Zagraliśmy dzisiaj w Stworze: Odrodzenie. Był to nasz pierwszy bezpośredni kontakt z tytułem. Podejrzewam, że ta gra to taki trochę casus Trzewiczkowego Wiedźmina. Byłaby ok, gdyby była czymś innym, ale jest tym czym jest i spodziewaliśmy się czegoś więcej. Na szczęście przynajmniej instrukcja jest krótsza
Mój facet stwierdził, że dla niego ta gra ma więcej klimatu niż Nemesis. Tyle że on bardzo Nemesisa nie trawi, a ja wręcz odwrotnie, więc kompletnie się z nim zgodzić nie mogłam.
Mechanicznie gra ma proste rozwiązania, tyle że w instrukcji są one opisane w zagmatwany sposób. Gdyby instrukcja była bardziej przystępna, to gra prostą drogą trafiłaby do miłośników słowiańskich klimatów i byłoby po sprawie.
Wykonywanie zadań za pomocą prostych rzutów na test taki czy inny to jest mechanika do wyrzucenia z tej gry według mnie. Biorąc pod uwagę jak dużo opiera się na zrealizowaniu zadania bądź pomocy postaciom, to pozwalanie losowi zadecydować czy mi się to uda czy nie jest mocno kontrowersyjne. Ja wiem, że jest ameri to są kostki, ale tutaj naprawdę można było popracować nad różnorodnością zadań.
Z minusów to na pewno figurki, ich szczegółowość jest bardzo mizerna. W sumie trochę dla nich kupiliśmy grę, bo na wizualizacjach bardzo nam się podobały, a dostaliśmy coś co wygląda jak chińska podróbka. xd
Podoba mi się za to, że w grze nie ma zbierania punktów, nie ma toru punktów, nie ma zwycięstwa na punkty. Jest jasno oskreślony cel. Podoba mi się to, że jak już się ogarnie różne miejsca w których czają się akcje, a potem jakie mogą to być akcje i jak nauczy się je ładnie składać, to gra na pewno może przynieść trochę satysfakcji.
Tytuł raczej dla pasjonatów. Myślę, że kto ma kupić ten kupi, bo jest to na pewno coś wyjątkowego na rynku. Grałam w gorsze gry, w które zagrywa się z radością mnóstwo osób i nie uważam, żeby Stworze było od nich gorsze. Ot, ciekawostka z rodzimego rynku. Jesteśmy przyzwyczajeni do innej jakości, ale nie każda gra ma szansę stać się wybitną. Jasne, miło byłoby, gdyby każdy tytuł w kolekcji mógł nosić to miano, ale cudów nie ma