Nilis pisze: ↑21 lut 2024, 21:26
Brazil czyli grę do bólu nijaką
Absolutnie się z tym nie zgadzam. To jest dobra gra, która... Nie została tu i tam doszlifowana.
I niestety odpuszczona przez twórcę i wydawnictwo.
Powinno być "Południe Imperium", a przez brak rozwoju pozostaliśmy na świcie, przez co mamy teraz zmierzch.
Harun pisze: ↑21 lut 2024, 22:57
Gizmoo, co tak naprawdę Cię sfrustrowało?
Mam wrażenie, że dość jasno opisałem "co". Rozgrywki bez interakcji, na mapach gdzie nie musimy się "rozpychać", to solo puzelek, który szybko się nudzi. I po rozegraniu czterech partii, każdą frakcją, widzieliśmy w grze WSZYSTKO, co ma do zaoferowania. Ilość obrazów też nie pomaga w różnorodności.
Przy rozgrywkach z większą dozą interakcji, dużo większe znaczenie ma każdy, nawet najmniejszy element gry, nad którym nie masz kontroli. I w tych kartach bitewnych jest niestety od sporo losowości. Chcesz walczyć i chcesz być skuteczny, dobierasz dwie karty w akcji rekrutacji, ale co z tego skoro dobierasz kary, które nie pozwalają ci zwiększać siły ataku. Tymczasem przeciwnik dobrał raz, ale ma nawet to +1, albo co gorsza - +2. I teraz masz na ręku same karty dające złotą monetkę, a przeciwnik dwie, które dają +3. Po kilku takich atakach się odechciewa.
I tutaj właśnie gra się rozkłada. Przy ogólnej dosyć ciasnej ekonomii, każdy element losowości odejmuje nam przyjemność z kombinowania, bo te nierówności z czasem wydają się... Niesprawiedliwe. Nawet te żetony eksploracji wydają się mocno nierówne, szczególnie jak komuś przypadkowo uda się zebrać set zwierząt. 9 punktów w tej grze to jest overkill, a odkrycia robi się niemal "przy okazji".
Przy luźnej rozgrywce - pewnie nie ma to znaczenia. Ale jak siądzie do gry kilku ogranych graczy, którzy zaczną ciśnieniować, to takie różnice w jakości kart zaczynają mieć znaczenie. W grze, w której różnica kilku punktów może zadecydować o miejscach na podium, "prezent" w postaci kilku punktów ma bardzo duże znaczenie. I czasami jest to prezent "niezasłużony", bo farciarski.
Reasumując - gra mnie już niczym nie zaskakuje, nie mam już w niej czego "masterować". Brakuje mi zarówno różnorodności, jak i porządnej talii kart bitewnych. Gdyby powstał dodatek, który czyni konflikt ciekawszym wyzwaniem intelektualnym, sprytniejszym, a na kartach byłyby same użyteczne efekty do walki i gdyby dodano jeszcze jakieś obrazy z ciekawym, niekonwencjonalnym i zaskakującym działaniem, to pewnie trzymałbym grę na półce i ogrywał do upadłego. Niestety, po tych ośmiu partiach mam totalnie wrażenie, że gra się niemal "na szynach". Początek rozgrywki jest bardzo statyczny, by nie powiedzieć nudny. Gdy zaczyna się coś wreszcie dziać - zaczyna doskwierać "niesprawiedliwość" w pozyskanych efektach z kart i żetonów eksploracji.
No i mam sporo gier, które robią to samo co Brazil, tylko lepiej. Może nie są tak ładne, może nie mają tak ciekawego zaplecza historycznego, oraz tak zgrabnej mechaniki, ale są większym wyzwaniem intelektualnym, a przez to są... Zwyczajnie ciekawsze. Czas nie jest z gumy, więc lepiej ściągnąć z półki coś, przy czym czuję, że przegrałem przez własne błędy i przez lepszą grę oponentów, a nie że komuś się "pofarciło".
Czekałem na dodatek, ale się nie doczekałem i pora się chyba pożegnać.
P.S. Zapomniałem, co jeszcze mnie poirytowało w tej ostatniej partii, a jest to trochę przydługi setup i równie długie składanie gry. No ale weźcie poprawkę na to, że ja nie znoszę, jak grę się długo układa do rozgrywki i długo składa. Dlatego też nie interesuje mnie Voidfall.