Re: Kluby gier planszowych - Dlaczego nie wróciłeś?
: 27 lis 2024, 14:42
Tutaj nikt nikogo nie wyśmiewa, wszyscy są ciekawi historii 

Fascynaci planszówek - łączcie się!
https://www.gry-planszowe.pl/
Jak tam panny tańczą to niejeden pewnie mógłby się zagapić i o zgoła odmiennych rzeczach niż wymiana surowców myśleć
-Ej i jak tam Kornelia?
To ten kraj od jednoosobowych ławek w parku... Piękna kultura!
Tez gram w tym klubie. Trafilem tam jako wielki fan Talismana (mam all-in w skrzyni Geekmoda) i w sumie atmosfera to bylo swietne uzupelnienie klimatu gry - szczegolnie grajac ze Smokami albo Krainami Ognia.
Mordeczko, widzę że twoja historia już lata jako screen na FB na grupie HexaFilut pisze: ↑26 lis 2024, 23:17 U nas nie było łatwo rozkręcić klubu mimo bliskości dużych miast (aglomeracja górnośląska) bo prawie w każdym sąsiednim istnieją podobne lokalizacje.
Poza tym przychodziło i nadal przychodzi sporo kobiet i mężczyzn sfokusowanych, mam wrażenie, bardziej na znalezieniu drugiej połówki niż na graniu. Więc wychodząc na przeciw ogólnym tendencjom 2 lata temu zgodziliśmy się aby w części sali puszczać muzykę, montować stroboskopy i wytwornicę dymu. W efekcie dochodziło do kuriozalnych sytuacji, że przy jednych stołach ludzie grali w ciężkie tytuły wymagające skupienia, a jak się skupić gdy z drugiej połowy sali rozpraszają reflektory, para, migające światła i muzyka a ekipa dziewczyn baluje sobie w najlepsze choćby na dyskotece. Nie mam nic przeciwko dobrej zabawie, ale to była jednak makabra i niejedną grę przegrałem bo się zagapiłem na parkiet zamiast przeliczać surowce. A trudno było o jednomyślność bo niektórym się podobało jak tańczą, więc nie każdy chciał stawać okoniem, ale wreszcie trzeba było wyjaśnić ludziom, że to klub planszówkowy a nie klub nocy, i jeśli chcą sobie pogrywać ostro to spoko, ale przy stole nad grą, a nie na densflorze, bo od tego, do jasnej anielki, są inne miejsca.
Panie ta historia to nic, raczej komentarze to czyste złoto, wiele mnie rozbawiło, a mem Gizmoo rozłożył na łopatki
Nie dziwię się gościowi. Z Twojej strony to było nic ale z jego to mogło wyglądać inaczej.Niewodnik pisze: ↑05 gru 2024, 08:44 A to jak już mówimy w temacie klubów i flirtów przy stole, to mi kiedyś chłop chciał nastukać, bo grałem z jego dziewczyną w planszówki. Feralnego dnia w Agricolę. Najpierw zrobił jej awanturę na boku, a potem po zamknięciu imprezy szedł za mną do samochodu, zatrzymał i groził wpier... spuszczeniem manta.
Problem polegał na tym, że ja nawet dziewczyny nie podrywałem, ot oboje lubiliśmy cięższe tytuły i była dobrym przeciwnikiem (co dla mnie jest istotne). Także miałem dostać w nos za nic![]()
Ale swoją znajomością i biegłością w Terraformacje robisz wrażenie. Gość poczuł się zagrożony, może Hania za dużo o Tobie mówiła w domu będąc pod wrażeniem
Ach i tutaj możemy wrócić do tematu pierwotnego. Pomimo tego zdarzenia dalej uczęszczałem na spotkania, tylko już na "cenzurowanym" u tej pani Hani. Pawła (kolejne zmienione imię) również niespecjalnie się przestraszyłem mimo jego fizycznej przewagi (nie byłem również wysportowany). Klub mogę gorąco polecić, bo to były najlepsze spotkania, na które chodziłem, a chłopaków (dzisiaj bardziej znanych z Dice&Bones) bardzo lubię. Dosłownie pociągam sobie teraz herbatę miętową z jednego z wielu kubków, które od nich kupiłem. Z wizytacji w samym klubie musiałem zrezygnować z powodu pilnej przeprowadzki w reakcji na poważny wypadek brata (też nerdzik, tylko bardziej figurkowy, ludzie grający w Młotka Fantasy mogą znać go pod ksywką Klops).seki pisze: ↑06 gru 2024, 09:19Ale swoją znajomością i biegłością w Terraformacje robisz wrażenie. Gość poczuł się zagrożony, może Hania za dużo o Tobie mówiła w domu będąc pod wrażeniem![]()
Ps. Kiedyś udałem się na Kości jak jeszcze grali w Puszczykowie i rozglądałem się za Tobą. Już wiem czemu Cię nie było![]()
Acha, i zagrożenie przemocą na pewno rozwiązałoby sprawę. Tak właśnie to działa jak się ma więcej niż 10 lat. Nie ma takich rzeczy jak pójście do paki, płacenie srogiej grzywny, zrobienie z siebie idioty i psychola przed wszystkimi wokół, odstraszenie każdej rozsądnej dziewczyny (jak ktoś ma zapędy do przemocy to, surprise, surprise, może mieć zapędy do przemocy).BOLLO pisze: ↑06 gru 2024, 08:43Nie dziwię się gościowi. Z Twojej strony to było nic ale z jego to mogło wyglądać inaczej.Niewodnik pisze: ↑05 gru 2024, 08:44 A to jak już mówimy w temacie klubów i flirtów przy stole, to mi kiedyś chłop chciał nastukać, bo grałem z jego dziewczyną w planszówki. Feralnego dnia w Agricolę. Najpierw zrobił jej awanturę na boku, a potem po zamknięciu imprezy szedł za mną do samochodu, zatrzymał i groził wpier... spuszczeniem manta.
Problem polegał na tym, że ja nawet dziewczyny nie podrywałem, ot oboje lubiliśmy cięższe tytuły i była dobrym przeciwnikiem (co dla mnie jest istotne). Także miałem dostać w nos za nic![]()
Patrząc na obecnych cywilizowanych "mężczyzn" w leginsach, świeżo po wizycie u kosmetyczki.....tak twierdzę, że pierwotne instynkty obrony swojej samicy przed obcym samcem są zdecydowanie lepsze.
Oboje myślę wiemy o co chodzi i wiesz że koloryzuję. Aczkolwiek "Jedyne co osiągnie to to, że zafunduje mi remont albo wakacje za granicą bo z podbitym okiem na pewno nie będę skłonny mu odpuścić w sądzie". Oby na tym się jedynie kończyło. Niestety kilku moich znajomych jest w stanie wegetatywnym.Cyel pisze: ↑06 gru 2024, 10:27 Ale przecież to ma dokładnie odwrotny skutek. Niczego by nie obronił, tylko poszedł do paki a dziewczyna jeszcze by latami opowiadała jaki unik przed psycholem zrobiła, zanim jej zrobił krzywdę, dzięki zobaczeniu tej sytuacji.
Jeezas, Bollo, nie mamy 10 lat. Skłonność do przemocy jest natychmiastową czerwona flagą. Brak panowania nad emocjami tak samo.
Nie jesteśmy stadem wilków, żeby jechać na frustracji, która ma nas popchnąć do przegnania wilka alfa ze stada lub zginięcia w walce z nim. Jak sfrustrowany drech mnie pobije to nadal nie zabierze mi tym żony, zasobów i pozycji społecznej, choć prymitywny instynkt frustracji, który go do tego popchnął, właśnie do tego by służył gdybyśmy byli wilkami w stadzie.
Jedyne co osiągnie to to, że zafunduje mi remont albo wakacje za granicą bo z podbitym okiem na pewno nie będę skłonny mu odpuścić w sądzie.
Ja raz po raz chodziłem ale raczej na Maltę. Po przenosinach póki co zaprzestałem. Moja planszowa ekipa jest za to stałym bywalcem, ja raczej z doskoku z uwagi na różnorakie obowiązki. Ale również serdecznie polecam, gdyby ktoś z Poznania lub okolicy potrzebował chętnych do grania. Bardzo polecam klub Kości i chłopaków organizatorów. Można śmiało przyjść z kimś lub dołączyć się do licznych stolików klubowiczów.