Witam wszystkich serdecznie.
Właśnie rozegrałem pierwszą wojnę o pierścień. Muszę powiedzieć że gra baaaaaaardzo mi się spodobała. Przy nauce zasad mielismy mały kryzys, ale jak juz skumalismy zasady i rozgrywka się rozkręciła zrobiło się bardzo ciekawie.
Nasza partia wyglądał dośc dziwnie, o ile mogę to oceniac po pierwszej rozgrywce. Grałem wolnymi ludami i przyjąłem strategię szybkiego rajdu powiernikiem do góry przeznaczenia. Od drużyny odłączyłem jedynie Gandalfa (dla dodatkowej kości akcji:)) i Legolasa, który wspierał zaciekle atakowane przez hordy ciemności Lothlorien. Mój adwersarz z uporem maniaka rzucał całe swe siły właśnie na Lorien (atakując z Dol Guldur) i zastępy Sarumana na helmowy Jar. I tu moje zdziwienie - do końca rozgrywki nie udało mu się zdobyć zadnej z tych twierdz.
Co więcej ja zająłem elfami z Woodland realm opuszczone przez niego na chwilę Dol Guldur. W efekcie miałem już dwa punkty zwycięstwa, a on żadnego, a druzyna niemalże w komplecie i z całkowicie nieskorumpowanym powiernikiem dotarła do Mordoru.
I tu nastapił mój błąd. Zamiast zaszyc się Frodem na jakiś czas u bram wroga i spróbowac militarnego zwycięstwa ( na które chyba miałem w tamtym momencie realna szansę) postanowiłem zniszczyc pierścień. W Mordorze przez nieszczęśliwe losowanie tokenów łowów i zagranie przez przeciwnika karty "rozpad drużyny" przegrałem po przejściu czterech z pięciu pól.
I tu małe pytanko o zasady, bo zastanawiam się czy nieudane ataki militarne Saurona na moje twierdze nie wzięły się ze złej interpretacji reguł. Otóż walkę w oblężeniu zrozumielismy tak, że oblegający zadaje obrażenia jedynie przy wyrzuceniu 6 przez wszystkie tury walki i dodatkowo na koniec kazdej tury walki musi poswięcić jedną elitarna jednostkę, zamieniając ją na regularną, by móc kontynuować walkę. Jeśli jej nie poświęci to musi przerwać walkę i będzie mógł znów nacierać na oblegana twierdzę przy uzyciu kolejnej kości akcji. Czy nie pomylilismy się interpretując tak zasady????
Przy takich zasadach wyglądało to tak, że np. oddziały Sarumana nacierały na Helmowy Jar w sile 6 elitarnych, 4 regularne i 3 nazgule, a ja broniąc się z 2 liderami, 3 elitarnymi i 2 regularami wygrywałem z palcem w nosie po trzyturowej walce.
W efekcie okazało się w tej naszej grze, że przewaga militarna Saurona wcale nie była tak wielka jak nam się wydawało, a po drugie nawet jesli drużyna wchodzi do Mordoru prawie w komplecie i powiernik nie jest zdeprawowany to i tak Mroczny władca może wygrać.
Jesli chodzi o kwestię militarną to zastanawiam się czy błedem Saurona nie było upieranie się przy atakowaniu twierdz. Może gdyby wiekszą ilościa mniejszych armii rzucił się tez na miasta miałby większe szanse??
Bardzo jestem ciekaw waszych opinii.