Re: Malowanie planszówkowych figurek
: 16 lis 2022, 16:18
Cześć wszystkim
Jako początkujący malarz chciałbym napisać kilka słów od siebie - wiadomość skierowana głównie do osób, które dopiero zaczynają przygodę z malowaniem, jak i wszystkich tych, którzy są bardziej doświadczeni i wspomogli stworzenie tego działu.
Na samym początku pragnę Wam wszystkim podziękować - to prawdziwa kopalnia wiedzy, doświadczeń i pomysłów dla osób, które tak jak ja chcą spróbować swoich sił w czymś zupełnie nowym. Przeczytałem wszystko i dzięki Wam udało mi się postawić pierwsze kroki, chociaż przyznam - że nie byłem w ogóle przekonany patrząc przez pryzmat moich zdolności artystycznych - pismo jak u lekarza z doświadczeniem 70+ lat i chorobą parkinsona, jeśli o rysunek idzie to u mnie narysowanie człowieka to literalnie rzecz ujmując postawienie 5 kresek i jednego kółka... a ze zwierząt narysować potrafię kota i rybkę (oczywiście kreskami i kółkami xD), a o długiej prostej linii mogę tylko pomarzyć . Mając takie oto dobre predyspozycje, podjąłem się tego zadania, przebrnąłem przez wszystkie forumowe wątki, wiele poradników, filmików, głównie na podstawie tego forum dokonałem pierwszych zakupów hobbystycznych z farbkami, podkładami itp... a potem bałem się zacząć malować
Nie oszukujmy się - jest tego bardzo dużo, rodzaje farb i ich możliwości, techniki malowania... czego użyć, w jakiej kolejności. U mnie doszło jeszcze to, że ostatni raz malowałem coś z 25 lat temu, albo lepiej... paraliż decyzyjny, strach przed popsuciem naszych figurek nie pomagały. W końcu zdecydowałem się na zakup kilku figurek, a następnie przystąpiłem do testów - każda pomalowana w totalnie inny sposób, innymi farbami, dzięki czemu zobaczyłem jak można operować konsystencją, zacząłem używać mokrej palety i poznawać jak to się wszystko zachowuje. Oto zdjęcia pierwszych i ostatnich figurek testowych:
Figurki malowane w kolejności od lewej do prawej. Na każdej jak już wspomniałem - testowałem różne farby (contrasty, speed painty, vallejo model/game kolor), mieszanki kolorów ( o tak, jak już testować to wszystko ze wszystkim) W trakcie tego zauważyłem, że nie wszystko nadaje się do każdej rzeczy (to samo tyczy się technik) i tak np. nie byłem w ogóle zadowolony z efektu skóry, czy to contrastami, czy speed paint i musiałem przejść do określanem przez Was klasycznej techniki z wieloma warstwami... Wiem też, że wielokrotnie powtarzaliście, że figurka powinna być skończona - czyli zrobiona z podstawką itp - szczerze, przy testowaniu totalnych podstaw czyli jak w ogóle się używa pędzelka, jak się miesza i nakłada te kolory stwierdziłem, że szkoda na to czasu, bo są to tylko testowe figurki i zostawiłem je pełne niedoskonałości z błędami, ale i wnioskami które z nich wyciągnąłem Reasumując - wypróbowałem na nich parę rzeczy, jak np. namalowanie oczu - zachęcony efektami, przystąpiłem do dzieła i zabrałem się w pierwszej kolejności do pomalowania Nemesisa, bo akurat miał wjeżdżać na stół - malowany w pośpiechu, bo zbliżała się pierwsza gra, a nic nie było ruszone, ale za to starałem się zrobić to od A do Z. Oto efekt:
Tutaj zaś ukończone TG (core) - już malowane bez pośpiechu:
Co ciekawe, odważyłem się na zrobienie Menhirów jeśli dobrze pamiętam - po 4 figurce testowej, jeszcze przed nemesisem od razu z fajerwerkami czyli efektami płonących świec byście mnie widzili - skupienie jak u sapera, musiałem sobie przypominać, żeby oddychać
Oczywiście zdaje sobie sprawę, że tym moim wypocinom daleko do ideału i prac bardziej doświadczonych (haha, czyli prawie wszystkich ) i że można by je jeszcze dużo bardziej usprawnić i wykończyć, ale - jeśli o mnie idzie, to patrząc na nie rozpiera mnie duma, że przy codziennych obowiązkach jak praca, życiu rodzinnym z małym dzieckiem, znalazałem czas, chęć żeby się czegoś nauczyć.
Napisałem tą wiadomość z kilku powodów:
Po pierwsze - jako podziękowanie, za Wasz wkład, nieocenioną pomoc i aktywność - jesteście wielcy.
Po drugie - coś mi się widzi, że nie tylko ja jestem taki niezdecydowany i być może ten post kogoś ośmieli do spróbowania, rozpoczęcia swojej przygody - bo skoro ja, nie najmłodszy już, dałem radę przy moich marnych umiejętnościach to Wy z pewnością sobie poradzicie
Po trzecie - samo malowanie. Nie spodziewałem się, że będą efekty uboczne. Pozytywne. To hobby naprawdę pozwala się zrelaksować, odpocząć i wyciszyć - jest bardzo, ale to bardzo dobre jeśli zestawić je do natłoku pracy, dużej ilości stresu. Ale to nie wszystko. Jako, że doba ma tylko 24 godziny, już dawno pogodziłem się z tym, że na wszystko czasu mieć nie będę - nie licząc oczywistych rzeczy jak życie rodzinne, praca - na wszystkie przyjemności jak czytanie książek, planszówki, muzykę czy inne sporty... coś tam zawsze ucierpi - u mnie była to muzyka. Przesłupchiwanie nowych albumów, lub też starych, których nigdy nie nadrobiłem, bo jakoś nie było czasu. A teraz - przez malowanie, wróciła w glorii i chwale. Jak to pięknie współpracuje -malowanie i słuchanie. Przesłuchałem większość rzeczy z którymi miałem zaległości, a nawet zacząłem eksplorować i wyszukiwać nowych ciekawych rzeczy, a to wszystko jako efekt uboczny malowania - coś pięknego!
Jeszcze raz dziękuję, za podzielenie się doświadczeniem, a dla początkujących - pędzle w dłoń
Łukasz
Edit: musiałem ogarnąć linki, bo nie wyszło tak jak miało
Jako początkujący malarz chciałbym napisać kilka słów od siebie - wiadomość skierowana głównie do osób, które dopiero zaczynają przygodę z malowaniem, jak i wszystkich tych, którzy są bardziej doświadczeni i wspomogli stworzenie tego działu.
Na samym początku pragnę Wam wszystkim podziękować - to prawdziwa kopalnia wiedzy, doświadczeń i pomysłów dla osób, które tak jak ja chcą spróbować swoich sił w czymś zupełnie nowym. Przeczytałem wszystko i dzięki Wam udało mi się postawić pierwsze kroki, chociaż przyznam - że nie byłem w ogóle przekonany patrząc przez pryzmat moich zdolności artystycznych - pismo jak u lekarza z doświadczeniem 70+ lat i chorobą parkinsona, jeśli o rysunek idzie to u mnie narysowanie człowieka to literalnie rzecz ujmując postawienie 5 kresek i jednego kółka... a ze zwierząt narysować potrafię kota i rybkę (oczywiście kreskami i kółkami xD), a o długiej prostej linii mogę tylko pomarzyć . Mając takie oto dobre predyspozycje, podjąłem się tego zadania, przebrnąłem przez wszystkie forumowe wątki, wiele poradników, filmików, głównie na podstawie tego forum dokonałem pierwszych zakupów hobbystycznych z farbkami, podkładami itp... a potem bałem się zacząć malować
Nie oszukujmy się - jest tego bardzo dużo, rodzaje farb i ich możliwości, techniki malowania... czego użyć, w jakiej kolejności. U mnie doszło jeszcze to, że ostatni raz malowałem coś z 25 lat temu, albo lepiej... paraliż decyzyjny, strach przed popsuciem naszych figurek nie pomagały. W końcu zdecydowałem się na zakup kilku figurek, a następnie przystąpiłem do testów - każda pomalowana w totalnie inny sposób, innymi farbami, dzięki czemu zobaczyłem jak można operować konsystencją, zacząłem używać mokrej palety i poznawać jak to się wszystko zachowuje. Oto zdjęcia pierwszych i ostatnich figurek testowych:
Spoiler:
Spoiler:
Spoiler:
Oczywiście zdaje sobie sprawę, że tym moim wypocinom daleko do ideału i prac bardziej doświadczonych (haha, czyli prawie wszystkich ) i że można by je jeszcze dużo bardziej usprawnić i wykończyć, ale - jeśli o mnie idzie, to patrząc na nie rozpiera mnie duma, że przy codziennych obowiązkach jak praca, życiu rodzinnym z małym dzieckiem, znalazałem czas, chęć żeby się czegoś nauczyć.
Napisałem tą wiadomość z kilku powodów:
Po pierwsze - jako podziękowanie, za Wasz wkład, nieocenioną pomoc i aktywność - jesteście wielcy.
Po drugie - coś mi się widzi, że nie tylko ja jestem taki niezdecydowany i być może ten post kogoś ośmieli do spróbowania, rozpoczęcia swojej przygody - bo skoro ja, nie najmłodszy już, dałem radę przy moich marnych umiejętnościach to Wy z pewnością sobie poradzicie
Po trzecie - samo malowanie. Nie spodziewałem się, że będą efekty uboczne. Pozytywne. To hobby naprawdę pozwala się zrelaksować, odpocząć i wyciszyć - jest bardzo, ale to bardzo dobre jeśli zestawić je do natłoku pracy, dużej ilości stresu. Ale to nie wszystko. Jako, że doba ma tylko 24 godziny, już dawno pogodziłem się z tym, że na wszystko czasu mieć nie będę - nie licząc oczywistych rzeczy jak życie rodzinne, praca - na wszystkie przyjemności jak czytanie książek, planszówki, muzykę czy inne sporty... coś tam zawsze ucierpi - u mnie była to muzyka. Przesłupchiwanie nowych albumów, lub też starych, których nigdy nie nadrobiłem, bo jakoś nie było czasu. A teraz - przez malowanie, wróciła w glorii i chwale. Jak to pięknie współpracuje -malowanie i słuchanie. Przesłuchałem większość rzeczy z którymi miałem zaległości, a nawet zacząłem eksplorować i wyszukiwać nowych ciekawych rzeczy, a to wszystko jako efekt uboczny malowania - coś pięknego!
Jeszcze raz dziękuję, za podzielenie się doświadczeniem, a dla początkujących - pędzle w dłoń
Łukasz
Edit: musiałem ogarnąć linki, bo nie wyszło tak jak miało