My tu się chyba po prostu nawzajem nie rozumiemy
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
. Ja tylko mówię, że kiedyś kulturowo normalnym było, że faceci to umysły ścisłe, a kobiety do garów i że od lat ten pogląd w społeczeństwie się zmienia i w związku z tym mamy niewielki przyrost kobiet w branżach "męskich" czy na "męskich" kierunkach studiów. Nigdzie nie mówię, że nagle kobiety szturmem ruszą podbijać męski świat - są grupy, które lobbują takie podejście, ale ja do nich nie należę i nigdzie takiego poglądu nie głoszę. Jednak tego typu ruchy, gdzieś pokazują kobietom, które wcześniej by się nawet nie zastanowiły, czy może by im pasowało zostać programistką, bo wychowały się w domu, gdzie panował pogląd, że kobieta to powinna być humanistką (oczywiście w dzisiejszym tego słowa znaczeniu). Ja mówię o tym, że właśnie dzisiaj coraz więcej mamy świadomych rodzin i grup społecznych, które nie mają poglądów stereotypowych tylko są otwarte na nowe pomysły, dzięki czemu, po pierwsze więcej kobiet uzna, że może spróbować sił np. w projektowaniu gier planszowych, po drugie dowie się w ogóle, że istnieją nowoczesne gry planszowe (bo łatwiejszy i szerszy dostęp do informacji), po trzecie nie będzie wyśmiewana za taki pomysł (bo jest większa tolerancja w społeczeństwie). Wszystko to są czynniki kulturowe, które zaistniał w ciągu ostatnich dwóch czy trzech pokoleń. Za czasów naszych babć dostęp do wiedzy był mniejszy, wiedzę o życiu czerpało się z najbliższego otoczenia, a ono często było zastałe w tym co zna i nie promowało nowych pomysłów, wręcz je napiętnowało zwłaszcza, jeśli to kobieta chciała wyjść poza schemat. W dzisiejszych czasach mamy wybór i to jest super i stąd spodziewam się, że znajdą się kobiety, które będą chciały spróbować sił w projektowaniu gier planszowych, choć ze względów naturalnych predyspozycji większości kobiet do rozwijania umiejętności miękkich, nie spodziewam się, że ten wzrost procentowy będzie duży, ale jednak będzie.
To co opisujesz to jest wyjątek. Znam też przypadki, gdzie chłopak chciał iść na studia a rodzina kazała mu iść do zawodówki na mechanika bo miał się szybko z domu wynieść. Nie budujmy "narracji" na przypadkach.
Ja to widzę tak. Większość dziewczyn w trakcie mojego szkolenia przed-wyższego było słabe z matmy. Nikt im się nie bronił dobrze uczyć matematyki, nikt nad nimi nie stał i im nie zabraniał cisnąć matematykę. Wmawia się młodym ludziom, że mają "umysł humanistyczny" i to ma w oczach społeczeństwa usprawiedliwiać słabe wyniki z przedmiotów ścisłych. Tu masz negatywny wpływ kulturowy i tylko tu. Akurat, że takie osoby, stwierdzają, że może lepiej nie iść na kierunek ścisły postrzegam jako pierwszą odpowiedzialną decyzję w sprawie ich przyszłego życia. Poziom matematyki leci na łeb na szyję w Polsce. Kiedyś w liceum były całki, liczby zespolone czy równania różniczkowe. Dzisiaj młodzież idzie na studia bez znajomości pochodnych. Jak takich ludzi uczyć chociażby fizyki? Marnować pół semestru na naukę pochodnych? Tego regresu nie widać na kierunkach medycznych czy ekonomicznych.
To co ty opisujesz to też wyjątek - u mnie w szkole to dziewczyny wiodły zawsze prym w byciu "kujonami" i byciu dobrymi z matmy i fizyki, a i tak większość poszła na nie ścisłe studia. Co więcej, ja dokładnie o przypadkach cały czas mówię świadomie, bo to tylko niewielki procent kobiet ma predyspozycje do kierunków ścisłych, tylko zwracam uwagę, że w dzisiejszych czasach, dzięki rozwoju kulturowemu taki jaki mamy, te kobiety, te konkretne pojedyncze przypadki, mają większą szansę zrealizować się w tym nietypowym dla nich środowisku. Więc tak, to co opisuję to przypadki i bardzo się cieszę, że teraz już nie są tak często piętnowane i zniechęcane do wychodzenia poza schemat, jak kilkadziesiąt lat temu.
Nie wiem o jakim aspekcie kulturowym mówimy. Problemem jest to, że ogrom ludzi idzie na studia bez zastanowienia nad tym, że to potencjalną przyszłą karierę wybiera. Idą tysiące ludzi na jakieś filozofie, kulturoznastwa, filologie bez pomysłu na siebie a potem jest lament, że nie ma dobrej pracy w kraju. Idziesz na studia zdobyć zawód. Jeżeli nie masz na siebie konkretnego pomysły to naprawdę lepiej nie iść na studia humanistyczne. Wbrew pozorom studia techniczne dają większy wachlarz możliwości i pozwalają na modyfikacje ostatecznej drogi życiowej.
Zgadzam się w 100%, że dzisiejsza młodzież nie myśli przyszłościowo i potem ma problemy w znalezieniu pracy. Ale zauważ, że to nie stanowi tematu tego wątku - tu mówimy o tym dlaczego mało kobiet jest projektantkami gier. Ale nawiązując do twojej wypowiedzi, to moim zdaniami problemem nie jest wybór akurat kulturoznawstwa czy filozofii. Jeśli jesteś zaradny to z każdym wykształceniem znajdziesz sobie dobrą pracę, poza tym o znalezieniu fajnej pracy nie świadczy często wykształcenie, jest wiele branż, w których nie masz potrzeby posiadania konkretnych studiów ukończonych, ba nawet takich studiów nie ma. Na przykład idąc do pracy do wydawnictwa planszówkowego, wystarczy że znasz się na planszówkach i umiesz "sprytnie" myśleć i rozwiązywać problemy. Możesz być teologiem sobie z wykształcenia, jeśli chcesz i jednocześnie być świetnym wydawcą planszówek. Po kulturoznawstwie możesz być super specjalistą w jakiejś dziedzinie kulturoznawstwa i być zapraszany jako konsultant w projektach i zarabiać na tym kupę kasy. Możesz po filozofii zacząć pracę w restauracji, bo uwielbiasz gotować i awansować powoli na szefa kuchni. Wszystko zależy od zaradności człowieka - dla takiego człowieka jeden zły wybór studiów nie przekreśla kariery. Więc moim zdaniem to brak zaradności dzisiejszych ludzi to problem. Tak czy siak EOT, bo to nie temat tego wątku
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
.
Moja żona nie była w szkole żeńskiej i nikt mnie jej nie wybrał. Sam się uczyłem szycia i gotowania w szkole. Więc jak te nieistniejące już relikty "kulturowe" wpływają na obecne "przyszłe kobiety"? Czyli biały-hetero-samiec już nie stoi na przeszkodzie, ale jego widmo z przeszłości stoi więc dyskryminujmy obecnych, niewinnych przyszłych białych-hetero-samców - najlepiej pozytywną dyskryminacją.
Aby zrozumieć problem wyobraź sobie, że będziesz miała (być może masz) syna. Będziesz ze 2 dekady obserwowała i pomagała mu w zdobywaniu umiejętności, które mają zapewnić mu bezpieczne wyfrunięcie z gniazda. Dołożysz wszelkich starań aby się dostał na wymarzone studia, mające mu zapewnić dobre życie. Nadejdzie dzień egzaminów (teraz to chyba matura), młody da z siebie wszystko. Zrobi ładny wynik, będziesz dumna.
Wyślę aplikację do wymarzonej uczelni. Niestety przyjdzie pismo, które powie, że dla mężczyzn próg to 85% a dla kobiet 75%. Ale przecież jest super, o co Ci chodzi?
Tu też się zgadzam, że teraz o wszystko obwinia się białego heteroseksualnego mężczyznę i tak jak się czasem żartuje, że teraz przy wszystkich dofinansowaniach i pomocach, to biały heteroseksualny mężczyzna okazuje się jedynym, któremu żaden dodatek się nie należy. Nigdzie nie pisałam, że podoba mi się taka wizja i ten kierunek rozwoju społeczeństwa, wręcz w moim pierwszym poście w tym temacie napisałam, że jestem przeciwna prawnym rozwiązaniom, że ileś tam procent kobiet musi być zatrudnianych itp. Więc tutaj się przecież ze sobą zgadzamy i dokładnie to samo napisaliśmy w naszych postach.
Problemem jest, to że mamy skrajne ugrupowania - z jednej strony skrajne feministki, które walczą o jakieś bezsensowne prawa odgórne dla kobiet i wyraźnie dyskryminują teraz mężczyzn, a z drugiej zatwardziali faceci, którzy ciągle uważają, że żona to ich własność i oni o nich decydują (bo tak tacy faceci też ciągle istnieją i nad tym ubolewam). Obie te grupy ludzi są w błędzie, ale niestety ludzi z takimi skrajnymi poglądami praktycznie nie da się przekonać do zmiany zdania :/.
Aaaa no i właśnie o tym pisałam, że teraz Twoja żona nie była w takiej szkole i nikt nie musiał Ci jej wybrać, bo zaszły na przestrzeni lat zmiany kulturowe
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
. Ja po prostu Ciebie zrozumiałam, że uważasz, że aspekt kulturowy nie ma znaczenia i to tylko uwarunkowania genetyczne warunkują, to że kobiety nie są inżynierami i chodziło mi o to, że kiedyś kulturowo kobiety były krytykowane mocno za chęć zostania inżynierem, więc było ich procentowo kiedyś jeszcze mniej, a teraz jeśli któraś ma uwarunkowanie genetyczne, aby inżynierem zostać, to może to dużo łatwiej osiągnąć - tak samo łatwo jak mężczyźni. Więc zmiany kulturowe przyczynił się do wzrostu kobiet inżynierek i myślę, że będzie ich jeszcze trochę więcej. To była moja główna myśl, którą chciałam przekazać.