GRY-PLANSZOWE.pl

warlock pisze:

Jeśli grasz bez Ery Korporacyjnej (czyli dodatkowych kart projektów z czerwonym znaczkiem w lewej, dolnej części karty) to zaczynasz z produkcją 1 + ewentualne modyfikatory z korporacji.
Jeśli natomiast grasz z Erą Korporacyjną, to całą produkcję masz na 0 + ewentualne modyfikatory z korporacji.

A to nie jest tak, że grając z korporacjami poczatkowymi masz produkcję na 1, a mając korporacje "zaawansowane" masz wszystko na 0 + ewentualnie to, co daje wybrana korporacja?

My gramy z produkcją startową na "0", draftem, korporacjami zaawansowanymi i wszystkimi kartami

Sekator pisze:Mam wrazenie, ze przydaloby sie odpowiednio rozdzielic i wyslic stosowne nazewnictwo dla wariantu z era korporacyjna, a wariantu ze zroznicowanymi korporacjami, bo miesza sie to wszystko strasznie

Nie jest tak, ze:
Gra "podstawowa": podstawowe korporacje dla graczy, brak kart z czerwonym symbolem w talii i produkcja wszystkiego na 1 (kasy na 0)

Gra "normalna": rozne korporacje dla graczy, brak kart z czerwonym symbolem w talii, produkcja na 1 + produkcja z karty korpo

Gra "era korporacyjna": rozne korporacje dla graczy, wtasowujemy karty z czerwonym symbolem, produkcja na 0 + produkcja z karty korpo

+/- draft do kazdego wariantu.

Ok, tylko dlaczego w grze "podstawowej" kasa na 0?

orzeh pisze:idę do sądu, gra już jest w niszczarce

Niszczenie dowodów! Żaden sąd nie pochwali.
Ale jakby coś, to wyślę przelew na koszty transportu, paczkomat znaleźć łatwiej niż niszczarkę.

tomb pisze:Proponuję skończyć mieszać i przenieść się do wątku z zasadami, w którym nic nie trzeba pisać, wystarczy czytać. http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... 25#p836494

Bardzo słuszna uwaga.

rattkin pisze:Zawsze niesamowicie mnie dziwi, jak to się stało, że jako społeczeństwo doprowadziliśmy do miejsca, w którym punktowanie obiektywnych wad produktu odbierane jest skrajnie negatywnie.

Nie tylko produktu, czegokolwiek i kogokolwiek.

Jak cos Ci sie nie podoba to hejter jestes i sie nie masz prawa glosu

rattkin pisze:Zawsze niesamowicie mnie dziwi, jak to się stało, że jako społeczeństwo doprowadziliśmy do miejsca, w którym punktowanie obiektywnych wad produktu odbierane jest skrajnie negatywnie.

Zapytaj szczęśliwych posiadaczy egzemplarza Sedition Wars.
Kwestia skali.
Zresztą każdy ocenia - czy bardziej rażą go wady, czy raczej zachwycają zalety.

PS. Już bardziej mnie zirytowało podejście w przypadku Gamedeca - jest 10 postaci, instrukcja podaje, że jest 10 podstawek. W pudełku jest 7 podstawek. Jak zareagowało wydawnictwo? Wydało elektroniczną erratę korygującą instrukcję.

A Vital Lacerda też kroi grę o Marsie: https://boardgamegeek.com/boardgame/184267/mars

Trolliszcze pisze:Oj Rebelu, Rebelu... Ostrożnie, bo przylgnie do Was łatka Portalu: "Kupuję dopiero w drugim druku"
I chyba właśnie tak zrobię. Myślałem, żeby zażyczyć sobie pod choinkę, ale jeśli się wyprzeda, a drugi druk dopiero w przyszłym roku, to poczekam i będę mieć edycję bez błędów.

Niezwykłe, że gość bezpośrednio odpowiedzialny za fatalną jakość tłumaczenia gier innego wydawnictwa, słabą tak, że aż trzeba było od nowa drukować karty, ma czelność wytykać takie duperele innemu wydawcy
Trolliszcze, może czas jednak już wrzucić sobie do stopki, że pracujesz dla konkretnych wydawców? To ułatwi ludziom zrozumienie, dlaczego jednych bronisz, a po innych jedziesz

Drogi Kubo, bardzo się mylisz. Nie tłumaczyłem kart do Mistfalla, tylko robiłem ich korektę już po całym zamieszaniu. Także byłbym wdzięczny, gdybyś wstrzymał się z krytyką do chwili, gdy te karty trafią do graczy (chociaż efekty mojej pracy są już widoczne w plikach udostępnionych przez GFP).

Ostatnie efekty mojej pracy translatorskiej to Wiertła, możesz krytykować do woli (o ile mi wiadomo, żadnych błędów nikt tam jeszcze nie znalazł; nawet mnie rattkin [pewnie nieświadomie] pochwalił, a to już pewne osiągnięcie, bo nieszczególnie mnie lubi). Tłumaczyłem także nowe dodatki do Dominiona, Odlotowy wyścig i Najeźdźców z północy. Z pewnością już sobie ostrzysz zęby na instrukcję. Powodzenia w tropieniu literówek!

No i na koniec jeszcze uwaga osobista: gdybyś nie był takim nadętym przychlastem, być może zauważyłbyś, że kilka postów niżej pisałem o żarcie.

Tak naprawdę to nie wiem o co Halo!?
Produkt jest wadliwy i tyle. Jako konsument po zakupie wadliwego towaru mam prawo do wymiany na nowy albo do zwrotu pieniędzy.
Chyba tego nie muszę nikomu tłumaczyć. A poza tym to wy jako konsumenci te wady sami zgłosiliście, ja tylko sobie o nich poczytałem.
Ja się nie zdecydowałem na zakup właśnie z tego powodu, a jak komuś to nie przeszkadza to jego sprawa.

Serio? Kolejny offtopic? Jeśli rebel wydał taki produkt i Twój jest zgodny z ich bazowa wersja, to nie jest wadliwy. Wirujacy seks, czy skazany na śmierć też jest wadliwy i zwracasz? Książkę z literówka też zwracasz? Też nie lubię polamanych wyprasek, literówek - ale serio, wadliwy?

Wysłane z mojego E6853 przy użyciu Tapatalka

Trolliszcze pisze: No i na koniec jeszcze uwaga osobista: gdybyś nie był takim nadętym przychlastem, być może zauważyłbyś, że kilka postów niżej pisałem o żarcie.

Zaszczypało, co?
Na przyszłość może się zastanowisz nim znowu zasłonisz się nickiem przy trollowaniu

No proszę jak ciekawie nam się zrobiło w wątku o Marsie... Pojedynek dwóch kulturalnych użytkowników!

Wincenty Jan pisze:No proszę jak ciekawie nam się zrobiło w wątku o Marsie... Pojedynek dwóch kulturalnych użytkowników!

Zaraz sie pojawi ktos z prosba o przeniesienie dyskusji do dzialu "obelgi i przytyki" bo go wnerwia jak mu powiadomienia wyskakuja.

Sekator pisze:

Wincenty Jan pisze:No proszę jak ciekawie nam się zrobiło w wątku o Marsie... Pojedynek dwóch kulturalnych użytkowników!

Zaraz sie pojawi ktos z prosba o przeniesienie dyskusji do dzialu "obelgi i przytyki" bo go wnerwia jak mu powiadomienia wyskakuja.

To jest cudowny pomysł! Wyobraźcie sobie ile taki wątek miałby postów dziennie!

@KubaP taka mała uwaga od zdecydowanie młodszego stażem kolegi na forum, za nim kogoś oficjalnie o coś oskrżysz to upewnij się , że masz 100% racji. Większość z nas ma tutaj znajomych , przyjaciół, poznaje nowe osoby do grania i głupio oskarżać kogoś jeżeli nie ma się racji. Z góry zaznaczę, że nie znam osobiście ani Troliszcza ani ludzi stojących za GFP i też nie piszę tego jako hejtu w twoją stronę.

KubaP pisze:

Trolliszcze pisze: No i na koniec jeszcze uwaga osobista: gdybyś nie był takim nadętym przychlastem, być może zauważyłbyś, że kilka postów niżej pisałem o żarcie.

Zaszczypało, co?
Na przyszłość może się zastanowisz nim znowu zasłonisz się nickiem przy trollowaniu

Nie, Kubo, nie zaszczypało, bo jak zwykle minąłeś się z prawdą o jakiś kilometr.
Zadziwia mnie natomiast, jak można wejść do wątku i oczernić kogoś na podstawie niesprawdzonych informacji, a potem puścić emotka z przymrużeniem oka i sądzić, że będzie Ci wybaczone. Nie, nie będzie (bo, znając Ciebie, przeprosin nie mam się co spodziewać).

Swoją drogą, powiedz mi, Kubo, jak trzeba być małostkowym człowiekiem, żeby ile - cztery lata? - po prywatnej wymianie zdań wciąż szukać sposobów na wbicie komuś szpili? Jak na razie same pudła w Twoim wykonaniu, ale z litości dla Ciebie mam nadzieję, że kiedyś w końcu uda Ci się trafić - i że się wtedy zesrasz ze szczęścia.

Bardzo przepraszam wszystkich niezainteresowanych tą dżentelmeńską wymianą zdań i jednocześnie obiecuję, że to mój ostatni post w tym temacie.

To ja może nieco dla rozładowania.

Trolliszcze pisze: Ostatnie efekty mojej pracy translatorskiej to Wiertła, możesz krytykować do woli (o ile mi wiadomo, żadnych błędów nikt tam jeszcze nie znalazł; nawet mnie rattkin [pewnie nieświadomie] pochwalił, a to już pewne osiągnięcie, bo nieszczególnie mnie lubi).

No, jak rattkin pochwalił, "choć nie lubi", to musi być już coś - ciekawą opinię mam na forum .

rattkin pochwalił świadomie, bo rattkin patrzy do stopek w instrukcjach i kojarzy trochę nazwisk/ksywek. Wbrew temu, co niektórzy lubią mi przypisywać, nie żywię intensywnych emocji w kierunku rozmówców na internetowym forum, interesuje mnie merytoryka i ścieranie się poglądów. A wydaniu i tłumaczeniu Wierteł rzeczywiście nie mam nic do zarzucenia - well done.

A teraz dla zmiany tematu na inne tory:

Jak to jest że wydanie polskie jest niemal 2x tańsze od angielskiego? (kto to wydaje, Stronghold?). Chciałbym sobie to pooglądać bliżej na Essen i zagrać, a jak kupić to mimo wszystko "oryginał", bez przekręceń, ale różnica w cenie skutecznie odstrasza.

@Wincenty Jan, ja obstaję przy swoim, Trolliszcze może pisać, co chce. W końcu najwyżej potem napisze, że to był tylko żart i już wszystko spoko, nie?

Panowie, przenieście się do wątku obelgi i przytyki, bo powiadomienia mnie zabijają tutaj

Trolliszcze pisze:... że kilka postów niżej pisałem o żarcie.

Potwierdzam. A sam stając do obrony TM nie do końca go załapałem
Ale wracając do tematu:

@mat_eyo: jak uczysz początkujących, to oczywiście podstawowy wariant jest "jedynym słusznym", ale w przypadku osób całkowicie początkujących. Ograni gracze powinni szybko się odnaleźć w mechanice TM, a na poznawanie kart i tak trzeba kilku gier, więc dla nich wariant EK jest najlepszy, bo daje najwięcej satysfakcji: od zera do bohatera

orzeh pisze:

Tycjan pisze: Jak często gracie z draftem?

My - zawsze, chyba od 3 rozgrywki - nawet w 2 osoby

Jakie wnioski? Mnie jakoś nie ciągnie za bardzo, ale na pewno spróbuję. Mam wrażenie, że to tylko jeszcze bardziej wydłuży grę (a wiemy, że króciutka, to ona nie jest), a nasz wpływ na grę innych nie będzie aż tak duży. Czy widzisz, że bez draftu gry mocno by się różniły? Sama losowość dociągu kart nie wystarczy na skomplikowanie życia przeciwnikom? Po którejś z rzędu rundzie i tak chyba trudno wszystko spamiętać, co komu daliśmy.

Tycjan pisze: Jakie wnioski? Mnie jakoś nie ciągnie za bardzo, ale na pewno spróbuję. Mam wrażenie, że to tylko jeszcze bardziej wydłuży grę (a wiemy, że króciutka, to ona nie jest), a nasz wpływ na grę innych nie będzie aż tak duży. Czy widzisz, że bez draftu gry mocno by się różniły? Sama losowość dociągu kart nie wystarczy na skomplikowanie życia przeciwnikom? Po którejś z rzędu rundzie i tak chyba trudno wszystko spamiętać, co komu daliśmy.

Kilka gier rozegraliśmy bez draftu, teraz gramy już jednak tylko z nim. Nawet z nowymi graczami, bo daje im to możliwość zapoznania się z kartami. Gdy siadamy do stołu z zaprawionymi terraformatorami, to draft wydłuża partię może o jakieś 20 minut, pozwala jednak na sensowniejsze planowanie rozbudowy. No i bardzo często zdarzają się sytuacje, w których dobiera się projekty tak, by przeszkodzić przeciwnikowi, nawet jeśli później mają polecieć na stos odrzuconych.

@Tycjan, a jakie Twoje zdanie o grze?

Wincenty Jan pisze:@Tycjan, a jakie Twoje zdanie o grze?

Dla mnie jedna z najlepszych gier w tym roku. Praktycznie za każdym razem trzeba podjąć jakąś decyzję począwszy od chwili wyboru karty korporacji, która (przynajmniej na pewno na początku) kształtuje twoją przyszłą grę, poprzez wybór kart (kiedy i jak je wykorzystać), skończywszy kiedy i gdzie wstawić odpowiedni obszar, żeby najlepiej wykorzystać ewentualnie pozyskane dzięki temu zasoby, zdobyć punkty lub przeszkodzić przeciwnikowi.

Zdecydowanie jest to wyścig i trzeba być tego świadomym od początku. Jak zaczniesz sobie rozbudowywać za bardzo bazę, kosztem progresu trzech współczynników, nagród i tytułów, to inni mogą cię zacząć wyprzedzać nawet jak byli wcześniej gorsi od ciebie. Działa tu dobrze sterowanie czasem gry.

Nie czuję w tym za bardzo krytykowanego często pasjansa, bo jak na grę euro sporo tutaj interakcji: walka na planecie, spadające na głowy obiekty z nieba. Granie bez patrzenia na poczynanie przeciwnika jest mocno ryzykowne.

Losowość oczywiście jest, bo taka tu jest mechanika i nie można jej krytykować, bo po prostu jeżeli to boli, to znak że wybrało się nieodpowiednią grę dla siebie. Ja lubię takie mocno taktyczne gry, w których wszystko jest w twoich rękach. Twoich, czyli z uwzględnieniem mechaniki pozyskiwania zasobów.

Gra jest długa, ale jeszcze nigdy się nie nudziłem podczas rozgrywki i na koniec praktycznie od razu mam ochotę na kolejną grę. Dlatego też gramy w TM dosyć często, na czym cierpią inne gry, ale cóż, nie żałuję. Tylko im tego nie mówicie

Jestem jeszcze przed pierwszą partią, ale jak tak patrzę na rozgrywkę to mam wrażenie, że Terraformacja Marsa to takie nieślubne dziecko Race for the Galaxy + CO2 .

Luźne skojarzenia z Racem:
- budowanie silniczka z kart (oczywistość)
- asymetryczny start (korporacje w TM / planety w RftG)

Skojarzenia z CO2:
- środowiskowa tematyka (choć oczywiście kompletnie różna)
- bonusy z pól na planszy w TM / granty za proponowanie projektów w CO2
- bonusy za osiągnięcie pewnego poziomu wskaźników globalnych w TM / bonusy za osiągnięcie pewnego poziomu na torach ekspertyz w CO2
- to już odległe skojarzenie, ale obie gry w ciekawy/nietypowy sposób podchodzą do produkcji pieniędzy / punktów zwycięstwa. W TM wyższa pozycja na torze na planszy zwiększa jednocześnie produkcję megakredytów. W CO2 w fazie dochodu gracze rozpatrują swoje pozycje na torach ekspertyz i mogą w dowolnej proporcji wybrać, ile chcą z tego otrzmać PZ, a ile kasy .