Po odłożeniu gry na pewien czas, wróciłem na dobre, aby dograć do końca pierwszy story journal. W międzyczasie po dwa razy z różnymi ekipami zrobiłem dwie pierwsze historie. Najprzyjemniejsze było to, że zupełnie nie przeszkadzało mi, że znałem pewne rozstrzygnięcia, ponieważ inny skład, inne wątki poboczne, inne wydarzenia, inne początkowe karty modlitw etc. sprawiły, że walki toczyły się inaczej i dostarczały odmiennych wrażeń. Dla przykładu w jednej z ekip mój egzorcysta miał modlitwę uleczającą (pozbawiającą statusu sickened), a w drugiej modlitwę pozwalającą całej grupie (!!!) przejść do formy ducha (etheral). To drugie uratowało nam tyłki w jednej z potyczek.
Nie gram jeszcze z wszystkim, co możliwe, ale włączyłem już do rozgrywki większość dodatków. Teraz dopiero mam wrażenie, że rozumiem, dlaczego to polecaliście (vide m.in.
Yuri). Sama główna fabuła opowieści nie jest może liniowa, ale warkoczowata. Choć i tak w końcu dojdziemy do bossa w danej historii, to wybory fabularne mogą nieco tę drogę zmodyfikować. Dodatki z kolei faktycznie bardzo ożywiają świat i dają wrażenie jego otwartości. Przyznam, że tej otwartości jest jak na moje oczekiwania idealna ilość. Główny wątek prowadzi mnie gdzieś tam do lasu, co wymaga przejścia połowy planszy. A tu sobie przypominam, że przecież mój egzorcysta ma osobiste zadanie, które przyjął w formie zasłyszanej plotki, aby udać się do jednego z miast i przejąć tam jakiś towar z rynku, płacąc za to z własnej kieszeni, a następnie podrzucić go do innego miasta. Patrzę na mapę, myślę - ok. Jest to prawie po drodze. Zawijam więc do miasta, wyrzucam z kieszeni ostatnie miedziaki, biorę towar i zmierzam w obstawie reszty ekipy do kolejnej mieściny. Po drodze na szczęście nic nas złego nie spotyka, a w zasadzie w ogóle nic nas nie spotyka (przyjmuję, że wydarzenia na drodze pojawiają się z prawdopodobieństwem 2/6, zaś poza drogami i w mieście 3/6). Dochodzę do miasta, wpadam na rynek, nie wiedząc, czy mnie "wydymają", czy hojnie zapłacą. Finalnie wszystko kończy się ok, ruszam w dalszą podróż, aż tu nagle nieoczekiwanie okazuje się, że zmieniła się sytuacja w regionie i od teraz do końca historii wszystkie miejskie rynki są zamknięte! (wydarzenie na drodze) Gdyby to wydarzyło się dosłownie ciut wcześniej, nie mógłbym zrealizować zadania podobocznego

Gra sama pisze historię. Inny przykład - docieram do innego miasta, też po drodze, prowadzony przez główną opowieść. Ekipa trochę obita, gentleman zachowuje się jak obłąkany (derranged) po ostatnich zmaganiach, łowczyni chora, więc trzeba ich uleczyć i odzyskać trochę vita. Pierwsze kroki kierujemy więc wprost do lokalnego felczera. Już prawie pukamy do drzwi, gdy wpada właściciel lokalnej oberży i coś nam prawi o jakiś potworach nawiedzających jego przybytek (town event). Jak nie my to kto? Wpadamy więc do środka. Egzorcysta, choć ma spostrzegawczość na poziomie zero, jakimś cudem zauważa coś na ścianie. Rach, ciach - kolejna potyczka:-) W podzięce za rozprawienie się z problemem otrzymujemy bardzo miły podarek od oberżysty. Nie ruszamy jednak dalej, bo kilka dni wcześniej gentleman usłyszał w innym mieście, że właśnie tu, gdzie jesteśmy działy się różne niepokojące rzeczy. Przekonuje wszystkich, aby zejść do lokalnych kanałów. Śmierdzi niemiłosiernie, gentleman i łowczyni zatykają nosy i jakoś dają radę, ale niestety egzorcysta nie zdążył podnieść ręki z kropidłem i już na wejściu puścił bełta, tracąc trochę vita (nie przeszedł testu).
To taki wycinek z historii, którą pisze gra poza głównym wątkiem (starałem się tak napisać, aby nie spojlerować) i za którą właśnie Folklore uwielbiam. Co znakomite, to my decydujemy, jakie chcemy proporcje głównego wątku i wątków pobocznych. Początkowo trochę się obawiałem rozwadniania głównej narracji, a teraz rozsmakowuję się właśnie w tych przerywnikach i nie chcę już grać bez wydarzeń w mieście i pogłosek. Początkowo obawiałem się problemów związanych z tym, że niektóre z wydarzeń w mieście odwołują się do wpisów fabularnych ze story journal IV, zaś pogłoski np. ze story journal II (niekiedy również wymagają wykorzystania komponentów z tych dodatków). Przez to jednak, że są to wydarzenia dodatkowe i misje pobocze, te wpisy fabularne niczego nie ujawniają. Ot tyle, że trzeba mieć te rzeczy w pobliżu. World events są ciekawym, ale mało znaczącym dodatkiem. Nie dodałem jeszcze craftingu i przepisów oraz toru inicjatywy. Cud-miód, malina
Poniżej dwie fotki z ostatnich zmagań