Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Po części usłyszałem to co chciałbym usłyszeć i co daje mi nadzieję na to, że jeszcze mam szansę czerpać przyjemność z tej gry (a naprawdę bardzo chciałem jej dać szansę). Postaram się poniżej odnieść do wszystkiego co napisaliście
Może trochę nieprecyzyjnie się wyraziłem w kwestii skupienia się na fabule. Nie przeszkadza mi zastanawianie się jakie karty najlepiej zagrać, jaką akcję wykonać, nie mam nic przeciwko szukaniu zależności między kartami, zarówno podczas gry jak i podczas tworzenia talii (chociaż z tym prawdziwym tworzeniem talii jeszcze tutaj nie miałem do czynienia, nie licząc kupowania kart pomiędzy scenariuszami). To nie jest tak, że chcę otworzyć pudełko, a następnie przeczytać wszystkie karty, wprowadzenia i zakończenia. Świadomie wybrałem grę, bo chcę grać
brazylianwisnia pisze: ↑26 paź 2020, 00:48Dlaczego dostaliscie wpierdziel? Bo zagraliście uber słabymi deckami w jeden z najtrudnjejszych scenariuszy w calej grze no i pewnie nie macie doświadczenia.
W pewnym sensie na taką odpowiedź liczyłem. Masz rację, po dwóch pierwszych scenariuszach nie mieliśmy doświadczenia w tej grze, po trzecim nadal go nie mamy. Ale jeśli frustracja w tym scenariuszu spowodowana była nie tylko naszym słabym graniem, ale również kiepskimi taliami i wyśrubowanym poziomem trudności (nawet przy najłatwiejszym z możliwych worków), to ja chętnie do tej gry wrócę, dołożę nowe karty, pomyślę co z czym będzie dobrze grało i jak sprawić, żeby nie przytafiły mi się sytuacje, które najbardziej mnie irytowały w tej kampanii. Zagram w Dunwich, zagram w pojedyncze scenariusze i może kiedyś wrócę do Nocy Fanatyka żeby sprawdzić czy coś się zmieniło
brazylianwisnia pisze: ↑26 paź 2020, 00:48Jesli jesteś zainteresowany gra to moge Ci podopowiedzieć troche jak grac...
Nie jestem w stanie obiecać, że będę studiował tę grę dzień i noc, ale na pewno chętnie poświęcę jej trochę czasu. Fascynowała mnie odkąd pojawiła się na polskim rynku, ale wtedy odpuściłem i dopiero ostatnie dodruki mnie skusiły, żeby przekonać się na własnej skórze czy ma to u mnie sens. Jeśli miałbyś ochotę wysłać mi takie pomoce i porady, byłbym bardzo wdzięczny. Na pewno skorzystam
Zastanawiam się jaki powinien być mój kolejny krok. Czy zacząć kampanię Dunwich czy może pojedyncze scenariusze? Na czym najlepiej poćwiczyć i zdobyć doświadczenie? Czy wybrać którąś gotową talię piczątkową czekającą na półce (te nowe dodatki), skonstruować własną po dodaniu kart z cyklu Dunwich (czy dodać też karty z talii początkowych badaczy?), a może znaleźć i testować coś gotowego z arkhamdb?
Dla tych, którzy dobrze kojarzą Noc Fanatyka w polskiej wersji - pię
kno zostało wczoraj na mnie odciśnięte
Miszon pisze: ↑26 paź 2020, 02:54...
Tak, mam jeden core set i przyznam, że o ile nie mam większego problemu z kupowaniem dodatków, talii badaczy itp., to mam jakieś wewnętrzne opory przed kupowaniem podstawki drugi raz... Jaki jest główny cel drugiego core setu? To żeby jeden gracz mógł mieć podwójnie niektóre karty? Czy bardziej żeby mieć swobodę w tworzeniu dowolnej kombinacji badaczy (którzy wykorzystują te same kolory kart)?
Moim zdaniem ten ostatni scenariusz Nocy Fanatyka robi odwrotną robotę - bardziej zniechęca niż zachęca do dalszego inwestowania. Teraz widzę, że można do tego podejść tak, że kupujesz podstawkę, przechodzisz dwa scenariusze, na trzecim padasz, bo masz słabe karty, więc kupujesz kolejne dodatki, żeby kiedyś tutaj wrócić z lepszymi taliami i wygrać. Ale podejrzewam, że na wiele osób mogłoby to zadziałać po prostu zniechęcająco, tak jak zadziałałoby na mnie, gdybym się tutaj nie dowiedział, że dostajesz słabe talie i scenariusz, którego tymi taliami praktycznie nie masz szans przejść.
Masz rację, faktycznie przegrana też daje jakieś zakończenie, o czym w tamtym momencie nawet nie pomyślałem. Jakieś przezwyczajenia, być może z innych gier, cały czas podpowiadają mi, że żeby przejść dalej trzeba jednak wygrać, w ten czy inny sposób, mniejszym lub większym kosztem.
Inna sprawa, że w tamtej sytuacji "kiepsko idzie" to bardzo łagodne określenie. Chwilę trwało samo rozłożenie gry, zakup nowych kart do talii (zrobiliśmy to przed tym scenariuszem, a nie po poprzednim), przeczytanie wprowadzenia. A potem w oka mgnieniu Roland został pokonany i nie miał na to żadnego wpływu (pech w kartach wystarczył), a Wendy samotnie przetrwałaby niewiele dłużej i sama niewiele by zdziałała. W tej sytuacji nawet nie czułem, że zacząłem grać, dlatego tak łatwo było podjąć decyzję o przetasowaniu kart, rozłożeniu lokacji od nowa i rozpoczęciu jeszcze raz. Ale od tej pory będę pamiętał, że przegrana także prowadzi do jakiegoś zakończenia. Na pewno w środku kampanii będzie to mniej frustrujące niż w jej finale.