tl:dr - jeśli chcecie grać z młodym lub niedoświadczonym graczem to najlepiej niech gra Toporem. Dla najmłodszych graczy przyda się też trochę ocenzurować fabułę.
Jakiś czas temu pytałem tutaj, czy warto siadać do tej gry z "całkiem ograną 8-latką"*? Odpowiedzi były dość różne, ostatecznie spróbowaliśmy, więc trochę tutaj o tym napiszę.
Niestety zdążyliśmy rozegrać tylko pierwsze 5 scenariuszy (i przygotować się na kolejny, ale nie zdążyliśmy już do niego usiąść). Coś między 9 a 10 godzin gry. Niestety inne sprawy nie pozwoliły nam na więcej zanim grę trzeba było wysłać dalej w świat. Teoretycznie na tym etapie wprowadzone są już wszystkie mechaniki rozgrywki, nie wiem czy z mechanicznego punktu widzenia robi się potem jeszcze trudniej. Co najwyżej można samemu podjąć decyzję o zwiększeniu poziomu trudności (i przy kolejnej partii planowaliśmy dołożyć jedno oczko).
Młoda wybrała sobie dość w ciemno postać Topora. I był to strzał w dziesiątkę. Graliśmy w 3 osoby (dwoje dorosłych i 8-latka), jedyną niewykorzystaną postacią była Pustkowicielka. Topór to archetyp typowego zasięgowego "dpsa" - jego rola to najzwyczajniej trzymać się na dystans i siać pogrom pod postacią dużych obrażeń (tzw. tons of damage). Nie wyobrażam sobie jej w roli Czerwonego Strażnika (a czemu - o tym za chwilę), a Wyburzyciel, którym grałem ja, to chyba ogólnie z tej trójki najbardziej skomplikowana postać. Nie mam najmniejszego pojęcia jakie możliwości ma Pustkowicielka.
Jak to dziecko - fanatycznie próbowała dopchać się do każdego skarbu i często panicznie bała otrzymać się nawet 1 punkt obrażeń (dlatego nie byłby z niej dobry Czerwony Strażnik xd). Ale ogólnie grała w pełni samodzielnie. Graliśmy zgodnie z zaleceniami instrukcji - karty wybieraliśmy bez ujawniania szczegółów, tylko z grubsza zarysowując nasz plan na daną turę. Czasami prosząc o pomoc, innym razem tylko z prośbą o nie zablokowanie przejścia. Nie było zasady kto dyktuje tempo gry - czasami ktoś z dorosłych wychodził z pomysłem, czasami ona jako pierwsza opisywała swój plan a my jakoś się do tego dostosowywaliśmy. Po ujawnieniu kart też zazwyczaj pozwalaliśmy jej działać na własną rękę, co najwyżej narysowywując kilka możliwych scenariuszy. Przez jej nietypowe zachowanie (jak to ze skarbami czy z otrzymywaniem obrażeń) może i grało się inaczej niż z trzecim dorosłym, ale jak najbardziej było to ciekawe. Takie inne, ale ani gorsze ani lepsze doświaczenie.
Udało jej się chyba spełnić każdy ze swoich celów bojowych - czy było to pokonanie pierwszego wroga, czy bycie pierwszym z graczy, który padnie z wyczerpania (co udało jej się wykonać bez pogrzebania szans na sukces całej drużyny, gdzieś pod sam koniec scenariusza, z pełną premedytacją i bez ujawniania wcześniej swojego celu). Bez wątpienia stanowiła pełnoprawnego i jak najbardziej przydatnego członka drużyny i wszyscy się dobrze bawiliśmy. Udało jej się też praktycznie "na strzała" pokonać pierwszego bossa - w jednym ciosie wjechało 15 obrażeń, boss nie przeżył nawet jednej pełnej kolejki.
Tak jak padało tu w komentarzach - fabuła jest zdecydowanie nie dla dzieci. Za dużo tam zwłok, trupów i ciał, bo sama krew może by jeszcze przeszła lol no ale było to prowizorycznie cenzurowane i jakoś to szło.
Ogólnie cieszę się, że z góry nie założyłem, że będę grał solo. Odnoszę wrażenie, że gra wypadłaby niezbyt ciekawie grając na dwie ręce.
* całkiem ograną 8-latka. Czyli jaka dokładnie? Przy okazji odnosząc się do tego komentarza
MaciekK5454 pisze: ↑24 cze 2022, 21:12
Zawsze mnie ciekawi że wszyscy miłośnicy planszówek mają "ogarnięte planszówkowo dzieci". Wszystkie pytania o polecajki mają zaznaczone że moje dziecko jest "ograne". A ja bym jednak nie starał na siłę zbyt wcześnie dawac dzieciom gier, których te nie są w stanie SKUTECZNiE i SAMODZIELNIE ogarnąc, nie tylko w kwestii opanowania zasad ale też prowadzenia efektywnej rozgrywki. Tak by dziecko miało satysfakcję, że samo coś rozumie i to dziala. Żeby nie doszło do sytuacji że to rodzic ma frajdę a dziecko robi to bo tatuś chce. Trzeba mieć sporo wyczucia tutaj, bo to może grozić zniechęceniem, które potem będzie ciężko odwrócić. A naprawdę te 3-4 lata miną bardzo szybko i jak się to dobrze rozegra na lżejszych tytulach, to będzie można potem sięgnąć i po cięższe pozycję.. ale jak że wszystkim zawsze use your judgment: jeżeli masz okazję.wypozyczyc na testy to jasne, ale niech to faktycznie będzie test w którym dziecko zadecyduje czy to ma sens.
Młoda z początkiem października będzie miała 8 urodziny, więc dla uproszczenia mówię "8-latka". W pierwsze sensowniejsze gry zacząłem z nią grać jakoś po 6-tych urodzinach. Pierwsza kupiona gra to było Drogi do Rzymu, szybko pojawił się jakiś Splendor, Kingdomino. Wcześnie też usiadła do Sagrady, jakoś jej się spodobała i, z wyjątkiem ostatnich tur, grała sprawnie samemu. Tylko w tym roku kalendarzowy przesiedziała nad planszą ok. 135 godzin, a przez te prawie dwa lata miała okazję grać w lekko 100 różnych gier, głównie "abstraktów" i prostszych gier ekonomicznych. Ale też całkiem niedawno wymęczyliśmy pełną rozgrywkę w Monopoly a młoda wybierała z bibliotecznej półki gry, po które sam bym nigdy nie sięgnął (jakieś O Kocie w Kłopocie czy inne 24 Godziny). Myślę, że jeszcze w te wakacje sięgniemy po chociażby Talisman. Więc jak najbardziej ma ona czas pograć zarówno w proste gry jak i te nieco trudniejsze. Nie każę jej przecież siadać do jakiegoś Brassa czy innych Klanów Kaledonii, w które to oczywiste, że nie miałaby by szans. Dość w ciemno zagraliśmy raz w najnowszego Azula - po pierwszej rozgrywce spytałem, czy oddajemy do biblioteki i oddaliśmy, bo "za trudne". I nie ma problemu, właśnie o to chodzi, żeby dla każdej strony to była przyjemność. Ale jednak jesteśmy w temacie o grze kooperacyjnej i z grubsza "przygodowej" - jak przegramy to trudno, i tak można się dobrze bawić, nawet bez optymalnych ruchów i planowania na 5 kolejek do przodu.
Też z tymi oznaczeniami wiekowymi na pudełkach to jedna wielka niewiadoma (już pomijając fakt, że jak niby to deterministycznie określić). Czy chodzi o wiek najmłodszego gracza, jeśli nie miał on praktycznie żadnych styczności z grami? A może chodzi o to, że jak grę 12+ zostawimy sam na sam z grupą 12-latków to będą w stanie to samemu sensownie ogarnąć? Zawsze mnie to zastanawiało
PS. Nigdzie nie napisałem, że to moja córka xd a między innymi właśnie tymi planszówkami wypracowałem sobie tytuł "najlepszego wujka na świecie", już nawet nauczycielki siostrzenicy potrafią tak do mnie mówić lol
PS2. Ktoś coś tu pisał o aplikacji do ogarniania ruchów przeciwników. Co to za aplikacja?