GRY-PLANSZOWE.pl

Utrata sondy Mars Climate Orbiter przez… stosowanie różnych jednostek długości
Pomylenie jednostek na egzaminie potrafi skończyć się jego oblaniem, ale co powiecie na pomylenie jednostek podczas planowania misji wartej pół miliarda złotych?
Program eksploracji Marsa rozpoczął się w latach sześćdziesiątych, czyli dość dawno. Prawdziwego „kopa” dostał jednak w okolicach 2000 roku, gdy pojawiła się nowa technologia i ogromne środki przeznaczone na poznawanie czerwonej planety. W ramach różnych misji wysłano w kierunku tej słabo jeszcze znanej planety kilkadziesiąt sond. Jedną z nich była sonda "Mars Climate Orbiter" stworzona przez firmę Lockheed Martin i użytkowana przez NASA. Wystrzelono ją w grudniu 1998 roku i przez niecały rok jej działanie nie budziło większych niepokojów. Te pojawiły się, gdy po 286 dniach, gdy z niewyjaśnionych przyczyn znalazła się na dużo niższej orbicie Marsa, niż planowano. Ładunek o masie 338 kilogramów miał orbitować wokół czerwonej planety na wysokości około 150 km. W rzeczywistości znalazła się niemal 100 km niżej i przy swojej prędkości nie była w stanie utrzymać się na orbicie. Krótko potem kontakt z nią został utracony, co oznaczało jedno: warty 125 milionów dolarów ładunek (to dziś ponad pół miliarda złotych!) rozbił się o powierzchnię Marsa.
Do rozwikłania przyczyny zniszczenia orbitera wartego fortunę NASA powołała specjalną komisję, która bardzo szybko rozwikłała zagadkę. Okazało się, że zespół NASA planując i analizując przebieg misji ze stacji kontroli naziemnej, używał jednostek anglosaskich (funtów, stóp i sekund). Lockheed Martin na mocy kontraktu podpisanego z NASA przygotował komputer sondę do pracy z jednostkami SI (niutony, metry, sekundy). Pomyłka ta spowodowała złe działanie kół reakcyjnych mierzących położenie satelity w przestrzeni, co w efekcie przełożyło się na narastający błąd układów korekcji i zajecie niższej orbity niż planowanej.