Strona 3 z 3
Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki
: 08 kwie 2015, 02:12
autor: Trampon
A to info nie pochodzi przypadkiem z 1 kwietnia? Możliwe zresztą że tą kostkę zgubili studenci archeologii, znudzeni ganianiem z pedzelkami. Tak czy siak - nasi tu byli!
Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki
: 08 kwie 2015, 07:40
autor: walkingdead
romeck pisze:walkingdead pisze:Dzięki, dzięki.

Właśnie mi uświadomiliście, że mam w domu "bezużytecznego pasożyta"
Czy ja widzę megagroźnego bulteriera-zabójcę?

Boski! Zyskałaś fana, a nawet dwoje.

Tak

Jego megagrozna naturę mogą potwierdzić forumowi uczestnicy spotkania planszòwkowego podczas,którego cyknęlam to zdjęcie:) fire in the lake go znudził:)
4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki
: 08 kwie 2015, 13:38
autor: schizofretka
Choroba niestety nie jest uleczalna, można co najwyżej zostać niegrającym planszoholikiem, lub jej objawy mogą zostać zamaskowane przez bardziej złośliwe odmiany raka, kolekcjonerstwo bez jakiegokolwiek racjonalnego pretekstu. Na szczęście objawy te można całkiem dobrze maskować i skutecznie przez lata unikać ostracyzmu społecznego będącego losem chorych na AIDS (choć wybór tu między dżumą a cholerą). Niezaprzeczalnym, unikalnym atutem tej zarazy jest fakt, że objawia się zawsze od razu w w gronie ludzi, u pojedynczego osobnika jest mało widoczna. Owszem, niektórzy przechodzą ją lżej niż inni, ale razem z resztą muszą kryć się ze swą sromotą przed światem.
Skoro schadzki odbywacie w grupie, i zgodnie z ideą nie podłączeni do prądu, macie wymarzone alibii! "Nie graliśmy wcale w Agricolę, no co wy, byliśmy w nowym undergroundowym klubie z wejściem tylko na zaproszenie!" "Caylus? Aaa, znajomy prosił o przechowanie, bo wie, że nikt mnie o taką dziecinadę nie posądzi. W sumie to nie wiem, co robiliśmy od piątku o 20, bo film mi się urwał, ale byłem z Jackiem, Dominiką i Elą, może oni pamiętają...". "Ja? Skakałem jak co weekend ze spadochronem z Wojtkiem, Pawłem i Klarą. A wy co? Aaa, byliście w kinie? Też fajnie.".
Dla tych, których genetyka obciążyła sumieniem i przekonaniami niepozwalającymi na kreowanie rzeczywistości, polecam bardziej staranne dobieranie tematyki tytułów: "Byliśmy w Londynie, zwiedzaliśmy Whitechapel"; "Byliśmy na strzelance w ruinach fabryki"; "Sadziliśmy marchewkę z potomstwem, niech ma szacunek do żywności"; "Eh, moja firma ledwo zipie, musiałem dokonać redukcji i zaoszczędzone pieniądze zainwestować w technologie" ma podwójną zaletę: zmniejsza szansę na kontynuację wątku i podnosi naszą rangę społeczną.
W ostateczności, dla najbardziej słabych osobników pozostają - trzymające często nawet jakiś poziom - gry na podstawie seriali, których oglądanie jak wiadomo stanowi inwestycję w dokulturalnianie się. Ogólnikowe "Spędziliśmy wspólnie całą sobotę nad grą o tron. Straszne skurwiele!", "A trip down memory lane. Firefly musi zostać wzowione!" czy "Wkręciliśmy się w Sons of Anarchy, niezły odjazd" powinny zadowolić wszystkich i nie prowokować dalszych pytań.
Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki
: 22 sie 2016, 09:52
autor: Legun
Dopiero teraz doczytałem powyższe sugestie schizofretki, dotyczące maskowania choroby poprzez zachowania społecznie akceptowalne - będę polecał tym, którzy jeszcze mają szansę na ukrywanie nałogu. U mnie niestety już jest za późno. Podobnie chyba jak u kolejnego pokolenia.
Legun pisze:* Szczególnie ciężkie są przypadki uzależnienia wrodzonego - przenoszącego się na progeniturę. Prawdziwy dramat zaczyna się dopiero wtedy, gdy pięciolatka, po i przed całym dniem na nartach, staje koło łóżka rodziców o 7 rano mówiąc "Nie chcę więcej spać, chcę z tatusiem grać!".
Minął rok z okładem i ma to teraz taki poziom:
Wakacje, godzina 7.30:
- Tato, zagramy w muszelki? (Carcassonnne - Morza Południowe)
- Może najpierw zjesz śniadanie?
- Nie jestem głodna, ale od wczoraj w nic nie grałam!
Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki
: 22 sie 2016, 11:48
autor: 13thcaesar
Legun pisze:* Szczególnie ciężkie są przypadki uzależnienia wrodzonego - przenoszącego się na progeniturę. Prawdziwy dramat zaczyna się dopiero wtedy, gdy pięciolatka, po i przed całym dniem na nartach, staje koło łóżka rodziców o 7 rano mówiąc "Nie chcę więcej spać, chcę z tatusiem grać!".
Moj 7-letni syn jest juz tak uzalezniony ze zawsze po partii w Legendary Marvel chwyta za kredki i rysuje swoje karty (bohaterow, zloczyncow I Mastermindow rowniez z rysowanych przez siebie komiksow) i chce pozniej zeby je zakoszulkowac I przetestowac w grze.
Juz mi nawet zapowiedzial ze "tworzy" caly dodatek I nastepnym razem jak zjade do kraju to go przetestujemy.