Re: Wasze Top 10 gier
: 07 lut 2020, 15:35
To i ja się pochwalę swoją obecną listą, póki jeszcze aktualna
Ostatnio pojawiło mi się sporo nowych tytułów, z których część mocno pretenduje do listy TOP10.
10. Jednym Słowem - Szybka, prosta, dla każdego
Jedynie lepiej jest grać w co najmniej 5 osobowym składzie, gdyż przy 4, jak się powtórzą hasła, to zostaje zgadywanie przy jednej podpowiedzi, co jest ciężkie 
9. Hanabi - Proste zasady, lecz później trzeba się namóżdżyć, by spamiętać wszystkie informacje. Jedna z niewielu gier kooperacyjnych, które lubię, ze względu na brak efektu "lidera"
8. Santorini - 15 sekund na zasady, setki kombinacji i możliwości z wykorzystaniem bogów. Bez nich gra nudzi się po kilkunastu starciach i zaczyna się przedłużać - na ogół przegrywa wtedy ten, co nie ma już gdzie się ruszyć/co wybudować.
7. Tajniacy - Klasyka gier imprezowych, swego czasu ostro u nas katowana. Proste zasady, dużo śmiechu, no i kompaktowe wymiary
6. Sushi Go Party! - Losowa gra o zarządzaniu ryzykiem
Zasady proste i łatwo je w towarzystwie wytłumaczyć. Szybkie i dynamiczne rundy. I jeszcze możliwość tworzenia różnorodnych zestawów pozytywnie wpływa na regrywalność.
5. Takenoko - Chyba najulubieńsza gra żony. Polecana z dodatkiem Chibis i wariantami zasad, bo inaczej wszyscy cisną w misje rolnika
4. Cywilizacja: Poprzez Wieki - Super gra. W rankingu dopiero 4, bo ma naprawdę wysoki próg wejścia i nie wybacza błędów, przez co mało kto chce w nią ze mną grać
Też ze względu na czasożerność 
3. Szogun - Klimatyczny area control z fajną wieżą bitewną. Ah ta losowość rozkazów i oczekiwanie w napięciu, czy uda się zebrać kasę z prowincji, czy wpierw mi ją ktoś zabierze. Długa, ale pyka od 4 osób.
2. Blood Bowl: Menedżer Drużyny - Ah ten klimat, ta różnorodność, ten chaos. Gra dobrze działa przy 2 osobach, ale im więcej, tym lepiej! Ewentualne przewagi niektórych drużyn z dodatków są niwelowane wszechobecnym bałaganem. Sporo zasada, spora różnorodność. Mój ulubiony deck building
I to jeszcze w zwariowanym świecie Młotka 
1. Gra o Tron: Gra Planszowa - Swego czasu nie było miesiąca, byśmy nie rozegrali dwóch pełnych sześcioosobowych partii. Wprowadziliśmy trochę domowych zasad (chociażby osłabiliśmy lekko wsparcie - gracze dobierali liczbę kart losów bitwy zależną od liczby figurek w bitwie i wybierali jedną). Pięć godzin ostrego móżdżenia, masa sojuszy, zdrad, zerwanych przyjaźni, rozwodów. Miód na moje serce
Niestety od dłuższego czasu nie jestem w stanie zebrać pełnej ekipy, w szczególności, że marzy mi się rozegranie Matki Smoków przy pełnym składzie 

10. Jednym Słowem - Szybka, prosta, dla każdego


9. Hanabi - Proste zasady, lecz później trzeba się namóżdżyć, by spamiętać wszystkie informacje. Jedna z niewielu gier kooperacyjnych, które lubię, ze względu na brak efektu "lidera"

8. Santorini - 15 sekund na zasady, setki kombinacji i możliwości z wykorzystaniem bogów. Bez nich gra nudzi się po kilkunastu starciach i zaczyna się przedłużać - na ogół przegrywa wtedy ten, co nie ma już gdzie się ruszyć/co wybudować.
7. Tajniacy - Klasyka gier imprezowych, swego czasu ostro u nas katowana. Proste zasady, dużo śmiechu, no i kompaktowe wymiary

6. Sushi Go Party! - Losowa gra o zarządzaniu ryzykiem

5. Takenoko - Chyba najulubieńsza gra żony. Polecana z dodatkiem Chibis i wariantami zasad, bo inaczej wszyscy cisną w misje rolnika

4. Cywilizacja: Poprzez Wieki - Super gra. W rankingu dopiero 4, bo ma naprawdę wysoki próg wejścia i nie wybacza błędów, przez co mało kto chce w nią ze mną grać


3. Szogun - Klimatyczny area control z fajną wieżą bitewną. Ah ta losowość rozkazów i oczekiwanie w napięciu, czy uda się zebrać kasę z prowincji, czy wpierw mi ją ktoś zabierze. Długa, ale pyka od 4 osób.
2. Blood Bowl: Menedżer Drużyny - Ah ten klimat, ta różnorodność, ten chaos. Gra dobrze działa przy 2 osobach, ale im więcej, tym lepiej! Ewentualne przewagi niektórych drużyn z dodatków są niwelowane wszechobecnym bałaganem. Sporo zasada, spora różnorodność. Mój ulubiony deck building


1. Gra o Tron: Gra Planszowa - Swego czasu nie było miesiąca, byśmy nie rozegrali dwóch pełnych sześcioosobowych partii. Wprowadziliśmy trochę domowych zasad (chociażby osłabiliśmy lekko wsparcie - gracze dobierali liczbę kart losów bitwy zależną od liczby figurek w bitwie i wybierali jedną). Pięć godzin ostrego móżdżenia, masa sojuszy, zdrad, zerwanych przyjaźni, rozwodów. Miód na moje serce

