Cześć, mój pierwszy post na forum, zdecydowałem, że ten temat będzie najodpowiedniejszym miejscem. W sumie nigdy się nie zastanawiałem jak wygląda moje top 10 gier planszowych więc musiałem na chwile przysiąść i pomyśleć. Tak wygląda moje top 10 gier planszowych po niespełna 4 latach poważniejszego grania.
10. Brass Lancashire/ Brass Birmingham - Brassy poznałem stosunkowo niedawno i początkowo nie chciałem ich tu umieszczać ze względu na małą liczbę partii. Jednak po tych kilku partiach jestem tak zauroczony Brassami, że nie mogłem ich pominąć w tym zestawieniu, tutaj wszystko współgra ze sobą znakomicie. Nie grałem w żadne inne euro pozbawione praktycznie bezpośredniej negatywnej interakcji, w którym tak wiele zależy od poczynań przeciwników i sytuacji na planszy. Jestem zakochany w mechanice i elegancji Brassów. Jeżeli w przyszłości będę aktualizował swoje TOP 10, to bardzo prawdopodobne, że któryś z Brassów będzie o wiele wyżej

(prawdopodobnie Birmingham, troszkę bardziej mi się podoba)
9. Rising Sun - Swego czasu przeżywałem fascynację grami Dudes On Map. Na prawdę masa figurkowych postaci przewinęła się przez stoły, na których grałem. Fascynacja tego rodzaju grami już mi przeszła, wcale nie tęsknie bardzo

Rising Sun jest jedyną grą tego rodzaju, która ostała się w mojej kolekcji i zagościła na dłużej w moim serduszku

Bardzo podoba mi się system wydawania rozkazów, system sojuszy i zdrad, sposób rozstrzygania wojen, modularność elementów sprawiająca, że każda partia się od siebie różni. Całość tworzy bardzo elegancką mechanicznie grę z CMONowym wykonaniem.
8. Welcome To - Co tu dużo mówić - szybka, miodna, pozwalająca pogłówkować wykreślanka. Dobra na każdą okazję. Sprawdza się jako gateway, sprawdza się jako fillerek przed czymś cięższym, sprawdza się jako szybka wieczorna gierka z dziewczyną.
7. Tzolkin - Tzolkina zagrałem na początku '
zeszłego roku, po tym jak już miałem dobrze ograne Teotihuacan, które swoją drogą bardzo przypadło mi do gustu. Jednak Tzolkin w moim mniemaniu jest lepszą grą i sprawia mi więcej frajdy. Tak powinien wyglądać ten słynny "twist" w grach o mechanice "worker placement z twistem". Do tego niesamowity bajer wizualny, który również idealnie sprawdza się w mechanice gry.
6. Great Western Trail - Z "krówkami" miałem ciężkie początki. Gdy moja grupa była zafascynowaną GWT od pierwszej partii ja podchodziłem do tej gry mocno sceptycznie, jednak dawałem jej szanse ze względu na moich współgraczy. I dobrze się stało, dzisiaj jest to jedna z moich ulubionych gier i już nawet nie pamiętam co mi nie pasowało na początku. Boli mnie tylko to, że dodatek leży od roku nieruszony
5. Azul - niby prosta, abstrakcyjna gra logiczna jednak rozgrywka sprawia masę przyjemności. Azul to gra, w którą mam najwięcej rozegranych partii, nadal nie nudzi. Dobra w każdym gronie, niezależnie od doświadczenia, chociaż dla mnie najlepiej sprawdza się na dwie osoby, nabiera wtedy dodatkowo lekkiego, strategicznego charakteru.
4. Alchemicy - Najbardziej klimatyczny workerplacement jaki znam, czuć klimat w każdej akcji i czynności. Dodatkowo bardzo dobry miks z zagadką dedukcyjną oraz idealne, jak dla mnie, połączenie z aplikacją mobilną. Najmniejszy błąd w notatkach może sprawić, że cała nasza "wiedza" zdobyta w grze (która w dużej mierze decyduje o wyniku końcowym) okaże się nieprawdziwa, trzeba się pilnować. Przy troszkę większym obyciu z grą zaczyna się dostrzegać wiele możliwości do wpuszczania przeciwników w pole. Gra, która przyciąga wykonaniem każdego, następnie odrzuca przy tłumaczeniu zasad. Jednak, gdy nowy gracz przez to przebrnie to nie chce kończyć na jednej partii
3. Projekt Gaja - pamiętam jak pierwszy raz zagrałem w Terra Mistice - byłem pod ogromnym wrażeniem złożoności tej gry, rozgrywka sprawiała mi dużą satysfakcję, jednak nie czułem "chemii", ciężko mi powiedzieć czemu. Przy Gai zdecydowanie nie mam tego problemu, gra zachowała wszystkie plusy z TM, rozwiązując przy okazji jej największe mankamenty. Ogromna regrywalność, dużo dróg zwycięstwa, dużą modularność w setupie - wszystko to sprawia, że każda rozgrywka jest inna - każda rozgrywka jest dobra.
2. Dominant Species - mięsko! Gdy sprzedałem swoją przedostatnią grę Dudes On Map, praktycznie całe pieniądze z tej transakcji przeznaczyłem na Dominanta. Zamieniłem ogromne, piękne figurki na małe, kolorowe sześciany i stożki. I była to fantastyczna decyzja. Jest to najlepsza gra area control/ area influence w jaką miałem okazję grać. Ta dynamiczna sytuacja na planszy, ta wylewająca się przy okazji każdej akcji negatywna interakcja ( chyba nie da się zrobić w tej grze ruchu, który by nie pokrzyżował w jakimś stopniu planów któregoś z przeciwników). Czekam na Marines, o ile nadal jest w planach wydawniczych.
1. Terraformacja Marsa - nie będę się rozpisywał o grze, jest wg mnie fantastyczna. Być może umieściłbym TM za Dominantem i Gają - Terraformacja jednak była przełomową grą w mojej planszówkowej "karierze" . Nakręciała moje zainteresowanie grami do tego stopnia, że obecnie jest to prawdopodobnie moje największe hobby. Do tego pomogła mi wkręcić to tego świata wielu znajomych. W grupie zazwyczaj unikamy kupowania tych samych gier, raczej chcemy próbować czegoś nowego. Bywają oczywiście wyjątki, lecz TM jest wyjątkowym wyjątkiem

Każdy posiada swoją grę. Dlatego Terraformacja zasługuje na pierwsze miejsce w moim pierwszym Top 10
