MichalStajszczak pisze: ↑11 paź 2019, 14:22
Po drugie, wydłużenie w niektórych krajach praw autorskich do 99 lat po śmierci twórcy powoduje, że właściwymi beneficjentami tych praw stają się osoby, które z powstaniem chronionych dzieł mają bardzo odległy związek
Uważam, że spadkobiercy, a w szczególności bliska rodzina powinna dysponować prawami autorskimi twórcy. Ale... Nie tylko. Skoro jesteśmy przy przykładach:
Załóżmy, że jesteś dzieckiem J.K. Rowling. Twoja mama umiera, a wszystkie prawa do jej dzieł są własnością publiczną. Z jej krwawicy, ciężkiej pracy, dorobku całego życia - dostajesz równe zero. Każdy kolejny przedruk Harrego Pottera zasila konto janusza, który sobie go wydał w hardcoverze na papierze czerpanym. Sprzedaje się to jak ciepłe bułeczki, ale tantiem z tego dla twojej rodziny nie ma. Janusz się cieszy i kupuje nowego Mercedesa cabrio. Ty obserwujesz się jak bogaci się na dorobku życia twojej matki.
Inny przykład - Tym razem już nie bezpośredni potomek twórcy. Twój ojciec niczego w życiu nie stworzył, ale miał nosa do interesu. W odpowiednim momencie swojego życia zainwestował cały dorobek swojego życia i kupił prawa autorskie do piosenek The Beatles. Niestety wkrótce zmarł. Z inwestycji w ten biznes nie dostajesz ani grosza, bo... Wszystko jest już użytecznością publiczną. 50 lat pracy twojego ojca, jego ciężka inwestycja poszła tam, gdzie zagląda jedynie proktolog.
Jestem przekonany, że spoglądając na to z takiej perspektywy, chciałbyś jako spadkobierca, aby własność praw autorskich na powyższe utwory obowiązywała przynajmniej do końca twojego życia.
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Punkt widzenia zależy od punktu widzenia, nie?
Panuje u nas jakiś mit, że prawa autorskie, patenty, własność intelektualna to zło i nie należy się za nie nikomu złamany grosz. Wzięło się to z niczego innego jak z socjalizmu, w którym każdy powinien dostać po równo, każdy powinien zarabiać tyle samo i każdy powinien mieć dostęp do wszystkiego... Najlepiej
za darmo. Zawsze musimy cwaniakować. Nie wystarczą wyprzedaże. Są dla frajerów. Po co płacić, jak można dostać coś za darmo? Era VHS, kaset magnetofonowych i dyskietek, wychowała całe pokolenie ludzi, którzy nie musieli płacić za filmy, muzykę, gry komputerowe. "Skopiuje od kumpla, pójdę na giełdę, etc". Autor muzyki jest jedynie tematem dyskusji, albo plakatem wyciętym z Bravo... Po co ma zarabiać, po co mam płacić. Muzyka powinna być darmowa.
To teraz szok dla niektórych, ale najwięcej autorzy zarabiają nie za koncerty, nie za sprzedane płyty. A za emisję. Są ludzie, którzy stworzyli w swoim życiu jeden hit. Mieli przebłysk geniuszu, trafili w dobry moment i żyją dzięki temu olśnieniu, dzięki tym cudownym pięciu minutom sławy... Bo ludzie nadal chcą ich słuchać. I nadal ich "kawałki" puszczane są w rozgłośniach radiowych. Czyli... Miliony ludzi korzystają z ich twórczości. A skoro ktoś KORZYSTA z ich muzyki, to dlaczego za to korzystanie ma nie płacić?
Chcącym zgłębić swoją wiedzę w tym temacie - polecam lekturę:
http://popruntheworld.pl/radiohit-2/
http://www.topnaj.pl/muzyczne-hity-wszechczasow/
A z moich osobistych przeżyć - dzięki tantiemom przeżyłem koszmarny rok, w którym nie mogłem znaleźć pracy, dostać najmniejszego zlecenia. Dzięki tantiemom za powtórkowe emisje seriali, których byłem autorem, dostawałem na konto środki, które pomogły mi przetrwać. Bo niestety... Pracując na umowę o dzieło, pracując twórczo, raz masz świetnie płatny projekt, raz mniej płatny projekt, a czasami nie ma nic. Tantiemy są dla wielu twórców ratunkiem. Utrzymaniem się na powierzchni. Bo ich dzieła nadal funkcjonują w obrocie publicznym. Nadal są emitowane, nadal odbiorcy czerpią z nich radość...
I tak jak wspominałem wcześniej. Obracam się w środowisku, które żyje z twórczości. Wśród ludzi filmu, literatów i muzyków. I nie wspominam o tym po to, żeby się pochwalić. Wspominam to dlatego, że ja widzę ochronę praw autorskich z perspektywy ludzi, których to prawo bezpośrednio dotyczy.
Łatwo innym ferować wyroki w sprawach, o których nie mają pojęcia. Prawo jest po to, by właśnie chronić i dbać o dobro ludzi. W tym wypadku twórców. I nie chodzi tu o "święte krowy", jak niektórzy sugerują. Postawcie się w roli ojca, którego dziecko zostało potrącone na przejściu dla pieszych. Chcielibyście, by prawo nie chroniło Was, ani dziecka? By nagrodziło kierowcę, który za szybko jechał? Większość ludzi nie ma bezpośredniej styczności z prawami autorskimi. I dlatego uważa je za NADUŻYCIE. Radzę jednak mieć bardziej szerokie horyzonty, otwarty umysł i liznąć choć trochę wiedzy. Niekoniecznie prawniczej. Wystarczy empatia i wyobraźnia, by postawić się w czyjejś skórze. Praca nie jest i nie powinna być za darmo. Podobnie jak korzystanie z czyjejś twórczości powinno być płatne. W końcu rozrywka to też czyjś wysiłek i czyjaś myśl, często okupiona cierpieniem i wieloletnim staraniem. Są filmy, które powstają latami. To są całe lata wyrwane z życiorysu autora dla stworzenia półtoragodzinnego seansu. Ktoś przez te półtorej godziny będzie się nieźle bawił. Czy autor za poświęcenie tych kilku lat nie zasługuje wypłatę? Planszówki też powinny być rozdawane za darmo?
![Neutral :|](./images/smilies/icon_neutral.gif)