NTomasz pisze:sam zagralem 2 gry w pierwszej poznawalem mechaniki po przeczytaniu zasad i wtopiłem w 2giej grze gdy juz wiedzialem o co chodzi wygralem
fakt iz gralem 2 gry nie ma tu znaczenia (bo oczywiscie krzykacze krzykna iz 2 gry i sie wypowiadam )
Wiesz, tu nie do końca chodzi o "krzykaczy" - raczej o to, że osoby, które maja więcej niż dwie gry za pasem wiedzą, że Twoje wrażenia są cokolwiek niekompletne, bo można spokojnie wygrać bez kontroli środkowego heksa. Oczywiście, wiele zależy również od stylu gry Twojej grupy - u mnie w pierwszych grach nikt w ogóle na ten środkowych heks się nie rzucał, bo bał się, że to rozpocznie totalną wojnę.
Żeby jednak nie być gołosłownym, posłużę się przykładem gry istniejącej na rynku nieco dłużej. Pamiętam, że wiele osób, które zaczynały grac w
Race for the Galaxy uznawało, że strategia militarna jest nie do pobicia. Rzeczywiście - potrafi być bardzo mocna w rękach gracza zarówno doświadczonego, jak i początkującego, bo (w tym drugim przypadku) nie wymaga zbyt głębokich przemyśleń ani długofalowego planowania. No i w istocie, zarówno moje pierwsze partie, jak i wielu innych najczęściej kończyły się wygraną przez militaria. Jednakże, kolejne partie dowiodły, że militarystę można brutalnie "pozamiatać" dobrą strategią handlową. Jest trudniejsza - to fakt - ale potrafi dać dużo więcej punktów. Inna sprawa, że choćby minimalnie doświadczony gracz militarką bez problemu pozamiata "nooba".
W przypadku
Eclipse zarówno problem środkowego heksa jak i rakiety można skontrować na kilka sposobów - poczynając od wspomnianych wcześniej tarcz i opancerzenia, a kończąc na "lekkiej", bardzo liczebnej i bardzo szybkiej flocie, której część faktycznie stracimy w starciu z rakietowym wrogiem, ale reszta bez problemu przebijemy się na tyły wroga, by zadać bolesne ciosy w niechronione systemy.
Co do brzydoty - zgadzam się zarówno z Tobą, jak i z tymi, którzy przypominają o przejrzystości gry.
Eclipse uważam za jedną z najbrzydszych gier w mojej kolekcji (wyprzedzają ją:
Cywilizacja: Poprzez Wieki,
Uruk i
Barons), ale po przywyknięciu do brzydoty okazuje się, że jak na grę tej wielkości, niespotykanie wręcz łatwo można ogarnąć sytuację na stole dosłownie jednym spojrzeniem. Nie ma najmniejszych wątpliwości co do tego, który klocek idzie gdzie czy jaki kto ma przychód.
Konkludując - fakt, że grałeś dwa razy ma ogromne znaczenie - dla (w miarę) obiektywnej recenzji gry. Oczywiście, nikt nie broni Ci wygłaszać takich czy innych poglądów na temat
Eclipse, ale przygotuj się, że jeśli swoją ocenę opierasz na niewielkim "materiale dowodowym", to zostania ona poddana silnej krytyce tych, którzy grę po prostu lepiej poznali. Pamiętaj również, że nikt nie odbiera Ci prawa do Twojego zdania i z pewnością nikt nie zmusza Cię do kolejnych rozgrywek, mających na celu udowodnienie Ci, że
Eclipse jest fajny. Jesteś w idealnie komfortowej sytuacji - swój egzemplarz możesz sprzedać bez problemu (i - jeśli sprzedasz grę "na Zachód" - to pewnie też bez straty), kupić sobie coś zupełnie innego i zapomnieć o istnieniu wątku, w którym rozliczni miłośnicy gry będą jej bronić