bogas pisze: ↑20 lut 2021, 14:13
Po pierwsze to czekam na relację wajwy
Zapowiedzi zbędne
, chyba nie myśleliście , że to tak zostawię
Wieczór sentymentalny za nami. Na spontanie zmontowaliśmy wieczór z dwiema najlepsiejszymi grami Uwego , owszem to był wabik , ale gry to przede wszystkim (taki banał , sorry
) ludzie , no ja nie zamierzałem sobie odmawiać spotkania w tak zacnym gronie ...
Wiele gier/wieczorów/nocy za nami , znamy się jak łyse konie , można się było spodziewać chamstwa
z Waszej strony ...
Ale żeby aż tak ?!?
Agricola na dzień dobry , Grzeniu pyta czy gramy z Talią Graczy , moje zdanie na temat tego dodatku nie jest najlepsze , ale co tam , chcę być miły , grzecznościowo nie odmawiam
Człowiek ocenia ludzi według siebie , jesteś miły myślisz inni też będą mili dla Ciebie
No nie , tak to nie działa niestety ...
Już podczas draftu zaczynają się uszczypliwości , bo o ile mi czy Bogasowi odrzucanie tych badziewnych kart idzie szybko , to już u Grzenia lekka zwiecha (usprawiedliwiony , miał plan
) , ale salou przedłuża niemiłosiernie , wciąż dopytuje , wciąż coś doczytuje , jak się okazuje trudność sprawiają karty w języku polskim , nie udało się przeforsować niemieckiego egzemplarza z 2007 roku na stół
Na koniec dostał za swe wysiłki pewną rekompensatę , ale o tym później ...
Gra rozpoczęła się standardowo , długo dóbr wszelakich w p... leżało na stole , no ale potem nagle się skończyło.
Dla mnie ta gra jest prosta , izby , rodzina , więcej akcji , itd. , ale to ja. Ja jestem prosty
Taki Grzeniu zawsze ma jakiś konkretny plan. A to na trzcinie , a to na zbożu , piecach , no różne cuda już w grach z nim widziałem , szacun dla niego , naprawdę chłopak ma zmysł do tych kombosów i zawsze coś tam wymyśli. Ja tak nie umiem.
Ale tym razem koncepcja Grzenia spowodowała lekkie uśmieszki na naszych twarzach. Zaczął od Przyjaciela Zwierząt
Potem wystawił Owczarka Niemieckiego
Z czasem miny zaczęły nam rzednąć jak owczarek rzucał się na te wszystkie zwierzaki jak Reksio na boczek
Zwłaszcza dla mnie przykra rzecz , rodzina wielodzietna u mnie
500 + nie wpływa , Szarik wszama wszystko co się rusza , no i weź się wyżyw człowieku ...
Trza pociskać na ryby , po Dniówkę ...
Właśnie , Dniówka. Takie tam żebrackie pole. Salou jednak nieco je usprawnił
Długo przebierał tych swoich pomocników powodując naszą irytację , no i jak to on zamiast wybrać coś normalnego , no to wybrał Najstarszy Zawód Świata , czy jak to się tam zazywało , nie wiem co nim kierowało , nie przyglądałem się graficzkom , może tam goła baba była
Ogólnie działało to tak , idziesz po 2 żarcia , oddajesz salou , salou Ci daje pody ....
No nie powiem skusiło się parę osób , ba co rundę pole było zajęte
Sam w te sidła wpadłem , zapominając żeby najpierw przygotować maszynkę do robienia żarcia ...
Niby to zrobiłem , ale wiecie był Szarik od Grzenia
No nie było lekko.
Talię Graczy dawno temu sprzedałem , ło matko jaka to była dooobraaa decyzja.
Ale jedno muszę oddać , te badziewne , acz epickie przecież karty robią jedno czego w Agri ponoć nie ma. Tworzą klimat. Nagle to już nie jest suche euro , toż to tytuł , który aż kipi klimatem
Wyniki na koniec w rozstrzale 5-6 punktów , czyli było dobrze. Ja z pewnością zapamiętam tę partię na długo , kuweta Grzenia na koniec to było prawdziwe ZOO , no prawdziwy przyjaciel zwierząt po prostu
No i na koniec satysfakcja dla salou , jako że Grzeniu wykorzystał komplet notesików do zapisywania punktów , wzięliśmy niemieckie ... Owczarek też zadowolony
Na drugą nóżkę Le Havre.
O ile w Agri można było liczyć po cichu na zwycięstwo , to w Le Havrze złudzeń nie miałem , bo wiedziałem z kim do tego siadam.
Bogas z salou połamali na tej grze zęby , Grzeniu to też nie jest przypadkowy gość , tak że ten tego ...
Ja tak jak w Le Havra lubię grać , tak zwycięskich partii to za bardzo przypomnieć sobie nie umiem.
Niby dobrze zaczynam , niby dobrze wyglądam , ale potem summa sumarum zawsze porobię jakieś babole i z wygranej cieszą się inni.
Teraz już od początku wszystko było nie tak. Salou grający przede mną sukcesywnie czyścił mi najlepsze pola pozostawiając same ściepy.
Jak koniecznie chciałem zacząć brać pożyczki to zawsze jakimś cudem znalazł się 1 frank albo zdechła ryba i się wyżywiałem , jak już zacząłem brać i chciałem żeby zabrakło franka na odsetki to się znajdował
I tak bez przerwy. Kulminacją tej beznadzieji było zagranie salou kartą z dodatku i wielkie kuku które spadło na biednego mnie ...
Żeby było śmieszniej karta z dodatku , który akurat Bogas przywiózł mi świeżo kupiony ... Bogas , idzie to oddać
?
Imponująca wygrana Grzenia , który przez całą grę grał na w porywach 3 budynkach
Ok , miał statki , ale mimo wszystko było to zaskakujące ...
Dla mnie również i ta partia Le Havra (podobnie jak wcześniejsza Agri) będzie długo pamiętana , no nie przypominam sobie tak żałosnego występu ...
Ogólnie super było się spotkać po dłuższym czasie i poczuć tę atmosferkę sprzed lat , chamstwo i drobnomieszczaństwo po prostu
Wielkie dzięki za granie