To ja poproszę o te liczne przykłady wojennych gier planszowych bez kostki.strategos Formion pisze:
Bardzo nietypowa rozgrywka - bo ile razy zdarzało Wam się zagrać w wojenną grę planszową nie używając kostki ?
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
To ja poproszę o te liczne przykłady wojennych gier planszowych bez kostki.strategos Formion pisze:
Bardzo nietypowa rozgrywka - bo ile razy zdarzało Wam się zagrać w wojenną grę planszową nie używając kostki ?
To wprawdzie nie jest mankament, ale pewnych rzeczy bez elementu losowego nie da się (w moim mniemaniu) oddać, mimo iż ich dokonanie wsparte było matematycznymi procedurami (patrz użycie w II Wojnie artylerii na morzu, dla której do roboty zaprzągnięto matematykę, fizykę, chemię i maszyny liczące).xshadow pisze:strategos Formion pisze: Żeby bawić się świetnie we Fryderyka trzeba niewiele :
1/zaakceptować brak kostki (...)Jeśli chodzi o rynek naszych gier gier to w zasadzie przeważają właśnie gry bezkostkowe i dlatego tak mnie zawsze bawi kiedy stratedzy mówią o braku kostek jako o mankamencieComandante pisze: Na palcach mozna policzyc gry, w ktore mozna grac bez kostek(a słyszę taką opinię już po raz drugi)
Nie tyle Jarku się nim inaczej zarządza, co ten element losowy inaczej rządzi grą.Comandante pisze:alez element losowy jest, zarowno we Fryderyku jak i innych grach - tyle, ze inaczej nim sie zarządza - np. poprzez losowanie kart
Strategosie, nad pruderią (lub jej brakiem) toczyła się długa dyskusja. Ostatecznie uznaliśmy(ja i Voldemort), że skoro oryginalna wersja gry zawiera słownictwo dosadne, a przy tym jest cytatem słów samego Fryderyka, to nie mamy prawa tego zmieniać. W końcu Fryderyk wiedział co pisze...strategos Formion pisze:
#Oryginalny tekst na karcie i tłumaczeniu jest nieco bardziej bezpruderyjny
DziękujemyMiszelka pisze: Serdeczne pozdrowienia dla Twojej Żony. Życzę Wam miłej gry:-) (a tak dla pamięci i ku osłodzie: przegrany podobno ma szczęście w miłości...)
Miszelka
z narzeczoną też:-) Ja częściej przegrywam, ale jakoś mi to nie przeszkadza... Odbijam sobie później. A Lord Voldemort nie jest znowu taki zły... Wiesz, nie taki diabeł straszny jak go malująComandante pisze:no to rzecz można, w przypadku gry z żoną jest się wygranym nawet w przypadku przegranej
pozdrawiam Cię Miszelko! Niedobry Valdemort nie zadbal by Twoje imie pojawilo sie w instrukcji, każę Mu to natychmiast poprawic!
Francja gra sie bardzo ciekawie, a jesli sie nudziles to znaczy, ze trafiles na slabego Prusaka. Na CoolKonie (gdzie we Fryderyka grali gimnazjalisci i bardzo im sie gra podobala), juz w drugim etapie Michal (vel Fryderyk) juz w drugim etapie zalatwil ks. Soubise i jego 8 regimentow (Hanower mial jedna dwunastke kier, a Francja zadnych).dasilwa pisze:Prusak za bardzo skupił się na szybkim zwycięstwie i podbiciu AustriiHudson pisze:
Rozegralismy partyjke we Fryca (dzieki Pedrak za prezentacje). Zauwazylem, ze Francuzami gra sie troche nudno - moja tura zawsze trwala ledwie chwilke ze wzgledu na mala ilosc armii. Moze gdyby Prusacy mnie troche przycisneli to byloby ciekawiejTak czy inaczej po rozgromieniu niewiernych psow z Hanoweru zwyciezylem
![]()
Miałem duże dylematy jak z taką ilością wojska walczyć na tylu frontach. Było blisko do zajęcia Austrii ale Francja była szybsza i dała mi w kość![]()
To jak rozmiescic sily Prusakami, to temat rzeka. Ja powiem tylko, ze swoj patent juz mam, ale nie bede go ujawnial, zeby nie psuc kolegom zabawyHudson pisze:Przy pierwszej grze Prusakami jest trudno odpowiednio rozmiescic swoje sily. W przypadku Francji chyba nie ma to wiekszego znaczenia. Dasilwa, zauwazyles, ze gra ma duzo humorystycznych akcentow?
Moim zdaniem ofensywa na Austrie to miraz. Taka ofensywa moze sie udac tylko przy kiepskiej i niezbyt zgranej koalicji. Jak widac, koledzy nie czytali wskazowek taktycznych zamieszczonych na karcie gry -Mały brzydki pędrak pisze: Rozgrywkę we Fryderyka należy uznać za szkoleniową. Po pierwszych doświadczeniach wiadomym jest, iż nie wolno zbytnio odsłaniać się na wszelkich kierunkach - skupiając się tylko na jednym (w tym przypadku austriackim). Faktem pozostaje to, że po wielu klęskach żołnierze Marii Teresy nie stanowili już siły zdolnej do czegokolwiek w obliczu panoszącego się po Czechach Fryderyka. Ale konsekwencją tego inne sojusznicze armie - francuska, rosyjska, a nawet szwedzka - były bliskie zwycięstwa. W wyścigu tym wygrali Francuzi, bijąc niemiłosiernie Hanowerczyków. Prusy nie pośpieszyły na pomoc swojemu małemu sojusznikowi. Hudson tryumfował.