Re: Terraforming Mars: Ares Expedition (Sydney Engelstein, Jacob Fryxelius, Nick Little)
: 27 sie 2021, 02:04
Pierwsze wrażenia (3x na dwie osoby, 1x na trzy, 1x solo).
Lubię zwykłą Terraformację (nawet grafiki), mam ograne wszystkie oficjalne dodatki. W Race for the Galaxy grałem parę razy i nie zapalałem miłością, zbyt ograniczony się czułem.
Wypada gorzej niż się spodziewałem.
Czuć klimat "większego brata" - podnosimy produkcję, wydajemy ciepło i rośliny na wskaźniki, nawet niektóre wartości liczbowe pozostały bez zmian. Przechodzenie przez kolejne fazy jest naturalne i logiczne. Wciąż terraformujemy Marsa i wciąż sprawia to satysfakcję.
Wykonanie jest dobre - jakość kart, ich grafiki, układ, ikony i opisy zdecydowanie poprawiono. Spory minus za cienkie planszetki (znowu miejsce na nakładki) ale to plansza główna jest największą bolączką - pola są małe i nieczytelne. Tor Wskaźnika Terraformacji jest numerowany co 5 pól i niby odczytanie pozycji nie powinno być problemem, a jednak nie jest natychmiastowe. Układanie zakrych oceanów na planszy i ich odkrywanie jest niewygodne - trzymaliśmy je w stosie obok planszy.
Mechanicznie wszystko działa poprawnie, sprawnie i bez potknięć. Podoba mi się rozwiązanie dla stali i tytanu (stała zniżka zamiast zasobów) oraz możliwość sprzedania kart w dowolnym momencie. Fajnie działa wybieranie fazy do aktywacji - zgarnianie bonusu ze swojej i liczenie, że przeciwnicy aktywują inne też nam potrzebne. Przyjemna jest też zasada pozwalająca podnosić wskaźniki globalne wielokrotnie nawet gdy w danej fazie zostały zmaksowane - nie zarzynamy się o dostawienie ostatniego oceanu.
Mielimy karty, mielimy i tyle - brakuje mi w grze jakiejś głębi. Same karty wydają się mniej różnorodne - sporo jest takich, które tylko zwiększają produkcję. Często miałem sytuację kiedy połowa kart na ręce właściwie robi to samo (przykład z głowy: ciepło o dwa za 13 albo ciepło o trzy za 18 ale ma jeszcze tag kosmosu).
W niebieskich kartach jest ciekawiej, a możliwość odpalenia akcji dwukrotnie pozwala składać kombosy.
Miałem wrażenie, że wybór korporacji mniej rzutuje na grę niż w większej wersji - zdarzało nam się praktycznie nie korzystać ze specjalnej akcji czy zdolności, bo za mało to współgrało z innymi kartami.
Solo - fajne puzzle, choć mnóstwo zależy od dociągu i kolejności akcji zagrywanych przez bota.
We dwoje wyrabiamy się poniżej godziny.
Ale tu ciekawostka: zagraliśmy we trójkę (koledze wytłumaczyliśmy zasady, my już znaliśmy) i sama gra zajęła trochę powyżej godziny.
Rozstawiliśmy potem zwykłą Terraformację (podstawka + Elizjum + preludia) z wyborem 3 preludiów z pięciu. I skończyliśmy w ośmiu pokoleniach w półtorej godziny.
Jeszcze parę razy zagram, ale wydaje mi się, że Ares nie zagrzeje miejsca na półce.
Lubię zwykłą Terraformację (nawet grafiki), mam ograne wszystkie oficjalne dodatki. W Race for the Galaxy grałem parę razy i nie zapalałem miłością, zbyt ograniczony się czułem.
Wypada gorzej niż się spodziewałem.
Czuć klimat "większego brata" - podnosimy produkcję, wydajemy ciepło i rośliny na wskaźniki, nawet niektóre wartości liczbowe pozostały bez zmian. Przechodzenie przez kolejne fazy jest naturalne i logiczne. Wciąż terraformujemy Marsa i wciąż sprawia to satysfakcję.
Wykonanie jest dobre - jakość kart, ich grafiki, układ, ikony i opisy zdecydowanie poprawiono. Spory minus za cienkie planszetki (znowu miejsce na nakładki) ale to plansza główna jest największą bolączką - pola są małe i nieczytelne. Tor Wskaźnika Terraformacji jest numerowany co 5 pól i niby odczytanie pozycji nie powinno być problemem, a jednak nie jest natychmiastowe. Układanie zakrych oceanów na planszy i ich odkrywanie jest niewygodne - trzymaliśmy je w stosie obok planszy.
Mechanicznie wszystko działa poprawnie, sprawnie i bez potknięć. Podoba mi się rozwiązanie dla stali i tytanu (stała zniżka zamiast zasobów) oraz możliwość sprzedania kart w dowolnym momencie. Fajnie działa wybieranie fazy do aktywacji - zgarnianie bonusu ze swojej i liczenie, że przeciwnicy aktywują inne też nam potrzebne. Przyjemna jest też zasada pozwalająca podnosić wskaźniki globalne wielokrotnie nawet gdy w danej fazie zostały zmaksowane - nie zarzynamy się o dostawienie ostatniego oceanu.
Mielimy karty, mielimy i tyle - brakuje mi w grze jakiejś głębi. Same karty wydają się mniej różnorodne - sporo jest takich, które tylko zwiększają produkcję. Często miałem sytuację kiedy połowa kart na ręce właściwie robi to samo (przykład z głowy: ciepło o dwa za 13 albo ciepło o trzy za 18 ale ma jeszcze tag kosmosu).
W niebieskich kartach jest ciekawiej, a możliwość odpalenia akcji dwukrotnie pozwala składać kombosy.
Miałem wrażenie, że wybór korporacji mniej rzutuje na grę niż w większej wersji - zdarzało nam się praktycznie nie korzystać ze specjalnej akcji czy zdolności, bo za mało to współgrało z innymi kartami.
Solo - fajne puzzle, choć mnóstwo zależy od dociągu i kolejności akcji zagrywanych przez bota.
We dwoje wyrabiamy się poniżej godziny.
Ale tu ciekawostka: zagraliśmy we trójkę (koledze wytłumaczyliśmy zasady, my już znaliśmy) i sama gra zajęła trochę powyżej godziny.
Rozstawiliśmy potem zwykłą Terraformację (podstawka + Elizjum + preludia) z wyborem 3 preludiów z pięciu. I skończyliśmy w ośmiu pokoleniach w półtorej godziny.
Jeszcze parę razy zagram, ale wydaje mi się, że Ares nie zagrzeje miejsca na półce.