Moje dwa zdania
First Class: Unterwegs im Orient Express
Zgadzam się co do zarzutów o bałagan i chaos na stole. Uczucie jak przy karcianych "Zamkach Burgundii"
ciężej nad zapanować nad wersją karcianą niż nad starszą, planszową siostrą.
Mam nadzieję, że większy stół będzie antidotum.
Ale nie mam takiego przekonania.
Inne minusy:
Karty punktujące na koniec (ala Concordia czy Stone Age) - zwiększają liczbę możliwych wyborów... ale mam przekonanie, ze gdyby ich nie było to nic by się nie stało.
Punkty za lokomotywy (za zbudowanie całego pociągu) ustawione w porządku malejącym !!! No nie kumam tego po prostu...
Poza tym nieźle.
Gra skompensowana do 6ciu krótkich rundek i tylko dwóch liczeń punktów. Plus
Wybieranie akcji z kart leżących na stole, uzupełnione o możliwość usuwania wiersza, w którym zebraliśmy tyle kart ilu jest graczy. Wielki PLUS.
Wiele ścieżek prowadzących do zwycięstwa. Plus.
Lekkość rozgrywki połączona z bardzo ciekawymi wyborami. Plus.
co do zarzutu o zbyt dużo kontraktów. Graliśmy po prostu z modułem A nazywanym alternatywnie "Kontrakty"
:):).
razem (po pierwszej grze) to dla mnie solidne
7
Błędy w przepisach (zdecydowanie za dużo ich zrobiłem
):
a) Kontrakty można realizować również w fazie punktowania.
b) Podobnie możemy korzystać z monet.
c) Karty końcowe, które dostajemy na początku gry chowamy na końcowe punktowanie - nie pokazujemy ich, jak również nie korzystamy z ich akcji. (
ps. jak dla mnie nie wyrównuje to straty wynikającej z rozpoczynania gry jako czwarty zawodnik
d) jak zbudujemy cały pociąg, to dostajemy lokomotywę, i bonus na niej wydrukowany. Ale punkty dopiero jak dojedziemy do niej konduktorem (z drugiej strony dostajemy je przy każdym punktowaniu)
Bora Bora
cieszę się, że Wszystkim nam się podobało
ja też uważam, że to znakomita gra (znalazłem na BGG, że prawie 3 lata temu oceniłem ją na
9,5 . Dzisiaj potwierdzam tę ocenę.
To nie jest gra strategiczna sensu stricte, bo jednak wyniki na kostkach mocno wpływają na nasze decyzje.
Dlatego to bardziej gra taktyczna, w której jednak warto mieć zarysowany kierunek, w którym chcemy podążać. (troszkę jak Troyes).
Tak czy inaczej to świetna zabawa, mocno wymagając, by patrzeć na poczynania rywali.
I to kombinowanie jak raz dostałem 3 "szóstki", by w następnej kolejce dostać dwie "jedynki" i "dwójkę" - genialne
.
10ki nie dałem i nie dam przez losowanie początkowych celów. Jeśli nie podejdą (a to czysty los), to stoi się w dużo gorszej pozycji. Gdyby jakiś drafcik czy coś w ten deseń, to byłoby dużo fajniej.
Edit:
ps. znowu jak ostatni burak wymusiłem w kogoś rolę sponsora
Przepraszam, to zupełnie nieświadomie, przez pośpiech.
Na pewno zrewanżuję się z nawiązką.