Strona 3 z 39

: 26 paź 2006, 10:33
autor: Uzariel
Witam

ja wczoraj wpadlem tylko na 2 godzinki, a zdarzylem zagrac tylko w Warcrafta (strategie), bylo spoko. Tyle, ze fajnie sie zapowiadalo i nagle Demnogonis jednym ruchem nas pokonal, a ze byl ostatni w kolejce to juz nic nie moglismy zrobic, ale grze warto sie przyjrzec i mysle, ze na 2 moze byc ciekawsza.

Nastepnym razem mam zamiar pojawic sie na dluzej i lepiej poznac towarzystwo :)

: 26 paź 2006, 12:08
autor: demnogonis
To ja dodam coś od siebie

Warcraft faktycznie skonczyl sie ostatnim cieciem skalpela z chirurgiczna precyzja. Szkoda ze gralismy w taki scenariusz gdzie nie konczyly sie surowce, nie bylo innych sorowcy na mapie i nie wazne byly victory points, przez to nie zaliczam jeszcze gry do zaliczonych (i musze zagrac jeszcze conajmniej raz zeby oceniac) ale wydaje sie ze faktycznie gra ma potencjal

Co do robo rally, gralismy wpierw w 6 osob, gralismy z poczadkujacymi graczami (poczadkujacymi w planszowki ogolnie) i okazuje sie ze zasady sa bardzo latwo przyswajalne ;>, na 6 osob byl troche chaos kto sie rusza pierwszy, kto ma wiekasza inicjatywe, ale za to ruch na planszy byl niesamowity i 2 roboty szybko zjechaly w przepasc a mojego Zoom Bota prawie rozwalilo w drzazgi. Potem gralismy w 4 osoby (przez chwile dolaczyla sie 5 i jeszcze troche namieszala) Lothar mial zdecydowanie naj mniej szczascie chociaz pod koniec nas dogonil, byla kupa smiechu i nastepna gra w mojej kolekcji chyba wlasnie bedzie robbo rally
(dzieki Rokter ze ja przyniosles :twisted: )

I niestety teraz gorsza wiadomosc (dla mnie na pewno): bede pojawial sie zadziej bo czwartki to jedyny dzien gdy jestem zajety wieczorami :evil:

: 26 paź 2006, 12:25
autor: rokter
Służę uprzejmie demnogonis. A próbowaliście wariantu drużynowego Robbo Rally (tego zaproponowaneg przez ja_na?) Myślę że gra może okazac się w tej wersji jeszcze lepsza. Przy tradycyjnej partii czesto zdarza się tak, że jeden z graczy, dzięki wielkiemu fartowi do kart w którejś z pierwszych rund, tak wysforowuje sie przed pozostałych, że już na początku rozgrywki rozstrzyga to praktycznie o jego ostatecznym zwyciestwie (bo kiedy reszta przepycha się do pierwszej flagi, nieustannie niwecząc nawzajem swoje chytre plany, On ze spokojem realizuje swoje karty, mając pewność, że żadne okoliczności zewnętrzne (czyt. Inne Zawistne Roboty) nie wpłyną w żaden sposób na jego ruch.

W wariancie zasugerowym przez ja_na ten aspekt zupełnie znika na rzecz dążeń o charakterze drużynowym (na planszy ustawia sie trzy flagi, dwie druzyny ruszają z przeciwnych końców planszy i na koniec kazdej rundy otrzymują 1 punkt za każdą flagę, która aktualnie należy do ich drużyny). Tu żadan gracz nie ma szansy na "spokój", bo non stop trwa "przepychankowo-laserowa" batalia o zdobywanie flag i ich utrzymywanie (gra się do określonej na początku ilości punktów)

Przyniosę RR na następne spotkanie i może znajdą się chętni do wypróbowania tego obiecującego wariantu...

: 26 paź 2006, 13:19
autor: rokter
i jeszcze dla spokoju sumienia - w Warrior Knigts gralismy zgodnie z zasadami, usuwając znaczniki obrażeń z regularanych jednostek po smierci dowódcy. Na przykladzie przebiega to tak:

1. Mamy dowódcę z armią o sile 200 (100 Regulras i 100 merceneries)
2. Dowódca stacza bitwę w wyniku której jego armia otrzymuje 200 Casulaties (kładziemy na armii dwa żetony po 100)
3. Dowódca ginie i jest ściągany z planszy.
4. Z jego armii usuwa się wszystkie żetony casulaties - zdejmując jednoczesnie za kazde 100 casualties tyle samo najemników z armii.
4. jako ze dwoódca ma tylko 100 najemników - zdejmujemy 200 casualties i 100 najemników.
5. na końcu rundy spadkobierca martego dowódcy może pojawiac sie na planszy ze "świeżymi" regularsami "po tatusiu" (pozbawionymi casulaties).

: 26 paź 2006, 15:37
autor: Matt
dzięki... wpadłem na dwie godzinki i było super. niestety "Game of thrones" skończyło sie na tłumaczeniu zasad ale za to gra która poznałem a mianowicie "Carcassone" była przednia mimo swojej smiesznej łatwości gry, lubie takie łatwe i szybkie girki. za tydzień napewno sie pojawie.
pozdrawiam i mam nadzieje że tym razem damy rade skończyc partyjkę "Game of thrones"

: 26 paź 2006, 16:01
autor: Don Simon
rokter pisze: W wariancie zasugerowym przez ja_na ten aspekt zupełnie znika na rzecz dążeń o charakterze drużynowym (na planszy ustawia sie trzy flagi, dwie druzyny ruszają z przeciwnych końców planszy i na koniec kazdej rundy otrzymują 1 punkt za każdą flagę, która aktualnie należy do ich drużyny).
Z tego co pamiętam, to drużyna otrzymuje punkt, gdy na koniec rundy (gdy wszystkie programy zostaly wykonane) posiada 2 z 3 flag. Gra kończy się, gdy któraś drużyna zdobędzie 3 punkty.

Pozdrawiam
Szymon

: 26 paź 2006, 16:18
autor: rokter
Racja. "jechałem" z pamięci i się przejechałem ;-)

To może dla pewności przytoczę prawie w całości wariant opisany przez ja_na - dla tych, którzy zapoznali się wczoraj z tytułem i mają ochotę na więcej za tydzień:

"Jak obiecałem wcześniej, publikuję wariant Domination do gry RoboRally. Domination, to wariant drużynowy. Wymagana jest parzysta liczba graczy, aby podział na zespoły był zbalansowany. Do gry będzie nam potrzebne także sześć żetonów, po trzy dla każdego teamu. Będziemy nimi oznaczali, do którego teamu należy dana flaga. Oprócz tych żetonów konieczne są jeszcze countery do liczenia zdobywanych przez teamy punktów.

Wybieramy w miarę symetryczną planszę i na niej będzie toczyła się rozgrywka. Dwa przeciwległe narożniki będą bazą obu teamów. W dwóch pozostałych narożnikach planszy stawiamy dwie flagi. Trzecia flaga ląduje na środku planszy. Na żadnej z flag nie ma na razie żetonu żadnego zespołu. Gracze obu zespołów rozstawiają swoje roboty w kwadratach 3x3 pola, każdy zespół w swoim bazowym narożniku. Każdy gracz dostaje także 3 karty z opcjami robotów. Z tych trzech kart wybiera jedną, pozostałe są odrzucane (wypadają z gry). Wybrana opcja będzie poszerzała możliwości robota przez całą grę, nie dobieramy dodatkowych opcji.

Gracze dostają karty rozkazów i programują roboty tak jak każe instrukcja. Gdy jeden cały team skończy programować swoje roboty, obracana jest klepsydra, która pogania graczy drugiego teamu. Po każdym kroku rozkazu roboty, które stoją na polu z warsztatem tracą jedno uszkodzenie (nigdy nie zyskują dodatkowych opcji). Roboty, które stoją na fladze, wygrywają tę flagę dla swojego zespołu - na fladze jest kładziony żeton danego teamu (żeton przeciwników, o ile tam był, jest zdejmowany). W każdym kroku programu strzelają lasery - jeśli trafimy kolegę z zespołu - trudno, kolega obrywa.

Na koniec całej rundy (po piątym kroku rozkazu) sprawdzamy, czy jeden z zespołów jest posiadaczem dwóch z trzech flag. Jeśli tak - ten zespół zdobywa punkt. Zespół, który pierwszy zdobędzie trzy punkty - wygrywa grę. Jeśli robot zginie, wraca do gry ze swojego pola bazowego, ale tym razem dostaje do wyboru już tylko dwie karty opcji (za trzecim razem jedną, potem już nie wraca do gry po śmierci)."

: 26 paź 2006, 16:22
autor: Don Simon
rokter pisze:Racja. "jechałem" z pamięci i się przejechałem ;-)

To może dla pewności przytoczę prawie w całości wariant opisany przez ja_na...
A Jacek to powinien to przetłumaczyć na angielski i wrzucić na BGG - niech inastrańcy też się nim cieszą.

Pozdrawiam
Szymon

: 26 paź 2006, 16:31
autor: maluman
Sprawa 1: Ponieważ jestem bliski kupienia 15-letniego mechanizmu jezdnego spalinowego, więc być może będę w stanie dojeżdżać o 21.00, i dlatego chciałbym zapytać o której na ogół kończycie (bo jeśli np. o 22.00, to nie widzę sensu).
Sprawa 2: Lothar - czy mógłbyś przeedytować pierwszy post w wątku tak aby jasno z niego wynikało kiedy i o której odbywają się spotkania? Myślę że to sprawi, że temat będzie bardziej przejrzysty dla osoby która go po raz pierwszy czyta. Poza tym uwaga marginalna... nie ma w Poznaniu ulicy Św. Marcina ;) Tutaj można przeczytać dlaczego.

Pozdrawiam, m.

: 26 paź 2006, 18:31
autor: Harun
Dzięki wszystkim za kolejne miłe spotkanie, zwłaszcza naszemu gospodarzowi Lotarowi. Sprowadziłem rodzinę, która też była zadowolona, więc podwójnie dziękuję także w ich imieniu.

Edrache - Robo rally gorąco polecam. Kiedy usłyszałem o temacie gry - wyścigi robotów, byłem przekonany, że w ogóle mnie nie zainteresuje. Od wczoraj jestem wielkim fanem tej gry i wiem, że innym też się bardzo podobała.

Natomiast Drakona (czym niektórych zbulwersuję) umieściłem na ostatnim miejscu w moim prywatnym rankingu.

Edrache, Rokter Um Krone und Kragen - wspaniała gra! Zgadzam się z Wami. Jeszcze raz dzięki Rokterze, bo Ty ją mi pokazałeś.

demnogonis Faktycznie miałeś pecha, że byłeś ciągle na linii strzału. Ale mam nadzieję, że będziemy mieli okazję powtórzyć wyścig (tym razem do końca)

Matt Jezeli to Tobie tłumaczyłem Carcassonne to cieszę się, że się na coś przydałem.

malumanie! Nie żartuj - koniecznie przyjeżdżaj. W końcu mamy umówionę wizytę w centrali Scotland Yardu.

: 26 paź 2006, 22:42
autor: Nataniel
Prosze wyedytujcie pierwszy post tego watku, tak, aby znajdowaly sie w nim aktualne informacje oraz utrzymujcie go aktualnym - od dzisiaj na stronie serwisu jest link do tego watku w dziale "Gdzie grac?".

: 27 paź 2006, 09:36
autor: rokter
maluman - ostatnio zakonczylismy imprezę o 1.30 więc jesli przyjdziesz o 21.00 to wciąż masz szansę trochę pograć ;-)

: 27 paź 2006, 09:48
autor: edrache
Harun pisze:Natomiast Drakona (czym niektórych zbulwersuję) umieściłem na ostatnim miejscu w moim prywatnym rankingu.
Harun - zbulwersowany nie jestem, ale nie rozumiem :). Może mógłbyś wyjaśnić. Wybacz, że ciągnę temat, ale wszystkim moim znajomym gra się bardzo podoba (oprócz tych, z którymi pokłóciliśmy się po partii w Drakona - trzeba uważać z kim się gra ;)). Może nie lubisz gier, w których gracze są przeciwko sobie i stąd ta niechęć do smoczycy.
Oczywiście nie chcę Cię na siłę przekonywać do tej gry, ale może coś pominęliście w zasadach :)
A jak pozostali gracze? Też im gra nie podeszła? - ale ja upierdliwy jestem :D

: 27 paź 2006, 13:44
autor: Lothar
pierwszy post wyedytowany : )

: 27 paź 2006, 18:52
autor: Harun
Edrache
Przede wszystkim kilka słów wyjaśnienia - mój osobisty ranking nie opiera się tylko na tym, co mi się podoba, ale także na upodobaniach rodziny, dlatego że poza naszymi spotkaniami, staram się w domu organizować wieczór planszówkowy co tydzień. Więc może być tak, że jakaś gra bardzo mi się podoba, ale mojej żonie już nie, a wtedy choć będę z Wami w nią chętnie grał, to w moim rankingu nie będzie wysoko - nie kupię przecież takiej gry po to, aby innych domowników zmuszać.
I w tym cały jest ambaras aby czworo (a nawet pięcioro) chciało naraz.

Drakon ogólnie się nie spodobał np. ze wzgl. na tematykę - nikt z nas nie jest fanem fantasy. U nas rządzą klimaty arabskie, kościoły, klasztory, zamki, średniowiecze, zbrodnia, horror a fantasy lub magia akurat nie. Taki niuans, a wiele zmienia. Po wtóre Rokter chyba trochę mnie zaraził swoim zamiłowaniem do ładnych gier, a Drakon (to kwestia gustu) nie jest ładny. Po trzecie wreszcie, trochę dziwnie nam się ta gra ułożyła bo z komnaty ze złotem wchodziłem do wiru (tak to się chyba nazywa) i tak w kółko 5 razy, dzięki czemu wygrałem zanim inni zdołali uniemożliwić mi ten manewr.
Tak więc, choć nie grałem w wiele gier, to te które znam, sprawiły mi znacznie większą frajdę niż Drakon.

: 28 paź 2006, 19:36
autor: Lothar
Apropos' na kolejne spotkania we czwartek (2.XI.06) mam nadzieję ,że się tłumnie pojawicie a nie uciekniecie ze względu na święta ; p
Nawet moja dziewczyna przyjdzie :twisted:
Tak chociaż przyjdziecie ją poznać ;p

: 29 paź 2006, 15:15
autor: Arnul
Witam wszystkich, i dzięki za kolejne spotkanie.

W Warrior Knights grało mi się znakomicie. Bitwy, polityka, handel, przekupstwa, zamorskie wyprawy, spotkania rady - jest w czym wybierać i na nudę nie można było narzekać. Wręcz przeciwnie, brakowało czasu aby nad wszystkim zapanować. Przykładowo nie miałem zupełnie pojęcia jakimi siłami dysponuje Błażej (zielony) kiedy nonszalancko odmówiłem mu przejścia przez moje ziemie. Miałem wyjątkowe szczęście, że trzech moich baronów nie dostało wtedy solidnego lania.
No i polskie akcenty w grze - polscy najemnicy i baron Mieczysław Niebieski. Szukając dziury w całym to może jedynie plansza jest nieco za mała na 6 graczy i niewielkie rozmiary kart, które nie pasują do koszulek. Ale na to Lothar znalazł sposób. Pośrednio gra ma również walory edukacyjne. Dzięki niej dowiedziałem się, że pod Cedynią Polacy mieli już migdały.

Rokter - podziwiam Cię, że miałeś jeszcze siły grać po prawie dwugodzinnym tłumaczeniu zasad.
rokter pisze:Właśnie taki mamy chytry plan na przyszły czwartek. Wszystkie osoby grające wczoraj spotykają się o 18.00 i od razu przechodzimy do rzeczy :-) Acha i proponuję na wstępie ustalić, że wszyscy pierzemy Adama. Tak na wszelki wypadek, bo za dobry jest w te klocki ;-)
A z uwagi na powyższe nie pozostaje mi nic innego jak na czwartek wziąć ze sobą kilka worków z piaskiem i okopać się gdzieś w kącie :)

Pozdrawiam,

: 30 paź 2006, 17:43
autor: Uzariel
Witam

takze bede w czwartek, czy jest jeszcze jedno miejsce zeby zagrac w Warrior Knights, bo z tego co czytalem gra zapowiada sie swietnie, a ostatnio nie mialem sposobnosci zagrac (oczywiscie odrobie zadanie domowe i przeczytam instrukcje ;) ?

: 30 paź 2006, 19:23
autor: Longinus
hej, po tygodniwoym wyjeździe powróciłem i jestem spragniony planszówkowej rozrywki, chętnie zagrałbym w coś pokroju WK albo GoT, co wy na to?

: 31 paź 2006, 09:38
autor: rokter
Harun pisze:
Po wtóre Rokter chyba trochę mnie zaraził swoim zamiłowaniem do ładnych gier...

mea culpa, mea culpa, mea bardzo ładna culpa ;-) Jako uzależniony od estetyki, figurek, artów, klimatu i innych - przyznaję bez bicia - raczej powierzchownych aspektów planszówkowego hobby muszę zaznaczyć, że ma ono jedną podstawową wadę. To właśnie przez takie podejście nie zagram prawdopodobnie w wiele bardzo dobrych pozycji, które przy super mechanice i masie świetnych rozwiązań odrzucają mnie swoją nijakością i bylejakością estetyczną.

Harun na szczęście wygląda na rozsądniejszego od mnie, bo uznaje samoróbki tworzone dla celów testowania mechaniki... (kurcze, a może jego samoróbki są po prostu równie "ładne" co oryginały ;-) ) i wciąż wydaje się otwarty na wszystkie nowości - więc pewnie Świat Naprawdę Wielkich Planszówek wciąż stoi przed nim otworem (w przeciwieństwie do mnie, skazanego na dożywotnie oddanie cukierkowym produkcjom Days of Wonder, tudzież epickim propozycjom ze stajni Fantasy Flight Games ;-) )
Się rozpisałem, bo musiałem to z siebie wyrzucić :-) Jestem planszówkowy prymityw i koniec ("Jej, jakie to ładne! Muszę to mieć! A mechanika? Eee... Jaka mechanika?")
Lothar pisze:
Apropos' na kolejne spotkania we czwartek (2.XI.06) mam nadzieję ,że się tłumnie pojawicie a nie uciekniecie ze względu na święta ; p
Nawet moja dziewczyna przyjdzie
Tak chociaż przyjdziecie ją poznać ;p
Ok. Przekonałeś mnie. Już, już miałem rzucić całe to Wasze towarzystwo w cholerę, ale w ostateczności i w drodze wielkiego wyjątku pomęczę się jeszcze ten jeden raz ze względu na Twoją dziewczynę ;-)

A tak serio - super, że pojawiają się u nas przedstawicieliki płci nadobnej, bo już się ze mnie w robocie śmieją, że co tydzień umawiam się po jakichś szemranych lokalach z ciągle nowymi chłopakami. A tak - mam bezpieczną "podkładkę" :-)
Arnul pisze: Przykładowo nie miałem zupełnie pojęcia jakimi siłami dysponuje Błażej (zielony) kiedy nonszalancko odmówiłem mu przejścia przez moje ziemie. Miałem wyjątkowe szczęście, że trzech moich baronów nie dostało wtedy solidnego lania.
TY odmówiłeś?! Ty?! :-) Ty go chciałeś przepuścić przez swoje ziemie, coby najechał mój biedny zameczek! I tylko moje misterne dyplomatyczne zabiegi ("Lordzie Błażeju Zielonka! Przecież On ma 9 punktów zwycięstwa, a ja tylko 5!" ;-) ) sprawiły, że "przechodząc" przez Twoje ziemie, Błażej zapałał nagle spontaniczną chęcia ich posiadania :-)
Arnul pisze: Rokter - podziwiam Cię, że miałeś jeszcze siły grać po prawie dwugodzinnym tłumaczeniu zasad.
Za to potem miałem w robocie kilka "cichych dni" ;-) bo straciłem głos (ale to tylko dlatego, że tłumaczenie zasad pokryło się u mnie z jakimś przeziębieniem).

Uzariel, Longinus - jeśli tylko będą wolne miejsca przy stole - zapraszam, ale pierwszeństwo mają gracze z poprzedniego tygodnia, bo już wcześniej umówilismy się na powtórkę z rozrywki. Zobaczymy więc, ilu "weteranów" pojawi się w czwartek i w zależności od tego, znajdziemy miejsce dla nowych pretendentów do tronu (Longinus zasady już zna, a Uzariel przeczyta, więc nie będzie problemu). Acha - jakby co, mogę przynieść Game of Throne, ale Longinus (lub ktoś inny już obeznany jako tako z tytułem) musiałby wziąć na siebe tłumaczenie zasad pozostałym graczom. Instrukcja po polsku do ściągnięcia stąd:

http://www.bard.pl/bard/instrukcje/GOT_instr_PL.pdf

do zobaczenia

: 31 paź 2006, 21:27
autor: Arnul
rokter pisze: TY odmówiłeś?! Ty?! :-) Ty go chciałeś przepuścić przez swoje ziemie, coby najechał mój biedny zameczek! I tylko moje misterne dyplomatyczne zabiegi ("Lordzie Błażeju Zielonka! Przecież On ma 9 punktów zwycięstwa, a ja tylko 5!" ;-) ) sprawiły, że "przechodząc" przez Twoje ziemie, Błażej zapałał nagle spontaniczną chęcia ich posiadania :-)
Z mojej strony wyglądało to tak:
Granica między naszymi włościami wiodła praktycznie wzdłuż rzeki – północ pod Twoim władaniem, południe pod moim (za wyjątkiem grodu Vecht należącym do Ciebie a leżącym po południowej stronie rzeki). I nie pomylę się jeżeli stwierdzę, że granice te należały do nad wyraz spokojnych. W miastach kwitł handel, rozrastały się podgrodzia, a i lud najniższego stanu miał się nienajgorzej. I wtedy właśnie od wschodu pojawiły się armie zielonego barona (w mieście Lenz), który zapragnął zdobyć nie obsadzone Twoimi rycerzami miasto Vecht. Jaki miałbym w tym interes pozwalać mu na to. W ten sposób spokojna dotychczas kraina zamieniłaby się w jedno wielkie pobojowisko. Jednak zielony miał w swych zachłannych rękach :wink: najważniejszy argument – przewagę w wielkości armii. Odmawiając mu przejścia z Lenz do Vecht przez należący do mnie Surat narażałem trzech moich baronów wraz z podległymi im wojskami na przegraną, która przy niesprzyjających okolicznościach mogła zamienić się w klęskę całego mojego państewka.

W każdym razie gdybym mógł przewidzieć, że moi dzielni rycerze pod znamienitym dowództwem jednego z baronów zdołają odeprzeć atak nie wydałbym zgody na przemarsz jego wojsk.

: 31 paź 2006, 23:07
autor: demnogonis
Oj bardzo żałuje już że mnie nie bedzie w czwartek. Omina mnie widzie wielkie atrakcje. Ale nic to takie "rzycie".

Ale macie pozdrowienia od graczy z warmi i mazur :twisted:
moze kiedys ich przyciagne na wielkie granie do stolicy wielkopolski 8)

: 01 lis 2006, 20:58
autor: Lothar
uff... ostatnio nie mialem dostepu do netu wiec bylo mnie malo na forum : )

jutro kolejne spotkanie i z tego co wiem to bedzie masa ludzi : D

Roktek co do WK to ja bym chetnie zagral ale Banan (Wiktor czyli baron Mieczyslaw Niebieski) przyjdzie dopiero 19;30 wiec ciezko bedzie zeby do nas dolaczyl, wszystko w sumie zobaczymy na miejscu : )

DO JUTRA!

Let the Board be with ya!

: 02 lis 2006, 13:48
autor: dies
Dies znowu nawali, nie bylo mnie z zeszlym tygodniu i dzis rowniez na 99% nie dotre. Pozdrawiam wszystkich bywalcow. Do zobaczenia, mam nadzieje ze juz za tydzien.

: 03 lis 2006, 01:18
autor: Lothar
dzisiaj było 17 osób,
grane było
-Warrior Knights (o dziwo calkiem szybko skonczyli grac: D )
-Puerto Rico
-Robo Rally
-Um Krone und Kragen
-Cytadela
oraz oczywiscie Jungle Speed : )

na nastepny tydzien postaram sie jakas nowa ciekawa pozycje przyniesc.
pozdrawiam