Piątkowe granie rozpocząłem do
Lost Valley. Gra nawet miła. Można się starać zbierać słabsze złoto rzeczne i szybko zakończyć grę, lub przygotować się do wydobycia znacznie lepszego górskiego złota. Na to jednak potrzebujemy więcej czasu. Zakończenie gry częściowo może zależeć od losu. Sama gra też losowa, ale nie przeszkadza to zupełnie w grze. Klimat nawet jest. Całkiem miła pozycja, mogę zagrac jeszcze raz, ale nie jest to jakiś powalający tytuł, który "trzeba zobaczyć".
Potem optowałem za Wysokim Napięciem, ale przy 3 osobach nie było sensu, w związku z tym skusiłem się na
Brassa. Niestety katastrofalne błędy w fazie kanałowej spowodowały, że w fazie kolejowej byłem tylko tłem. Z chęcia jednak zasiąde jeszcze raz, by zobaczyć... czy gra nie jest jednak zbyt schematyczna. Coś widzę, ze na początku warto wykorzystać rynki zewnętrzne. Potem skupiac się na tym by mieć jakieś budynki poziomu 2. Kanały wystarczy zbudowac tylko w najbardziej obleganym miejscu. Jak pokazał Radek stocznie właściwie sa mało opłacalne przy bawełnie z poziomu 3. W fazie kolejowej trzeba się skupić na połączeniach kolejowych, szczególnie w centralnych miejscach.
Takie mam wrażenie, że w Brassie wygra osoba, która lepiej wykorzysta okazję, uprzedzi innych. Podtrzymuję, że to bardzo dobra gra, ale jednak nie jest to dla mnie tytuł wybitny. Choć cały czas intryguję.
Pod koniec Brassa, gdy jako pierwszy skończyłem grę, zasiadlismy z Cinem w końcu do wielokrotnie przekładanego
Brawla. Świetny tytuł.
Potem mieliśmy tradycyjną rozmowę "w co by tu zagrać".
W końcu Cin proponuję: "To może zagramy w karciankę za 3 Euro"
Waffel: "A długo się w to gra?"
Cin: "Nie wiem, bo w pierwszej grze gracze uciekli po drugiej turze"
I jak tu po takiej rekomendacji nie zagrać

Grą było
Palastgeflüster. Autorem jest Michael Rieneck (współautor Filarów Ziemi). Sama gra nie jest tak tragiczna, by uciekać od stołu, ale tez nie jakaś tam rewelacja.
Dostajemy 6 kart. Każda pokazuję jakąś osobę. Maja też różne kolory. Ktos tam zaczyna. Wykłada kartę i korzysta ze specjalnej zdolności (chyba, że jest ona akurat zablokowana przez króla). Jeśli wyłożona karta jest brązowa, to następny jest gracz który ma najmniej wyłożonych kart. W przypadku remisu decyduję gracz, który jako ostatni wykładał kartę. Oprócz kart brązowych reszta ma kolor graczy. I tak wykładając kartę czerwoną sprawiamy, że następny będzie gracz czerwony (jeśli to nasz kolor, to mamy drugi ruch).
Cały problem w tym, że nie możemy wyłożyć drugiej takiej samej postaci (bo wtedy będą spiskowac

Oczywiście zdolności specjalne sprawiają, że możemy manipulowac kartami na ręce i/lub na stole. Jak przyjdzie nasza kolej, a nie możemy wyłożyć legalnie postaci, to wszyscy oprócz nas dostają 1 punkt. Gdy uda nam sie wyłożyć szóstą postać to z kolei tylko my dostajemy 1 punkt. I tak gramy do iluś tam (zależy od liczby graczy).
Właściwie to nie mamy wielkiego wpływi na grę. Sporo zależy od tego co zrobią inni gracze (nie da się tego przewidzieć) i jakie karty mamy na ręce. Można zagrac, ale nei dziwie się, że ta gra kosztuje całe 3 Euro
Na koniec jeszcze dwie rozgrywki w
Hamsterrolle. Jak dla mnie bardzo fajny tytuł. Taka przerobiona Jenga. Jeśli ktoś lubi Jengę, to raczej polubi i Hamsterrolle i na odwrót.
Aha Bazik - sprawdzaliśmy w instrukcji, jak przekładamy klocek, to musimy go dać do przodu, ale nie w przegródkę, gdzie jest już klocek w tym kolorze. Jest to wyraźnie napisane.