Re: Arkham Horror: The Card Game / Horror w Arkham: Gra karciana LCG (N. French, M. Newman)
: 28 gru 2022, 17:00
A ja właśnie tego nie rozumiem. Ktoś może grać w Aeons End wiele, wiele partii przeciwko jednemu Nemesis, a nie zagra drugi raz w AH tego samego scenariusza, gdy postać którą prowadzi zapewnia zupełnie inny styl rozgrywki.
Rozumiem taki argument w Posiadłości Szaleństwa, która mechanicznie jest dość prostą i średnią gra nastawiona na przechodzenie scenariusza. Ale już na przykład w Podróżach przez Środziemie nie mam żadnego problemu, żeby z marszu zacząć grę innym bohaterem w tę samą kampanię, bo to co będę robił będze się już mocno różnić, a zarządzanie talią w tej grze daje mi sporo przyjemności.
I tak samo w AH LCG — drugi scenariusz podstawki ma moim zdaniem ogromną regrywalność, a próba wyeliminowania wszystkich kultystów może być bodźcem do tego, żeby natychmiast po skończeniu spróbować jeszcze raz. Mnie się ani razu nie udało jeszcze załatwić wszystkich, a podobno z odpowiednią talią jest to możliwe. Do tego dochodzi granie jedną postacią, granie dwoma i synergie pomiędzy nimi. Zresztą, przechodząc grę raz trudno w ogóle mówić o optymalnym przejściu, bo przecież gramy w ciemno, nie wiedząc nawet, czy postać o danym profilu jest w tej konkretnej kampanii dobrym wyborem. Są scenariusze w których mapy buduje się w zupełnie losowy sposób, są takie, gdzie nie zobaczymy nawet wszystkich lokacji. Jest wreszcie talia tajemnic. Już nie raz zdarzyło mi się, że mimo tego, że duża część talii to wrogowie, to na planszy nie pojawił się ani jeden. Albo takie gdzie wrogów jest kilku, ale silnych i pech chciał, że na plansze wyszło wszyscy. Takie rozgrywki mają zupełnie inny przebieg przecież, mimo, że to ten sam scenariusz. Dla mnie to trochę jakby powiedzieć o szachach po jednej partii, że genialnie to wymyślone, ale widziałem już wszystko.
Jeśli ktoś uważa mechanikę w AH LCG za przeciętna, średnią albo nawet złą, to jak najbardziej rozumiem, że może chcieć zagrać tylko dla fabuły. Ale lubiąc stronę mechaniczna pisanie o kiepskiej regrywalności jest dla mnie odrobinę niezrozumiałe, bo fabuła to wtedy tylko wartość dodana, której w Marvelu nie ma wcale, a we Władcy Pierścieni jest niewiele.
Są oczywiście scenariusze gorsze, żmudne, których nie chce się powtarzać, ale są też takie, które fajnie się bronią nawet w trybie pojedynczej rozgrywki. Już nie mówię o pojedynczych scenariuszach, np. niewygrywalnych dla mnie Strażnikach Otchłani, w których ciągle mam ochotę spróbować kiedyś wreszcie wygrać.
Rozumiem taki argument w Posiadłości Szaleństwa, która mechanicznie jest dość prostą i średnią gra nastawiona na przechodzenie scenariusza. Ale już na przykład w Podróżach przez Środziemie nie mam żadnego problemu, żeby z marszu zacząć grę innym bohaterem w tę samą kampanię, bo to co będę robił będze się już mocno różnić, a zarządzanie talią w tej grze daje mi sporo przyjemności.
I tak samo w AH LCG — drugi scenariusz podstawki ma moim zdaniem ogromną regrywalność, a próba wyeliminowania wszystkich kultystów może być bodźcem do tego, żeby natychmiast po skończeniu spróbować jeszcze raz. Mnie się ani razu nie udało jeszcze załatwić wszystkich, a podobno z odpowiednią talią jest to możliwe. Do tego dochodzi granie jedną postacią, granie dwoma i synergie pomiędzy nimi. Zresztą, przechodząc grę raz trudno w ogóle mówić o optymalnym przejściu, bo przecież gramy w ciemno, nie wiedząc nawet, czy postać o danym profilu jest w tej konkretnej kampanii dobrym wyborem. Są scenariusze w których mapy buduje się w zupełnie losowy sposób, są takie, gdzie nie zobaczymy nawet wszystkich lokacji. Jest wreszcie talia tajemnic. Już nie raz zdarzyło mi się, że mimo tego, że duża część talii to wrogowie, to na planszy nie pojawił się ani jeden. Albo takie gdzie wrogów jest kilku, ale silnych i pech chciał, że na plansze wyszło wszyscy. Takie rozgrywki mają zupełnie inny przebieg przecież, mimo, że to ten sam scenariusz. Dla mnie to trochę jakby powiedzieć o szachach po jednej partii, że genialnie to wymyślone, ale widziałem już wszystko.
Jeśli ktoś uważa mechanikę w AH LCG za przeciętna, średnią albo nawet złą, to jak najbardziej rozumiem, że może chcieć zagrać tylko dla fabuły. Ale lubiąc stronę mechaniczna pisanie o kiepskiej regrywalności jest dla mnie odrobinę niezrozumiałe, bo fabuła to wtedy tylko wartość dodana, której w Marvelu nie ma wcale, a we Władcy Pierścieni jest niewiele.
Są oczywiście scenariusze gorsze, żmudne, których nie chce się powtarzać, ale są też takie, które fajnie się bronią nawet w trybie pojedynczej rozgrywki. Już nie mówię o pojedynczych scenariuszach, np. niewygrywalnych dla mnie Strażnikach Otchłani, w których ciągle mam ochotę spróbować kiedyś wreszcie wygrać.