Uff, chociaż jedna osoba potraktowała mojego posta poważnie.
rattkin pisze: ↑11 gru 2020, 00:28Przeciwnie. Ma wszystko wspólnego z budowaniem miasta. [...] morfuje w środku w cyklu swojego życia.
Ok, to mnie bardziej przekonuje, nie brałem tego aspektu pod uwagę (tzn. nie doceniłem go w ten sposób).
rattkin pisze: ↑11 gru 2020, 00:28(prawie na pewno) źle grałeś.
Nie, to nie to, specjalnie sprawdziłem reguły kilka razy. Nie chodziło mi o to, że wygrywam 100% gier, chodziło mi o to co napisałem: gra nie stwarza wyzwania. Wygranie w nią nie daje mi satysfakcji. Na początku oceniasz jakie masz cele za jaką konfigurację kolorów i układasz takie kolory jakie musisz, żeby wygrać (no bo tylko o to w tej grze chodzi). Jeśli na początku dociągniesz kartę punktującą pętle, po prostu budujesz miasto wokół wielkiej zapętlonej drogi. Jeśli do tego masz punktowaną Autostradę, to na pewno wygrasz. Oczywiście, bez znajomości kart może się okazać, że takiej pętli nie zamkniesz - wtedy po chwili grasz jeszcze raz i wygrywasz bez problemów. To chyba zwyczajnie nie gra dla mnie, mimo, że uwielbiam tego typu łamigłówki. Inaczej przecież nie zaczynałbym tego typu wątku.
rattkin pisze: ↑11 gru 2020, 00:28
bo zamiast budować miasto jakie bym chciał
Żadna gra nie daje takiej możliwości. Po to w grach są ograniczenia i warunki, by nie były po prostu zestawem klocków, z którego każdy może sobie ułożyć co mu tam w duszy gra. Bo, no właśnie, od tego są klocki.
Ok, to był skrót myślowy. Naprawdę uważacie, że mam pretensję do gry, że nie pozwala mi robić tego co chcę? Podpadłem Wam czymś tutaj na forum?
Chodziło mi o to, że od początku do końca wiesz co "musisz" zrobić, nie ma tutaj wyboru - czytaj: zabawy. Gra zamienia się w rzemiosło, niczym Cię nie zaskakuje (ok, niczym
mnie nie zaskakuje). Dla porządku: grałem tylko w wersję podstawową z 18 kartami, nie wiem nic o dodatkach, nie interesowałem się nimi. Kiedyś bardzo lubiłem gry kafelkowe, tak jak Carcassonne, czy jakieś PnP typu Space Junkyard czy Snake Pit. Ale już jakiś czas temu wyrosłem z tego, żeby doceniać grę za to jak ładnie wyglądają kafelki, które ułożyłem. Nadal uwielbiam takie gry jak Micropul, ale na pewno nie za jego tryb solo.
Pierwsza gra, która mi się tutaj narzuca to Zbuduj Swoje Miasto Toma Lehmanna. Nie jest to gra, którą bym polecił, ale znacznie więcej w niej się dzieje niż tutaj. I żeby wyprzedzić komentarze niektórych: tak, wiem, że ta gra ma ponad 6 razy więcej kart niż Sprawlopolis. To nic nie zmienia, obie gry kosztują mniej więcej tyle samo.
W ZSM to ode mnie zależy czy dobrze rozegram partię, czy popełnię jakiś błąd. Tutaj w zasadzie układam karty tak jak dojdą, żeby leżały odpowiednimi kolorami obok siebie.
Ciekaw jestem czy to moje postrzeganie przewidywalności nie wynika z tego właśnie, że gra składa się tylko z 15 kart (bo 3 z nich odpadają) - może gdyby tych kart było więcej, ale nie wszystkie miałbym w zasięgu, to zupełnie inaczej bym tę grę postrzegał? Nie wiem. A może po prostu lubię tylko konfrontacyjne wersje tego typu gier?
PS: Intencją mojego posta nie było zniechęcenie kogokolwiek do zakupu. Jedynie chciałem wiedzieć co mi umyka. Dowiedziałem się w sumie, że muszę dorosnąć - pozostaje mi w takim razie przenieść się do przyszłości, czyli czekać aż gra mi się zacznie podobać
