hsiale pisze:
Problem z balansem Netrunnera jest w tym, że skala umiejętności jako korporacja jest "krótsza" niż ta sama skala dla runnera. Jest więcej błędów, które można zrobić jako runner (głównie dlatego, że wiele kart korporacji pozostaje zakrytych dopóki nie zaczynają działać). Efekt jest taki, że gdy weźmiemy dwóch graczy: jeden początkujący, drugi naprawdę doświadczony i mocny, różnica umiejętności jako runner będzie większa niż różnica umiejętności jako korporacja.
Naturalnym tego efektem jest, że w grze początkujących przewagę ma korporacja, w grze na najwyższym poziomie runner. A balans jest gdzieś pośrodku (co jest słuszne, bo większość graczy jest na skali umiejętności właśnie gdzieś w połowie). A dlaczego słychać o przewadze runnera? Głównie dlatego, że gier początkujących przecież nikt nie nagrywa i nie analizuje na forach, słyszy się raczej właśnie o graniu na najwyższym poziomie.
Dlatego proste wzmacnianie korporacji nie rozwiąże problemu, tylko go powiększy (bo jeśli będzie balans na najwyższym poziomie, to na średnim, gdzie jest większość graczy, już go nie będzie). Jedyne, co da się zrobić, to wzmocnienie korporacji przy jednoczesnym skomplikowaniu jej gry (co trochę już widać w kartach dla runnerów, które pozwalają grać programy dopiero w momencie, gdy są one potrzebne, zaskakując przeciwnika).
Statystyki z rozgrywkek są obecnie gdzieś w okolicach 50,5% vs 49,5%. O imbalansie w grach zwykle mówią Ci, którym nie idzie
Przewaga "stron" w grach zaawansowanych jest iluzoryczna, szczególnie w tak złożonej grze. Dobry gracz gra tak samo dobrze korpem jak i runnerem, jedynie specyfika gry w większości przypadków pozwala runnerowi częsciej sterować tempem gry. Ale to zależy od archetypu strategii, można grać korporacją tak, że runner będzie totalnie sparaliżowany albo ze względu na brak zasobów albo niepewność co do podjęcia właściwej decyzji. W grach o szerokiej przestrzeni ruchów, łatwo wpaść w tzw. "tunnel vision", czyli jedyny postrzegany sposób gry i ocenę całości poprzez jego pryzmat. Sztuką jest ciągle wykopywać się ze schematu i grać nietuzinkowo. Do czego zachęcam
A odpowiedź na oryginalne pytanie: jeśli kupuje się podstawowe pudełko, żeby zobaczyć "co to", dodatki nie są potrzebne. Jest tam odpowiednio dużo kart i wszystkie frakcje, by móc pograć na różne sposoby, poskładać talie i zobaczyć jak to idzie - można zostać na tym poziomie i grać sobie w takim układzie, wciąż wyciągając dużo "replayability" jak z zwykłej planszówki. Jeśli w pewnym momencie podejmie się decyzję (niezależnie czy turnieje czy nie), że wchodzi się dalej, droga jest tylko jedna - wszystkie dodatki. I to trudno dobrze wytłumaczyć. Albo trzeba przyjąć na wiarę, albo samemu - po iluś tam grach, gracz odkrywa dlaczego.