będę musiał chyba mu wąsa na wosk postawić
Dla mnie Folklore to strzał w dziesiątkę. Na tyle celny, że, gdy zazwyczaj wystarczają mi standeesy, to tu dokupiłem Creature crate (już z figurkami do FotS) + dodatkowe figurki do podstawki i DT. Ostatnią historię grałem z niepomalowanymi i już było klimatycznie (wiem, bluźnię...), ale chyba wstrzymam się z graniem na pewien czas, żeby chociaż podstawkę pomalować.