misioooo pisze:Samych kart by nie pakowali w takie pudło...
W podstawce karty zajmują 1/3 pudła, a same pudełko jest tak niewymiarowe, że jako jedyne nie mieści mi się w regale na planszówki i brzydko wystaje. Z wielką chęcią zamienię je na mniejsze.
rastula pisze:no ale pewnie wycisną jeszcze trochę z tematu ...
Z tego tematu można mnóstwo wycisnąć, jak się chce. Kilka pomysłów wypisałem powyżej.
Najważniejsze, że widać progress i coraz lepsze pomysły - Predator np. jest moim zdaniem ciekawszy od Aliena, ale to nie mój theme.
Ale abstrahując od dodatku... Miałem napisać o tym wcześniej, ale wahałem się czy w ogóle nie pozbyć się LE:Alien (teraz jak ma wyjść dodatek, to przy nim zostanę), więc w końcu nie napisałem.
No więc teraz jest chyba najlepszy moment.
Nie macie wrażania, że po ograniu, łatwość zwycięstwa jest LE:Alien zbyt duża? Kiedy podzieliliśmy się na specjalizację, zaczęliśmy sensowny deckbuilding i poznaliśmy wszystkie karty - gra nagle stała się prosta i monotonna. Zaczęliśmy wygrywać wszystko. Owszem - czasem jedna, czy dwie osoby zginęły, ale zawsze gra kończyła się naszym zwycięstwem. Doszło do tego, że zaczęliśmy robić sobie skrajne utrudnienia, a i tak wygrywaliśmy wszystkie scenariusze. Znając karty na pamięć, niemal matematycznie wiemy co już było, a co zostało jeszcze w decku. Nawet jak w drugim filmie pierwszą z odsłoniętych kart objective 3 była królowa - to po jednej turze szybko ginęła od ciosów drużyny. Zaczęliśmy stosować takie utrudnienia:
1. Zawsze kart dronów wtasowujemy mniej niż liczba graczy.
2. W talię strike'ów wtasowujemy minimum trzy karty facehuggerów.
3. Nie pozbywamy się chestbursterów - jak ktoś go dostał - trudno. Musi umrzeć.
4. Gramy bez medyka i najemnika. Z tym pierwszym jest za łatwo. Ten drugi jest absurdalnie mocny. Na coordinate zabija wszystko. Dość powiedzieć, że ostatnim razem jak nim graliśmy (zanim go zbanowaliśmy) wykręcił 43 punkty obrażeń.
I... Nawet z tymi utrudnieniami wygrywaliśmy 99% gier.
Reasumując - po nauczeniu się kart z Hive decków na pamięć i dobrym deckbuildingu, gra stała się zbyt prosta. Nie udało się wprawdzie zagrać jeszcze ze zdrajcą (na dwie z gier trafiliśmy same dobre agendy), ale nie sądzę by mocno zmieniało to samą rozgrywkę. Alien od dłuższego czasu grzeje więc półkę.
Może macie sprawdzone metody jak można urozmaicić rozgrywkę, by była mniej przewidywalna?
P.S. Gramy zawsze w pięć osób.